Brooke POV'
Zirytowana po raz kolejny przejrzałam stronę z ofertami pracy i jak za złość nikt nie potrzebował zatrudnić wykwalifikowanej rehabilitantki sportowej.
Z hukiem zamknęłam laptopa i sięgnęłam po pilota, włączając pierwszy lepszy program telewizyjny.
Rozłożyłam się wygodnie na kanapie i przymknęłam na chwilę oczy, wzdychając.
Od prawie miesiąca siedziałam w domu szukając pracy, ponieważ mój -były już- szef postanowił przeprowadzić zwolnienia w firmie.
Głośny trzask drzwi frontowych sprawił, że podskoczyłam lekko na kanapie i obróciłam głowę w kierunku korytarza.
- Czy ty chcesz, żebym umarła na zawał?- zapytałam, kiedy do salonu praktycznie wbiegł mój starszy brat z szerokim uśmiechem na ustach.
- Daj spokój, Brooke! Nie zgadniesz co mam!- podskoczył lekko w miejscu, niczym małe dziecko cieszące się ze swojej wymarzonej zabawki.
- No dobra... co tam masz?- podniosłam się do góry i usiadłam na kanapie podwijając nogi pod swój tyłek.
- Cztery bilety na jutrzejszą walkę! Cztery miejsca w pierwszych rzędach na walkę Justina Biebera!- krzyknął uradowany i szybkim krokiem podszedł do mnie, rzucając się na wolne miejsce obok mnie.
- No i?- zapytałam marszcząc brwi.- Co w tym takiego niezwykłego?
James, mój brat przewrócił oczami i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- No tak, a czego ja się spodziewałem? Jesteś kobietą.- mruknął, jakby to miało wyjaśniać wszystko.
-Hej! To że ty masz ogromnego świra na punkcie boksu, nie znaczy że jest to dziedziczne.- wzruszyłam ramionami.
- Cóż, gorzej dla Ciebie, ponieważ idziesz tam ze mną, Chloe i Mike'm.- uśmiechnął się szeroko i szybko uciekł na górę.
To nie tak, że najbardziej na świecie nienawidzę boksu, po prostu dla mnie to naprawdę niebezpieczny sport i zazwyczaj bardzo brutalny, na co naprawdę ciężko się patrzy.
Wyłączyłam telewizor, zabrałam laptopa ze stolika i również uciekłam do swojego pokoju.
- Nie wierzę, że tutaj jestem.- jęknęłam, kręcąc głową i przypatrując się napakowanym ochroniarzom, którzy właśnie odbierali bilety od James'a. Mój brat w dalszym ciągu zachowywał się jak dziecko, co zdarzało mu się naprawdę rzadko, no chyba że był podekscytowany.
- Zobaczysz, że będziesz zachwycona.- Chloe, moja przyjaciółka poklepała mnie lekko po plecach i popchnęła za wchodzącymi do środka chłopakami.
Złapałam szybko ramię Mike'a, aby się nie zgubić i całą czwórką zbliżyliśmy się w stronę nasilającego się hałasu. Zbiegliśmy po kilkunastu schodach na dół, a ja po raz kolejny dzisiejszego dnia jęknęłam, kiedy zauważyłam tłum ludzi.
- Jak wy macie zamiar dostać się na przód?!- krzyknęłam do Mike'a, próbując przekrzyczeć hałas.
Chłopak mrugnął do mnie i pociągnął za przepychającym się Jamesem. Obróciłam głowę do tyłu i szybko złapałam za dłoń Chloe, aby się nie zgubiła.
Z każdym naszym krokiem, ludzi stawało się coraz mniej, ponieważ czym bliżej ringu byliśmy, tym miejsca stawały się bardziej luksusowe, więc ludzie przyglądali się wszystkiemu siedząc na wygodnych krzesłach.
W końcu dostaliśmy się do rzędu 4 i zajęliśmy swoje miejsca.
- Tak właściwie... skąd masz te bilety?!- krzyknęłam do siedzącego obok mnie brata.

CZYTASZ
BOKSER | Justin Bieber ✔
FanfictionTo, co zaczęło się niepozornie, szybko może zmienić się w obsesję, która obiecuje o wiele więcej.