-Nie rozumiem, ktoś wcześniej cię już bił?- pokiwała tylko głową, a we mnie powoli zbierała się dzika furia - kiedy? kto?
Popatrzyła na mnie swoimi zielonymi oczami, w których widziałem zmartwienie. O kogo się martwiła? O mnie? Pogłaskała mnie po twarzy.
-Spokojnie powiem ci wszystko... prawie- dodała ciszej- tylko się nie denerwuj. Spokojnie, oddychaj- dopiero teraz zauważyłem, że wstrzymuje powietrze w płucach. Zrobiłem głęboki wdech.
-Spróbuję, ale nic nie obiecuję.- Jak mam się nie denerwować, znowu ktoś skrzywdził mojego aniołka.- opowiedz wszystko od samego początku.
- To będzie trudne dla ciebie do zrozumienia, szczególnie sam koniec, bo ja i tak muszę wyjechać - mów sobie co chcesz, a ja i tak na to nie pozwolę.- To wszystko zaczęło się kilka lat temu, wszyscy zawsze myśleli o mnie jak o bezproblemowej dziewczynie z dobrego domu, bo co może mieć na głowie rozpieszczana przez "tatusia" dziewczynka. Rzeczywistość była inna. Gdy miałam 12 lat mój.... Max uderzył mnie po raz pierwszy. Przyszedł zły z pracy. Przez 4 lata przeżywałam prawdziwe piekło, robił to coraz częściej- zacisnąłem mocniej ręce na jej biodrach- najgorszemu wrogowi nie życzę tego, przez co ja musiałam przejść. Gdy miałam szesnaście lat zdarzyło się, jak dla mnie, za dużo. Wtedy po raz pierwszy raz uciekłam z domu- patrzyła tylko w jeden punkt, nie mówiła z żalem w głosie. Od czasu do czasu nieszczerze się uśmiechała jednym kącikiem ust. Skąd ten spokój, ja na jej miejscu schowałbym się w szafie i trzy dni płakał- uciekałam kilka razy, za każdym razem znajdował mnie. Czym byłam starsza, tym dalej uciekałam. Po prostu miałam dość czekania w domu na kolejną awanturę, tak zyskiwałam przynajmniej kilka tygodni spokoju. Z czasem ukrywanie coraz lepiej mi wychodziło, wiec zyskiwałam coraz więcej swobody, ale tworzył się z tego pewien schemat, bo już wiedział, że uciekam gdzieś dalej od miejsca gdzie znalazł mnie wcześniej. Musiałem go złamać. Mogę powiedzieć wiele rzeczy na temat Maxa, ale nie to że jest głupi. Zawsze znajdował mnie i zaciągał do domu. Cztery lata temu coś zgubiłam-nawet teraz nie pamiętam co- znalazłam to po strasznie długim czasie, było na samym wierzchu. Stwierdziłam, że to samo muszę zrobić z sobą. Rzeczy schowane na widoku są najtrudniejsze do znalezienia. I tak oto mieszkam 50 mil od jego domu, a on nic o tym nie wie. Aż do dzisiaj. Prawie trzy lata ukrywałam się tuż pod jego nosem, ale wczoraj zobaczył mnie Lee i wszystko poszło się pieprzyć...
Zatkało mnie, nie wiedziałem co powiedzieć. a może specjalnie nic nie mówiłem, by nie wybuchnąć.
-Ty się go boisz... -wydukałem.
-Nie- powiedziała szybko takim głosem, że mógłbym jej uwierzyć. Mógłbym- nie boję się go już. Po prostu wolę usiekać, by nie wtargnął do mojego życia i go nie zepsuł. Rozmawiałam z siostrą, ona sądzi , że Max się zmienił i zrozumiał swoje błędy, ale ja nie chcę go znać.
-Jednego nie rozumiem: kim jest Lee?- westchnęła
- To przyjaciel mojego...- to słowo ciągle jej nie może przejść przez gardło- Maxa. Już pewnie mu powiedział że mnie tu spotkał.
- Jesteś już spakowana, pojedz do mnie, nie pozwolę ci tak po prostu wyjechać- pocałowałem ją w czoło - proszę jedź dzisiaj zemną, nie możesz mnie zostawić tylko dlatego, że masz przeszłość.
-Zostawić? Nie można kogoś zostawić, nie będąc razem.- Auć, zabolało.
- Wiem, że to nie najlepszy moment, ale... chcesz być ze mną? Chcesz zostać moją dziewczyną?- powiedziałem pełen obaw przed odrzuceniem.
-Z tobą? No nie wiem, nie wiem...- powiedziała z iskierkami zadziorstwa w oczach.
Przewróciłem ją na plecy i zawisłem nad nią. Zachichotała lekko. Pocałowałem ją lekko w usta.
-A więc tak chcesz się bawić? Kochana, przegrasz. Jestem mistrzem tej gry.- Złożyłem mokry pocałunek na jej szyi i lekko zassałem skórę. -To co?
Złapała za mój podbródek, tak abym spojrzał w jej oczy. Jej spojrzenie było pełne powagi.
-Tak- powiedziała przenosząc swoją dłoń na mój policzek.
-Teraz już nie ma odwrotu. Jedziesz do mnie, aniołku.
***
I następny rozdział gotowy.
Dziękuję wszystkim za czytanie, kocham was♥♥♥
+ piosenka
CZYTASZ
Rozszyfruj
RomanceCzy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje? Kiedyś powiedziałbym, że nie. Pomyliłbym się. Bardzo.