Brooke POV'
Po wypiciu naszych drinków, Justin wstał i wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Zatańcz ze mną. - oznajmił, uśmiechając się.
Przyjęłam dłoń mężczyzny i powoli wstałam z kanapy. Justin zaprowadził nas na środek pomieszczenia i zaplótł obie moje dłonie na swoim karku, a swoimi oplótł mnie w tali, nie przestając się przy tym uśmiechać. Po kilku minutach, wtulił głowę w moją szyję i przejechał nosem po mojej skórze.
- Uwielbiam twój zapach. - wymamrotał, prosto w moje ucho.
Uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy poddając się rytmowi, w który wprowadził nas Justin. Przetańczyliśmy tak około pięć piosenek, aż w końcu zdecydowaliśmy się usiąść. Szatyn zamówił kolejne drinki, które po kilku minutach zostały nam dostarczone.
- Kiedy ostatni raz byłeś w klubie, nie szukając panienki na szybki seks?- oblizałam usta i przechyliłam głowę, patrząc na mężczyznę.
Justin podrapał się po karku i wzruszył ramionami.
- Dawno temu.- odpowiedział i sięgnął po drinka, upijając z niego spory łyk.
Dłoń boksera wylądowała na moim kolanie i delikatnie je ścisnęła. W pomieszczeniu rozbrzmiała piosenka Shawna Mendesa - There's Nothing Holdin' Me Back, więc odstawiłam swojego drinka i wstałam na równe nogi, uśmiechając się do szatyna.
- Lubię tę piosenkę. - cofnęłam się do tyłu i zaczęłam poruszać biodrami.
Justin ponownie oblizał usta, powoli ostawił swoją szklankę i podniósł się ze swojego miejsca, ruszając w moją stronę. Wyciągnęłam dłonie w stronę Justina i podśpiewując pod nosem zbliżyłam się bliżej niego. Bokser chwycił moje dłonie i okręcił mnie nagle, tak że byłam przyciśnięta plecami do jego klatki piersiowej. Szatyn puścił moją jedną dłoń i wolną dłonią złapał moje biodro, próbując ponownie wpić mnie w rytm, który zgubiłam. Zaczęłam poruszać ciałem, dopasowując się do jego ruchów. Przymknęłam oczy, kiedy Justin zaczął śpiewać słowa piosenki wprost do mojego ucha. Byłam zaskoczona idealną barwą jego głosu, lecz to sprawiło że jeszcze bardziej mi się spodobał. Wsłuchiwałam się dokładnie w każde słowo, które opuszczało jego usta i miałam wrażenie jakby słowa piosenki były o nim, ponieważ śpiewając wczuwał się bardziej niż powinien. Gdy piosenka dobiegła końca, puścił moją drugą dłoń i złapał moje wolne biodro. Poniósł mnie do góry i wykonał kilka kroków do przodu, a następnie przycisnął moje ciało do szklanej szyby. Mogłam idealnie widzieć ludzi bawiących się na parkiecie oraz bar.
- Gdybym przeleciał Cię przy tej szybie, miałabyś wrażenie jakby wszyscy patrzyli właśnie na nas?- przycisnął biodra do moich i odgarnął włosy z mojego lewego ramienia. Przejechał nosem po mojej szyi, a następnie zassał płatek mojego ucha. Zagryzłam dolną wargę i przycisnęłam mocniej prawy policzek do szyby.
- Nie przelecisz mnie w klubie, Justin. - oznajmiłam, chociaż nie ukrywajmy, jakaś niegrzeczna cześć mnie chciała by to zrobił.
- Podaj mi powód. - Szatyn zassał skórę pod moich uchem, przez co wstrzymałam na chwilę oddech.
- Nie chce czuć się jak twoja kolejna dziwka z klubu. - Bieber odsunął się gwałtownie i obrócił mnie twarzą do siebie, szarpnięciem za ramie.
- Nie jesteś dziwką i nigdy więcej tak nie mów. - zmarszczył brwi i zacisnął szczękę.
- Po prostu... gdybyś zrobił to samo co... z innymi, tutaj, poczułabym się w ten sposób.
- Nie jesteś jak inne i nigdy nie będziesz, Brooklyn. Chcesz coś wiedzieć?- skrzywiłam się na dźwięk mojego pełnego imienia i nawet nie zdążyłam przytaknąć na pytanie mężczyzny, ponieważ ten sam już zdecydował. - Nigdy nie potrafię zasnąć w jednym łóżku przy kobiecie z którą uprawiałem seks, po prostu nie potrafię, więc staram się tego unikać jak i pocałunków, ponieważ sądzę, że potrafią bardziej budować więź między ludźmi niż seks, a nie chce tego. Z tobą poddaje się obu rzeczom, więc to samo w sobie sprawia, że jesteś inna i nawet jeśli wziął bym Cię przy tej cholernej ścianie, nie rżnął bym Cię jak tamte, tylko czcił. Nie chodzi tylko o moją przyjemność, ty też tutaj jesteś i nasza wspólna przyjemność to coś do czego dążę za każdym razem, rozumiesz?- pokiwałam głową.
CZYTASZ
BOKSER | Justin Bieber ✔
FanficTo, co zaczęło się niepozornie, szybko może zmienić się w obsesję, która obiecuje o wiele więcej.