Dom na sprzedaż - cz.2

40 5 1
                                    


Na miejsce zbrodni dotarł także przedstawiciel wydziału kryminalnego nadkomisarz Sebastian Dembski. Gdy wszedł do domu pierwszą osobą, którą zobaczył była Celmer.
- Jasna cholera! To znowu pani? Dlaczego zawsze, gdzie coś się dzieje, jest pani?
- Taką mam pracę – odpowiedziała z uśmieszkiem.
- O, ile pamięć mnie nie myli, to drogówka nigdy nie zajmowała się morderstwami...
- Widocznie czas, to zmienić.
Dembski poszedł na górę, do sypialni. Patolog też tam był i zrobił wstępną obdukcję.
- Witam! Co masz dla mnie ciekawego?
- Cześć! – lekarz wstał od swojej pacjentki. Zdjął rękawiczki ochronne i uścisnął dłoń nadkomisarzowi.
Dembski stał plecami do wejścia, więc nie widział, że młoda pani sierżant stoi oparta o futrynę i przysłuchuje się ich rozmowie.
- Młoda dziewczyna siedemnaście może osiemnaście lat. Ktoś chciał, aby jej nikt nie rozpoznał.
- Oprawca chciał się zabawić w chirurga plastycznego? – zapytał z ironią Dembski.
- Możesz, to tak nazwać. Przyczyną śmierci jak widać na załączonym obrazku – wskazał na zamordowaną – wykrwawienie.
- Żyła, kiedy to jej robiono – powiedział jakby sam do siebie policjant.
- Acha. Nie wiem, jednak czy była tego świadoma.
- To znaczy?
- Chodź.
Obaj mężczyźni podeszli do wezgłowia łóżka. Patolog wziął rękę zmarłej i ją odwiązał. Obrócił nią kilka razy.
- Nie ma żadnych obtarć. Nie wyrywała się...
- Właśnie. Została przywiązana tutaj z własnej woli albo nie świadomości. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie dałby sobie zrobić czegoś takiego. Mianowicie została odurzona.
- Tylko czym?
- Na, to pytanie jest jeszcze za wcześnie. A bym zapomniał zmarła między dwudziestą drugą a dwudziestą czwartą. To, by było na tyle. Trzymaj się!
Lekarz uścisnął na pożegnanie dłoń Dembskiego i ten sam gest powtórzył z Celmer.
- A ty nadal tu!? – rzucił nadkomisarz w kierunku Klary.
Dziewczyna uznała, że lepiej wyjść i tak dowiedziała się tego, co chciała. Schodząc na dół, natrafiła na państwa Blonkowskich. Zatrzymała ich na chwilę, prosząc o dane kontaktowe. Blonkowski podał jej wizytówkę i wyszli. Pani sierżant odprowadziła ich do bramy i podeszła do stojących przy płocie sąsiadów.
Celmer czuła, że ma zagadkę do rozwiązania i ma przewagę nad Dembskim. Nie zawaha się jej użyć.

***

Nadkomisarz Sebastian Dembski kiedyś nie był człowiekiem tak nerwowym, jak teraz. Zmieniło się to po odejściu od niego żony. Zniósł, to dobrze, byli ze sobą małżeństwem, zaledwie półtora roku. Nie mieli dzieci. To ona go zdradzała, a kiedy zaszła w ciążę ze swoim kochankiem wystąpiła o rozwód. Dembski po tym wydarzeniu chodził podminowany, jego najlepszy przyjaciel i zarazem partner od pięciu lat pocieszał go.
Pewnego dnia Jan wziął dzień wolnego. Tłumaczył się, że jest chory. Partner postanowił go odwiedzić. I to był błąd! Drzwi otworzyła mu jego była żona! Była w szlafroku!
Po tym spotkaniu Jan poprosił o przeniesienie do Wrocławia, z kąt pochodziła i miała rodzinę matka jego dziecka.
Od tego czasu Dembski się zmienił miał już dwóch partnerów w ciągu jednego miesiąca. Nie wytrzymali z nim i odeszli. A ostatni dzisiaj poprosił Markowicza ich przełożonego o przeniesienie.
Demski traktuje w ten sposób swoich podwładnych, bo Jan zdradził go z Marią.
Wracając do morderstwa: Dembski zszedł z góry i podszedł do Dudy. Poprosił go o zeznania. Ten, jednak, zamiast je spisywać, starał się, aby pani Podgórzec nie wpadła w jeszcze większą histerię. Za niespisanie zeznań dostał opieprz od nadkomisarza.
Do kuchni weszła Celmer. Sebastian spojrzał na nią wściekłym wzrokiem.
- Pyta pan niewłaściwą osobę – oznajmiła ze spokojem policjantka.
- Spisałaś zeznania? Jak tak, to pokaż – zabrzmiało to, jak rozkaz.
- Zna pan takie magiczne słowo?
- Abraka dabra! – odparł z uśmieszkiem.
Celmer nic nie odpowiedziała. Czekała ze spokojem. Dembski zaczął pukać palcami o blat stołu. Było, to dość denerwujące.
- Proszę, mów co wiesz – powiedział wreszcie, z naciskiem na proszę.
- Nie można było tak od razu? Nie zmarnowalibyśmy czterech i pół minuty. – Celmer przez cały czas oczekiwania na odpowiedź spoglądała na zegar zawieszony na ścianie za plecami nadkomisarza.
- Przejdź do rzeczy – ponaglił.
- Ech, wiec ta kobieta, która nic nie mówiła i po nią przyjechał mąż, to Joanna Blonkowska. Pracuje w firmie developerskiej „Twój własny kąt". Klientami tej agencji nieruchomości są państwo Podgórzec. Przyjechali dziś około ósmej obejrzeć ten dom. Na górze znaleźli ciało. Blonkowska wybiegła na ulicę i przyprowadziła nas tutaj, znaczy mnie i Dudę. W tym samym czasie Podgórzec złożył zawiadomienie. To adres Podgórców i wizytówka Blonkowskiej – podała mu dwie karteczki.
- Kim jest zamordowana?
- Nie wiem, nie jestem jasnowidzem.
- Więc tak samo nie wiesz, do kogo należy ten dom?
- Kiedy pan kłócił się z Dudą, poszłam złożyć krótką wizytę sąsiadom.
- I?
- Ten dom dostał w spadku pewien mężczyzna. Był tu jednak zaledwie kilka razy.
- Szkoda, że nie znamy nazwiska.
- Na pana miejscu bym opublikowała zdjęcie tej dziewczyny i odwiedziła agencję oraz sprawdziła bazę zaginionych.
- Wiem, co powinienem zrobić! Do niezobaczenia!

Klara CelmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz