Wracaliśmy do domu w ciszy - w dziwnej ciszy.
Ale jak na razie nie przeszkadzało mi to. Alice trzymała rękę na mojej - jakby było coś między nami źle to by się odsunęła, prawda?
Jednak ta cisza była dziwna.
- Coś się stało? Tak cichutko sobie siedzisz?
Dziewczyna poruczyła na boki głową tak jakby została wyrwana z bardzo głębokiego snu.
- Przepraszam, zamyśliłam się - przeciągnęła delikatnie kciukiem po mojej dłoni.
-Widzę, że coś dzieje. Powiesz mi? - spytałem miękko.
Uśmiechnęła się prześlicznie w chwili, gdy zatrzymałem się przed apartamentem.
Zgasiłem swojego lśniącego potwora i popatrzałem dziewczynie prosto w oczy
-Nic mi nie jest, kochanie. Nie masz o co się martwić - przysunęła się by pocałować mnie w policzek. Nie mogłem nie skorzystać z takiej okazji. Szybko wykręciłem szyję tak, by trafiła prosto w usta. Przygryzłem jej dolną wargę. Jęknęła rozchylając lekko usta, a ja nie mogąc się opanować oplotłem jej język swoim.
Odsunęła się ode mnie na dosłownie milimetr i wyszeptała muskając moje usta:
- Jeśli teraz nie znajdziemy się w łóżku to zostaniemy tu na najbliższą godzinę.
Chyba zbyt entuzjastycznie wyskoczyłem z auta, bo zaczęła chichotać. Szczerze? Nie obchodziło mnie to.
-Żebyś inne rzeczy robił z taką samą pasją w oczach i z taką szybkością.
-Kobieto, nie prowokuj mnie!
-Bo... - wypchnęła prowokacyjnie podbródek do przodu.
-No i mnie sprowokowałaś - zbliżyłem się do niej, ale nie przewidziałem reakcji dziewczyny - nie zachowuj się jak dziecko - powiedziałem z udawanym karceniem w głosie. Nie wyszło. Przesunęła się w bok, a ja za nią.
- Ja? To TY mnie gonisz na parkingu o 10 w nocy.
-Nie wygłupiaj nie. I tak cię dogonię.
Na jej twarz momentalnie wpłynął strach.
- Wiem, że to nie jest dobra chwila, ale powinieneś się obrócić - wydukała.
Przeraziłem się nie na żarty. Co takiego zobaczyła? Odwróciłem się do niej tyłem i zmarszczyłem brwi.
- Przecież tam nic... - przerwałem, bo spojrzałem na miejsce gdzie stała dziewczyna. Dosłownie stała - w czasie przeszłym. W tej chwili znajdowała się przy drzwiach do budynku, a na jej ustach widniał uśmiech, mówiący: "Ha! Mam cie, dupku." Tyle, że ja nie byłem dupkiem - a przynajmniej nie dla niej.
Złapałem ją dopiero przy windach. Może złapałem to nie było dobre słowo. "Wepchałem" - tak, to jest odpowiedniejsze.
- Nie grasz fair - wyszeptałem popychając ją na ścianę.
-Przestań - przygryzła wargę - zaraz może nas ktoś tu nakryć.
- Wiem - powiedziałem całując ją w szyję.
-Nie wiedziałam, że jesteś ekshibicjonistą - odpowiedziała jękliwie.
-Powiedzieć ci coś w sekrecie? - Pocałowałem ją za uchem. Wessała mocno powietrze - do tej chwili: ja też nie.
Winda się zatrzymała może trzy sekundy temu a my już staliśmy w korytarzu mojego mieszkania.
Tak właśnie obydwoje zapomnieliśmy o porannej kłótni i dziwnym zachowaniu Alice w samochodzie. Może nie powinienem był tego ignorować, ale po prostu chciałem cieszyć się chwilą zapomnienia. W końcu mamy całą wieczność na rozwiązanie problemów.
