Część 31

72 7 0
                                    

Był ostatnią osobą jaką spodziewałem się zobaczyć przed moimi drzwiami.  

Raz w życiu widziałem go przed mieszkaniem Alice i miałem nadzieje, że tego już nie powtórzę.

Uśmiechnął się tak jakoś  fałszywie jednym kącikiem ust i oparł swoją dłoń o framugę bym nie mógł zamknąć przed nim drzwi. 

- Chyba  powinienem powiedzieć: dobry wieczór, Williamie, ale po twojej minie widzę, że taki dla ciebie nie będzie... - zmierzył mnie wzrokiem - możesz zawołać naszego aniołka?

Najeżyłem się.

- Na pewno nie twojego! 

Ta... i w ostatnim tygodniu chyba też nie mojego - pomyślałem, ale nie powiedziałem tego głośno.   

- Nie bulwersuj się tak. My z Alice mamy pewną sprawę do obgadania.

- Ta.... jasne. - spróbowałem zamknąć drzwi, ale wsadził między nie nogę.

Pokręcił mi palcem - jak i głową- przed nosem, jakby upominał małe dziecko. 

- Nieładnie... a chciałem być miły - westchnął - powiedz jej, że umowa jest aktualna.

Umowy? Jakiej umowy?

Prychnąłem.

- Nawet gdybym chciał - a nie chcę - nie mógłbym ci pomóc - spojrzałem na jego nogę w drzwiach, a następnie w oczy - więc może się ładnie pożegnasz i sam znajdziesz drogę do wyjścia - obróciłem lekko głowę w lewo - czy może jednak ci pomóc.   

-Dobrze - skinął lekko głową - ale powiedz jej, że jeśli nie dotrzyma swojej części umowy, ja nie dotrzymam swojej.

-Kurwa, po pierwsze o jakiej umowie mowa? Po drugie: jakbyś był choć w połowie tak mądry i uważny w tym co robisz, wiedziałbyś, że Alice ponad tydzień temu  wyjechała z miasta.
Zaśmiał się.

- Zostawiła cię?!

- Tak -powiedziałem - ale ciebie najwyraźniej też.

Zmarszczył nos w niepohamowanej złości, podczas gdy zaczął przyswajać informacje.

- Co...? Co za mała suka! - wykrzyknął, celowo przeciągając literę "s".

Nie wytrzymałem.

Nawet nie zauważyłem kiedy z krwawiącym nosem opadł na podłogę przed wejściem do mojego apartamentu. 

-Jeszcze raz obrazisz w mojej obecności jakąś kobietę - nieważne czy to będzie Alice, czy jakakolwiek obca mi kobieta -albo jeszcze raz uderzysz... nie, tkniesz palcem, obiecuję ci, skończysz w szpitalu pod kroplówką.

... i zamknąłem drzwi.

Wróciłem do salonu, w którym wciąż siedział Jav. Popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.

-Kto to był? Właśnie miałem tam iść, bo nie brzmiało to zbyt dobrze. 

-Nie teraz, pogadamy po drodze - powiedziałem wskazując drzwi i ubierając w międzyczasie płaszcz.

-W drodze dokąd?

Spojrzałem na niego spod byka.

-Do mieszkania dziewczyn. To chyba jasne, że musimy przecisnąć Elenę. Tylko ona może mi powiedzieć gdzie jest Al.

Westchnął i pokręcił głową.

- Ona ci nic nie powie, wiesz, że to przyjaciółki. Nigdy jej nie wyda. A po drugie: Elena jest w pracy i jak się dowie, że coś tobie powiedziałem, urwie mi jaja, a jestem do nich przywiązany i nie chciałbym ich stracić. Musimy to zrobić tak, by nikt się o tym nie dowiedział. Czy twój detektyw już coś znalazł?

- Nie, ciągle babrze się w tym gównie, ale znajduje tylko jakieś martwe punkty, wiec jeśli Elena mi nie pomoże, to sam wejdę do ich mieszkania i przeszukam jej komputer, telefon, nie wiem... - powiedziałem coraz bardziej zły, że tracimy czas. 

- A kto mówi o włamywaniu - wyciągnął z kieszeni klucze.

Chwilka... muszę połączyć kilka wątków.  Po pierwsze: dlaczego Elena była na grillu u jego rodziców, skoro to TYLKO stara przyjaciółka za studiów. Po drugie: kiedy miałem "wybuch" po dowiedzeniu się o wybryku mojej ukochanej RAZEM weszli do mojego mieszkania. Nie osobno, nie parę minut po sobie, tylko razem, Po trzecie: Skąd on wie, że Elena ma kontakt z Alice. Aaa... i gdzie w tym wszystkim Alex? Po czwarte:

-Skąd masz klucze do ich mieszkania? - zapytałem, patrząc jak jego uśmiech zmienia się na nerwowy.

- Yyyy... yyyy - pogłaskał się po karku, wykręcając szyje - yyy.. pogadamy po drodze... pamiętaj: Alice. 

-Dobra - powiedziałem idąc w stronę wyjścia, ale parę sekund później zatrzymałem się gwałtownie przed drzwiami tak, że prawie na mnie wpadł. Obróciłem się w jego stronę - ale oczu mi nie zamydliłeś.


******

HEJ miśki, 

co tam u was?

Chcecie, żeby te bzdury, które tu pisze się skończyły? Chcecie już koniec? czy jednak wam się podoba?

Lovki i kiski♥

J.K.  

RozszyfrujOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz