Zwycięzca - cz. 4

37 7 1
                                    

Stary Feliks roześmiał się z Dembskiego. Ten wytarł usta chusteczką i powiedział ozięble do Bolt.
- Jestem pod wrażeniem.
- Tak nieźle jeździ – zgodził się mechanik Piotr.
- Widywałem lepszych kierowców – policjant poprawił swoje roztargane włosy.
- Ja też, ale nie licznych.
- Muszę z panem porozmawiać.
- Ze mną? – zdziwił się. – Przecież ja nic nie wiem. – Wyjął z kieszeni szmatę i wytarł ręce. – Zresztą śpieszę się.
- A jeżeli będę się ścigał?
Mechanik powoli się odwrócił.
- Tak... stawiam dwieście na nową, że wygra.
Klara uśmiechnęła się.
- Dobrze to ja daję czterysta – policjant wyjął z kieszeni i pokazał dwa banknoty po dwieście złotych.
- Aż tyle? – zdziwił się Feliks. – Ale to pańskie pieniądze... – był pewny, że za chwilę będą jego własnością.
- Jaka trasa? – zapytał Dembski Bolt.
- Pokażę, runda przejazdu, a druga wyścigu.
Oboje wsiedli do swoich samochodów. Bolt do Mitsubishi, a Dembski do Alfy Romeo. Klara jechała, z przodu pokazywała trasę. Meta i start miały być za warsztatem. Dwie trzecie trasy stanowił tor, na którym nie było można się dobrze rozpędzić, bo był kręty. Ostatnim odcinkiem była prosta za budynkiem.
Samochody ustawiły się na starcie. Kierowcy życzyli sobie nawzajem powodzenia. Grzali silniki. Młody Feliks dał im sygnał do startu. Ruszyli.
Na prostej prowadzenie objęło Evo. Tuż za nim była 156. Gdy samochody wjechały na tor, szara Alfa Romeo straciła szansę na wyprzedzenie. Kiedy tor robił się szerszy, aby dwa samochody mogły zmieścić się obok siebie. Mitsubishi zajeżdżało mu drogę.
Ostatni zakręt przed zjazdem z toru, Bolt wjechała w niego za szeroko. Wykorzystał to policjant i tuż obok niej przejechał. Chociaż wyjechał prawymi kołami za tor i tylko dlatego się zmieścił obok Evo. Na ostatnich metrach toru nie było ułożonych żadnych opon ani kamieni była tylko wymalowana biała linia.
Klara nie daje za wygraną. Na ostatniej prostej dogania Dembskiego. I tuż przed metą daje radę go wyprzedzić o połowę długości Lancera. Wygrała.
- Gratuluję. Gdzie nauczył się pan tak dobrze jeździć? – zapytał Feliks.
- W szkole jazdy – odparł Dembski z pół uśmiechem. – Proszę o to pieniądze.
Mechanik ucieszył się z zarobku.
- Świetnie pan jechał – powiedziała Bolt ściskając rękę Dembskiemu.
- Prawie wygrałem – powiedział to z taką dumą w głosie, jakby zajął pierwsze miejsce w jakiś prestiżowych zawodach.
Ten ton, w jakim to powiedział, nie spodobał się dziewczynie.
- Nie ważne o ile się wygrało. Ważna jest sama wygrana – odparła mu.
- Dla mnie i tak pan jechał, jak zwycięzca – powiedział Feliks.
Bolt wsiadła do samochodu i odjechała. Podobnie Paweł nie chciał się przysłuchiwać dalej tej rozmowie.
Jak daje się im pieniądze to, od razu stają się bardziej rozmowni. Muszę to zapamiętać na przyszłość – pomyślał policjant.
- Może napije się pan herbaty? – zaproponował mechanik.
- Z przyjemnością.
Weszli z powrotem do warsztatu.
Dembski przyglądał się dokładnie pomieszczeniu. Dostrzegł na ścianie zdjęcie młodego chłopaka. Do ramki była przyczepiona czarna wstążka. Wtedy zobaczył, że z tyłu stoi jakiś samochód. Był przykryty zakurzonymi prześcieradłem. Chciał je zdjąć i przyjrzeć się dokładniej samochodowi, ale wrócił Feliks z dwoma kubkami herbaty.
- Dziękuję – powiedziała nadkomisarz, biorąc napój. – Co to za samochód?
- Ford Mustang Boss z 1970.
- V8?
- Yhm.
- 300 KM?
- Nie – roześmiał się. – Tylko 280.
Policjant chciał zadać pytania dotyczące śledztwa, ale przeszkodził mu telefon...

***

Pod kamienicą, w której mieszkał Paszylka znowu roiło się od policjantów. Na miejsce przyjechał także Dembski.
Nadkomisarz odesłał dwóch mundurowych, a kolejnych dwóch pozostawił przy bramie prowadzącej na podwórze kamienicy.
Dembski poszedł pod mieszkanie numer jeden. Zobaczył przecięte plomby.
Śpieszyło się mu. Nie chciał być nawet bardziej dyskretny – pomyślał.
Przyjrzał się zamkowi i otworzył go z klucza, który miał przy sobie. No, no... Fachowe otwarcie zamka. Nie popsuł go.
W mieszkaniu staranniej niż przedtem przeglądał wszystkie rzeczy zamordowanego. Zajrzał do szafy z ubraniami, do szuflad ze szpargałami i pod stół. Zobaczył karton z pucharami. Wyjął je, postawił je na szczycie regału.
Brakuje jednego. Kto zabija dla głupiego pucharu?
Na ścianie wisiały dwa rzędy zdjęć Paszylka na podium z pucharami. Policjant bacznie przyglądał się trofeom i fotografią. Znalazł zdjęcie, na którym znajduje się brakujący puchar. Zdjął je. Wyjął je z ramki i przeczytał na tylnej części fotografii, że zdjęcie pochodzi z wyścigów gokartowych.
Ktoś wziął sobie trofeum. Czy dla niego zabił? - pomyślał.