To dziwne, ale miałem jakiś pokręcony sen. Śniło mi się, że Alice rozmawiała z kimś przez telefon, cicho przy tym popłakując. Poprzez szloch i szepty dochodziły do mnie tylko naprawdę niektóre słowa. Plus - minus jeszcze jest to, że człowiek rano mało pamięta z tego co mu się śniło. Najbardziej zapamiętałem to co powiedziała na końcu, a mianowicie: "Muszę to zrobić dopóki... dopóki się we mnie jeszcze nie zakochał."
Reasumując, bardzo -tak jak mówiłem - dziwny sen.
Otworzyłem oczy. Lekka panika zawładnęła moimi myślami, bo dziewczyny nie było obok mnie, ale wtedy poczułem jakiś słodki zapach. Zdecydowanie ktoś coś musiał gotować. Zszedłem z łóżka po drodze łapiąc za jakieś spodnie.
Stała tyłem do mnie przy kuchence przewracając naleśniki. Po cichu usiadłem przy wyspie kuchennej. Chyba mnie nie zauważyła, bo dalej stała plecami do mnie. Bardzo skrupulatnie zacząłem obserwować jej każdy ruch. Miała na sobie moją białą koszule. Rękawy podwinęła do łokci. Materiał sięgał jej do połowy uda, a za każdym razem, gdy przewracała ciasto na drugą stronę, podchodził lekko do góry. Przygryzłem wewnętrzną stronę policzka, żeby nie westchnąć.
-Długo jeszcze? - jej głos wyrwał mnie z zamyślenia. Nie wiem jak długo tak siedziałem, ale na talerzu obok niej uzbierała się całkiem duża kupka naleśników.
-Co długo? -spytałem Spojrzał się na mnie jakby mówiła: "No proszę cię" -wiedziałaś?
- Will - roześmiała się - kobiety zawsze wiedzą kiedy są obserwowanie. Litujemy się nad wami i pozwalamy wam na to.
Podszedłem do niej bliżej. Odgarnąłem na bok jej luźno spięte włosy i pocałowałem w kark. Dziewczyna wyłączyła kuchenkę i obróciła się w moją stronę. Spojrzałem na zielonooką i zrozumiałem, że nie chcę, by oddalała się ode mnie nawet na milimetr. Ta lekka panika, gdy się obudziłem... nie chcę już się tak czuć nigdy więcej. Wzdrygam się na samą myśl, że mogłoby jej tu ze mną nie być.
-Dzień dobry - wyszeptałem tuż przy jej ustach. Zachichotała.
-Dzień dobry.
Podniosłem ją tak, by wygodnie usiadła na szafce kuchennej.
-Rozmyślałem nad tym od kilku dni - poczekałem jak spojrzy mi w oczy - i nie wiem czy chcę rozmyślać nad tym następnych tyle. Wiem, że możesz się poczuć tym przytłoczona, albo sądzić, że to za szybko. Po prostu nie chcę byś przeżyła kolejną minute nie wiedząc co tak naprawdę do ciebie czuję. Kocham cię i wcale nie musisz czuć tego w stosunku do mnie - przymknęła powieki a na jej policzek poleciała pojedyncza łza - proszę cię, nie płacz to mnie zabija.
Otworzyła oczy i przez chwilę wydawało mi się, że widzę tam smutek, ale trwało to tak krótko, że nie jestem pewien. Po chwili wszystkie uczucia zaczęły mieszać się na jej twarzy: czułość, szczęście, strach, miłość, zaskoczenie...
Złapała moją twarz w obie ręce i wyszeptała:
- Cokolwiek się zdarzy, pamiętaj. Kocham cię - powiedziała miękko. - Wszystko - począwszy od dzisiaj - będę robiła z myślą o tobie.
*****************************
HEJ miśki,
wiem, że ostatni rozdział był jednym z najgorszych, dlatego przy dzisiejszym trochę bardziej się postarałam myślę, że wyszło lepiej,
lovki i kisski
J. K.
PS. moja fejsbukowa strona w linku zewnętrznym (pod ramką) ↓↓↓↓↓
CZYTASZ
Rozszyfruj
RomansaCzy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje? Kiedyś powiedziałbym, że nie. Pomyliłbym się. Bardzo.