Rozdział 35

24.5K 1.1K 305
                                    

Brooke POV'

Następnego dnia po ataku Evelyn, Justin wraz z Mattem skontaktowali się ze swoim prawnikiem i z tego co wiem, na Evelyn została złożona już skarga, składająca się z kilku oskarżeń, między innymi złamania zakazu zbliżania się. Od tego czasu nikt nie widział Stewart, co niesamowicie mnie cieszyło.

Te dwa tygodnie w Las Vegas minęły bardzo szybko i właśnie dzisiaj, o godzinie 20 miała odbyć się walka.

Spojrzałam na wyświetlacz w telefonie zauważając, że do walki pozostało 20 minut. Rachel zniknęła gdzieś jakieś 30 minut temu, więc tym razem sama musiałam dostać się do szatni Justina. Mężczyzna był już gotowy do walki, lecz Matt kazał wyjść nam z szatni zaraz po tym jak wymasowałam szatyna, ponieważ podobno miał z nim coś ważnego do obgadania. Zapukałam w białe drzwi i nie czekając na odpowiedź, od razu weszłam do środka. Tym razem Justinowi towarzyszył Luke, który uśmiechnął się lekko na mój widok, a następnie ponowie przeniósł spojrzenie na szatyna.

- Zastanów się nad tym jeszcze raz, póki ty nie podejmiesz decyzji, nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić i w żadnej sposób tego sprawdzić.

- Jest w porządku, Luke. Poradzę sobie. - Justin zacisnął zabandażowane dłonie i westchnął.

- Pomyśl też czasami o innych. - Luke spojrzał na mnie przez chwilę, a potem wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.

- O co chodzi?- zmarszczyłam brwi.

Justin wykonał ruch ręką, pokazując mi tym abym do niego podeszła, a następnie złapał moją dłoń i pociągnął mnie na swoje kolana.

- Nic takiego, nie zamęczaj tym swojej ślicznej główki.

- Na pewno?- zapytałam, mrużąc oczy.

Justin pokiwał głową i objął mnie jedną ręką w pasie.

- Wydajesz się jakiś podenerwowany.

- Denerwuje się walką, to normalne. - zmarszczyłam brwi, ponieważ jego wymówka była naprawdę głupia. Byłabym skłonna w nią uwierzyć gdyby powiedział to ktoś inni, ale nie Bieber. Widziałam go kilka razy przed walką i nigdy nawet w najmniejszym stopniu nie był podenerwowany, wręcz przeciwnie, zawsze był zrelaksowany, tak jakby był pewny swojej wygranej, lecz tym razem było inaczej i zaczynało mnie to martwić, lecz nie chciałam naciskać, ponieważ wiedziałam, że i tak niczego się nie dowiem.

- Skoro tak mówisz.

- Słuchaj Brooke, chciałem z tobą pogadać chwilę wcześniej, ale chłopcy nie dawali mi spokoju i nie było kiedy. - Justin uśmiechnął się i z łatwością poprawił mnie na swoich kolanach, tak że siedziałam przodem do jego twarzy.

Oparłam dłonie na jego torsie i kiwnęłam głową aby kontynuował.

- Moje dzieciństwo było dość trudne i w sumie to przez moje najmłodsze lata jestem tu gdzie jestem, kiedyś może opowiem Ci o tym więcej, ale w tej chwili chodzi mi o to, że odkąd siedzę w boksie, sądziłem, że najlepszym co mogło mi się przytrafić było wydostanie się z domu, lecz teraz postrzegam to nieco inaczej. Możesz uznać to za tandetne, ale prawda jest taka, że od chwili kiedy Cię zobaczyłem, wiedziałem, że musisz być moja. Spędziłem z tobą wystarczająco dużo czasu, aby wiedzieć, że to ty sprawiasz, że jestem naprawdę szczęśliwy. - odgarnął kosmyk moich włosów z czoła i schował je za moje ucho. - Jesteś dla mnie naprawdę bardzo ważna i trochę dziwnie mi....- drzwi otworzyły się gwałtownie, przez co chciałam wstać, lecz Justin przytrzymał mnie w miejscu, chwytając dłońmi moje biodra.

Jake uśmiechnął się głupio na nasz widok.

- Sorry, że przeszkadzam, ale chce Ci tylko powiedzieć, że czas iść.

BOKSER | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz