Peter Hale był smutnym wilkołakiem. Odkąd matka wolała jego siostrę i pozwalała jej na dosłownie wszystko, ubliżając mu przy okazji, przez zachwyt rodziny nad młodziutką Laurą i grzecznym Derekiem, co wprawiało go w złość. Dodatkowo matka pozbyła się jego ukochanej z ich nienarodzoną córeczką, co sprawiło, że Peter błagał niebios by ta umarła. I tak się stało. Rodzina Hale'ów została spalona, a on jako jedyny przeżył. Razem z Derekiem.
Dlatego też nienawidził świąt. To w święta ostatni raz widział ukochaną i rodzinę.
•••
Peter przeklinał pod nosem na stado Dereka domagające się specjalnego wystroju świątecznego do mieszkania. Był tak skupiony na drodze, że nie zauważył młodej blondynki z ciążowym brzuchem i wpadł na nią.
- Przepraszam - burknął, nawet na nią nie spoglądając i oddalił się czując wciąż słodką woń kobiety.
•••
Peter stał przed półką z łańcuchami świątecznymi i nie miał pojęcia, co jest takiego trudnego w wybraniu idealnego. Oczywiście dla niego.
- Wybrałabym te tęczowe bombki - Hale aż podskoczył, spoglądając na kobietę obok niego. - Są bardziej urocze, prawda?
- Tak? - wydusił z siebie, spoglądając na wesoło uśmiechającą się blondynkę. - Nie masz co robić i musisz mi przeszkadzać?
- Cóż, jestem samotna - wzruszyła ramionami, spoglądając na łańcuchy i wyglądając jakby wcale nie przejęła się słowami mężczyzny. - Mam tylko ją - wskazała na brzuch. - Nikt na mnie nie czeka w domu, więc pomyślałam, że poświęcę swój czas tobie i ci pomogę.
- Chcesz spędzić święta z moją rodziną? - Peter sam nie dowierzał, że to powiedział, jak widać kobieta też nie.
- Jeśli mnie nie zjecie na przystawkę.
- Jak już to na deser.
•••
Każdy się zdziwił, kiedy Peter zakupił idealne rzeczy do wystroju wnętrz, a w święta przyprowadził nieznaną im blondynkę. A jeszcze większe zaskoczenie przyniosło szczere szczęście widniejące na twarzy mężczyzny przez całe święta.
Nikt się nie spodziewał, że kobieta zostanie na dłużej i w następne święta Peter jej się oświadczy. A ta powie tak, trzęsąc się z radości.
A z pewnością nikt nie myślał, że Peter stanie się i mężem blondynki i ojcem młodej Eve.
Nie oczekiwali, że ten pokocha święta.
•••
Peter trzymał swoją żonę za rękę z lekkim uśmiechem otoczonym zmarszczkami. Obserwował z czułością jak ta powoli zasypia, nie będąc tak młodą jak kiedyś, ale wciąż piękną.
- Wiesz... - wyszeptał. - Nigdy ci tego nie mówiłem, ale jesteś moim cudem. Świątecznym cudem...
I ścisnął jej dłoń, odpływając w głęboki sen.
Ale ani on ani ona już nigdy się nie obudzili.
CZYTASZ
when the lights go out • stories ✅
AcakZazwyczaj homoseksualne jednoczęściowe historie. Dostałam wyzwanie adwentowe od @Zumoji i wypełniam je w one shotach oznaczonych #2k16adwent 😂 Skończone - już nie piszę.