Był ostatnią osobą jaką spodziewałem się zobaczyć przed moimi drzwiami.
Raz w życiu widziałem go przed mieszkaniem Alice i miałem nadzieje, że tego już nie powtórzę.
Uśmiechnął się tak jakoś fałszywie jednym kącikiem ust i oparł swoją dłoń o framugę bym nie mógł zamknąć przed nim drzwi.
- Chyba powinienem powiedzieć: dobry wieczór, Williamie, ale po twojej minie widzę, że taki dla ciebie nie będzie... - zmierzył mnie wzrokiem - możesz zawołać naszego aniołka?
Najeżyłem się.
- Na pewno nie twojego!
Ta... i w ostatnim tygodniu chyba też nie mojego - pomyślałem, ale nie powiedziałem tego głośno.
- Nie bulwersuj się tak. My z Alice mamy pewną sprawę do obgadania.
- Ta.... jasne. - spróbowałem zamknąć drzwi, ale wsadził między nie nogę.
Pokręcił mi palcem - jak i głową- przed nosem, jakby upominał małe dziecko.
- Nieładnie... a chciałem być miły - westchnął - powiedz jej, że umowa jest aktualna.
Umowy? Jakiej umowy?
Prychnąłem.
- Nawet gdybym chciał - a nie chcę - nie mógłbym ci pomóc - spojrzałem na jego nogę w drzwiach, a następnie w oczy - więc może się ładnie pożegnasz i sam znajdziesz drogę do wyjścia - obróciłem lekko głowę w lewo - czy może jednak ci pomóc.
-Dobrze - skinął lekko głową - ale powiedz jej, że jeśli nie dotrzyma swojej części umowy, ja nie dotrzymam swojej.
-Kurwa, po pierwsze o jakiej umowie mowa? Po drugie: jakbyś był choć w połowie tak mądry i uważny w tym co robisz, wiedziałbyś, że Alice ponad tydzień temu wyjechała z miasta.
Zaśmiał się.- Zostawiła cię?!
- Tak -powiedziałem - ale ciebie najwyraźniej też.
Zmarszczył nos w niepohamowanej złości, podczas gdy zaczął przyswajać informacje.
- Co...? Co za mała suka! - wykrzyknął, celowo przeciągając literę "s".
Nie wytrzymałem.
Nawet nie zauważyłem kiedy z krwawiącym nosem opadł na podłogę przed wejściem do mojego apartamentu.
-Jeszcze raz obrazisz w mojej obecności jakąś kobietę - nieważne czy to będzie Alice, czy jakakolwiek obca mi kobieta -albo jeszcze raz uderzysz... nie, tkniesz palcem, obiecuję ci, skończysz w szpitalu pod kroplówką.
... i zamknąłem drzwi.
Wróciłem do salonu, w którym wciąż siedział Jav. Popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
-Kto to był? Właśnie miałem tam iść, bo nie brzmiało to zbyt dobrze.
-Nie teraz, pogadamy po drodze - powiedziałem wskazując drzwi i ubierając w międzyczasie płaszcz.
-W drodze dokąd?
Spojrzałem na niego spod byka.
-Do mieszkania dziewczyn. To chyba jasne, że musimy przecisnąć Elenę. Tylko ona może mi powiedzieć gdzie jest Al.
Westchnął i pokręcił głową.
- Ona ci nic nie powie, wiesz, że to przyjaciółki. Nigdy jej nie wyda. A po drugie: Elena jest w pracy i jak się dowie, że coś tobie powiedziałem, urwie mi jaja, a jestem do nich przywiązany i nie chciałbym ich stracić. Musimy to zrobić tak, by nikt się o tym nie dowiedział. Czy twój detektyw już coś znalazł?
- Nie, ciągle babrze się w tym gównie, ale znajduje tylko jakieś martwe punkty, wiec jeśli Elena mi nie pomoże, to sam wejdę do ich mieszkania i przeszukam jej komputer, telefon, nie wiem... - powiedziałem coraz bardziej zły, że tracimy czas.
- A kto mówi o włamywaniu - wyciągnął z kieszeni klucze.
Chwilka... muszę połączyć kilka wątków. Po pierwsze: dlaczego Elena była na grillu u jego rodziców, skoro to TYLKO stara przyjaciółka za studiów. Po drugie: kiedy miałem "wybuch" po dowiedzeniu się o wybryku mojej ukochanej RAZEM weszli do mojego mieszkania. Nie osobno, nie parę minut po sobie, tylko razem, Po trzecie: Skąd on wie, że Elena ma kontakt z Alice. Aaa... i gdzie w tym wszystkim Alex? Po czwarte:
-Skąd masz klucze do ich mieszkania? - zapytałem, patrząc jak jego uśmiech zmienia się na nerwowy.
- Yyyy... yyyy - pogłaskał się po karku, wykręcając szyje - yyy.. pogadamy po drodze... pamiętaj: Alice.
-Dobra - powiedziałem idąc w stronę wyjścia, ale parę sekund później zatrzymałem się gwałtownie przed drzwiami tak, że prawie na mnie wpadł. Obróciłem się w jego stronę - ale oczu mi nie zamydliłeś.
******
HEJ miśki,
co tam u was?
Chcecie, żeby te bzdury, które tu pisze się skończyły? Chcecie już koniec? czy jednak wam się podoba?
Lovki i kiski♥
J.K.
CZYTASZ
Rozszyfruj
RomansaCzy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje? Kiedyś powiedziałbym, że nie. Pomyliłbym się. Bardzo.