-Po prostu podaj mi jej komputer!
-Tak, Szerloku... Nawet jakbym ci go podał to i tak nie masz do niego hasła - prychnął.
- Zaraz coś wymyślimy. To kobieta... pewnie to imię jakiegoś szczeniaczka z dzieciństwa.
-Elena nie miała psów - burknął i - w końcu! - mi go podał.
Gdy laptop się "odpalał", zacząłem myśleć nad kodem. Jednocześnie przeszukałem ich pocztę, która leżała na wyspie kuchennej. Nic ciekawego i przydatnego.
Podszedłem do kompa.
- Może jej imię? - wpisałem. Nie to nie to - co powiesz na datę urodzin?
-15 maja 1992 - powiedział zamyślony. Skąd, do cholery, on to wie? - ale nie masz nawet co tego wpisywać - spojrzałem na niego z pode łba, a on zabrał mi lapka - to musi być coś prostego, ale i nieoczywistego. Popróbował kilka razy, ale nic z tego nie wyszło. Zamyślił się na chwilę - a może...? - wymruczał, a później uśmiechnął się do mnie szelmowsko - Boże, kocham tę kobietę... - wymamrotał, a ja usłyszałem starą, dobrą melodie włączającego się Windowsa. Odebrałem mu sprzęt.
- Jak tyś to zrobił? - zapytałem. Byłem pod dużym wrażeniem.
Zarumienił się.
-Wpisała moje imię jako hasło... - powiedział z błąkającym się na ustach uśmiechem, a ja się tylko zaśmiałem.
Wszedłem na historie w wyszukiwarce, a Jav zajął się salonem.
Nic tam nie znalazłem, a poczta była zabezpieczona. Już miałem się poddać i iść do domu, gdy nagle zadzwonił telefon stacjonarny na szafce w kuchni.
Jav podszedł do niego.
- Co robisz?! - syknąłem.
- Noo.... odbieram? - zabrzmiało to jak pytanie.
- Debilu, nikt ma nie wiedzieć, że tu byliśmy
Po kilku chwilach zabrzmiało powitanie, a następnie usłyszałem radosny głosik, którego myślałem, że w życiu już nie usłyszę.
- Cześć kochana, nie wiem czemu nie odbierasz komórki, ale myślałam, że zastanę cię w domu... ale tu chyba tak samo klops - zaśmiała się - Miałam potwierdzić i potwierdzam. Przyjadę tak jak obiecałam - zaciągnąłem głęboko i szybko powietrze i podszedłem do telefonu.
- CO TY ROBISZ? - krzyknął Jav.
-...muszę pozamykać stare sprawy i rachunki...
- Jak to ?CO? Ona zaraz się rozłączy, to moja jedyna szansa.
- ... nie fatyguj się po mnie na lotnisko... - kontynuowała
-Głupi jesteś! Jak cię usłyszy to się zezłości i wcale nie przyjedzie. Jak będzie tutaj, na miejscu to ją zgarniemy. - westchnąłem. On miał racje. - wtedy ją złapiemy, a ty już się postarasz, żeby drugi raz nie zwiała.
-.... do zobaczenia - a później dodała zbolała - Kocham was, pozdrów Java i pamiętaj! Nie mów nic mu o tym, że przyjadę. Nie chcę żeby jak chłopiec na posyłki od razu pobiegł do Willa na skargę - westchnęła znużona - w końcu robię to dla niego.
Usłyszeliśmy ciche "pip" i wiadomość się skończyła.
A my... My staliśmy jak słupy.
Pierwszy odezwał się Jav.
-JA? "Chłopiec na posyłki" - zaśmiał się.
Boże, słyszałem ją.
SŁYSZAŁEM!
Nic jej nie jest.
Pierwszy raz od kilku dni mogę normalnie oddychać. Nawet nie wiedziałem, że mam z tym trudności. Uśmiechnąłem się jak głupi do sera.
Będzie tu.
Boże, dopiero to do mnie dociera.
... ale jednego nie rozumiem. Dlaczego ciągle powtarza, że uciekła dla mnie i że wszystko to, robi dla mnie.
Co takiego się stało?
-Podaj mi długopis - szepnąłem.
Poparzył na mnie ze zbolałą miną, ale zrobił to co prosiłem.
- Co robisz?
Spisałem numer z jakiego dzwoniła Alice.
-Ubezpieczam się - powiedziałem z gulą na gardle.
-Wdawała się szczęśliwa... - zamyślił się - ...aż do momentu, gdy wspomniała o tobie. Naprawdę dobrze kłamię, na początku nie zorientowałbym się, że cierpi.
-Prawda?
-Co zrobisz jeśli się nie zgodzi do ciebie wrócić?
Co zrobię???
- Będę błagał.
*****
Nie mam pomysłu na notatkę! :p
Ktoś jeszcze czyta to "coś"?
CZYTASZ
Rozszyfruj
Любовные романыCzy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje? Kiedyś powiedziałbym, że nie. Pomyliłbym się. Bardzo.