***

Dembski poszedł odwiedzić Gręźlikowskiego, który do niego dzwonił, że zrobił już badanie balistyczne.
Technik wyświetlił na monitorze komputera dwa zdjęcia.
- Pociski pasują idealnie do siebie – powiedział. – Zostały wystrzelone z tej samej broni palnej. Jest jeszcze jeden dowód. Iglica nie trafia w środek spłonki tylko lekko w lewo- mówiąc, to pokazał pocisk Dembskiemu.
- Jest w aktach?
- Tak. Broń została użyta trzy lata temu w napadzie rabunkowym na stację benzynową. – Technik wziął do ręki akta, aby się upewnić czy czegoś nie pomylił. Nie miał już najlepszej pamięci.
- Co stało się później z bronią?
- Jeszce miesiąc temu była w naszym magazynie.
- Ale jej tam nie ma...
- Właśnie. Wypożyczyła ją funkcjonariuszka z wydziału drogowego.
- Koleżanka z drogówki. Kto by się spodziewał... – westchnął.

***

Do warsztatu „U Felixa" przyjechała Bolt. Powiedziała, że Paweł miał jej wczoraj wymienić koła, ale przez ten wyścig o tym zapomniał.
- Poczekaj chwilę.
Stary Feliks wrócił do pracy nad Toyotą.
- Honak powiedziała ci, że Adam został zamordowany?
- Tak, była załamana.
- Dziwne. Wczoraj powiedziałeś, że Paszylka został zatłuczony.
- Pewnie Honak mi o tym powiedziała.
- Nie. – Mechanik podniósł głowę znad silnika. – Rozmawiałam z nią. Policja powiedziała tylko, że został zamordowany, ale nie mówiła jak.
- Coś sugerujesz?!
- Paszylka miesiąc temu ścigał się z twoim synem. Maks rozbił się na latarni. Widziały to dwie osoby, ale nabrały wody w usta. Kiedy Paszylka mnie oślepił, nabrałeś pewności, że tak samo postąpił z Maksem.
- I co z tego? – w jego oczach pojawiły się łzy.
Bolt odwróciła się w kierunku wyjścia. Feliks wziął do ręki klucz, którym przed chwilą grzebał w silniku. Nie brał zamachu. Uderzył nim Klarę w głowę. Nie był to nawet silny cios, ale wystarczający, aby dziewczyna zachwiała się i padła nieprzytomna na posadzkę.
Mechanik zdjął szybko prześcieradło ze swojego Mustanga. Wsiadł do niego. Chciał go odpalić. Nie udało mu się. Jak to mówią: „Szewc boso chodzi". To powiedzenie sprawdziło się w przypadku Feliksa.
Spojrzał na nieprzytomną. Wysiadł, z samochodu zajrzał pod maskę, coś tam pod nią zrobił. Wsiadł z powrotem i udało mu się wreszcie odpalić Forda.
Całe to zdarzenie trwało cztery może nawet pięć minut. Tyle czasu wystarczyło Bolt, aby odzyskać przytomność. Po woli wstała. Przez otwarte wrota zauważyła szarą Alfę Romeo jadącą na sygnale. Dziewczyna nie wiele myśląc, wsiadła do swojego Evo i pojechała za 156.

***

Dembski jechał najszybciej, jak tylko mógł. Dystans dzielący go z Fordem był duży. Bystre oczy policjanta zauważyły, że prawdopodobna trasa drogi mechanika przednie się z jego drogą. On pojechał prosto, a Feliks skręcił w prawo. W tę samą drogę co Mustang skręciło Evo.
Tak jak przypuszczał nadkomisarz. Długo ten pościg nie potrwał. Alfa Romeo przecięła drogę Fordowi. Kierowca te go drugiego samochodu chciał się wycofać jednak i z drugiej strony droga została mu zajechana przez Mitsubishi.
Nadkomisarz wysiadł ze swojego auta, tak samo zrobił mechanik.
- Aresztuję pana pod zarzutem zamordowania Adama Paszylka.
Feliks spuścił głowę i wyciągnął ręce do skucia go w kajdanki.

***

W warsztacie był już Paweł Feliks, który wrócił busem z częściami. Pod warsztat zajechała Alfa Romeo i Mitsubishi. Wszyscy wysiedli z samochodów.
Młody mechanik patrzał na swojego ojca. Na jego twarzy mieszał się smutek i złość.
- Nie chciałem, żeby ojciec kogoś zabił. Opowiedziałem mu, jak Adam oślepił Klarę i powiedziałem, że pewnie to samo zrobił mojemu bratu. Nie sądziłem, że go zabije....
- Wie pan, dlaczego pański ojciec zabrał puchar? – zapytał Dembski.
- Adam zdobył go na wyścigach gokartów, ale już wtedy zaczął oszukiwać – odpowiedział stary Feliks. – Chciałem nauczyć swoich chłopców uczciwości, ale ja sam nie jestem dobrym przykładem. Dla wszystkich liczy się tylko prędkość i wygrane – westchnął.
- Wiedział pan, że pański ojciec go zabił? – spytał policjant.
- Podejrzewałem, ale miałem do końca nadzieje, że to nie prawda. Pan też z początku podejrzewał Bolt.
Obaj spojrzeli na dziewczynę opierającą się o swój samochód.
- Ona jest jedną z nas – oznajmił nadkomisarz.

Klara CelmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz