Od autorki: Uprzedzam – rozdział wyszedł dość długi
To niemożliwe, irracjonalne, nielogiczne. Takie myślenie stawia mnie w gronie ludzi obłąkanych. Może nigdy nie należałam do osób stuprocentowo normalnych, ale gdyby ktoś przeczytałby powyższe zapiski, z pewnością uznałby mnie za człowieka posiadającego zaburzenia psychiczne. Serdecznie pozdrawiam mojego przyszłego lekarza prowadzącego.
A teraz na poważnie, ponieważ to nie są żarty. Chociaż wolałabym, aby jednak były.
Wraz z dniem siódmego grudnia, ja Clarke Griffin zaczęłam uważać, iż koszmary nękające moją osobę praktycznie nieprzerwanie od maja, są czymś więcej aniżeli wytworami mojej wyobraźni.
Snułam podobne teorie od jakiegoś czasu, ale właśnie z uwagi na idiotyczne brzmienie tego typu słów, przekreślałam notatki z tym związane lub po prostu wyrywałam kartki z notesu.
Przeanalizowałam każde zapisane tutaj słowo. Ciężko mi to ubrać w odpowiednie słowa, ale... Ugh... Mam nadzieję, że starsza ja zrobiła coś, aby polepszyć swoje nikłe umiejętności pisarskie.
Mam wrażenie, że być może zdarzenia, które śnią mi się każdej nocy, zdarzyły się w przeszłości/innym uniwersum (w każdym razie, miało to już kiedyś miejsce). Moje wnioski są wręcz absurdalne, zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Mogę uzasadnić swoje twierdzenia. Nie są to jakieś niezbite dowody, lecz lepsze to niż żadne.
Na dzień dzisiejszy, jestem przekonana, że zapoznałam się z Lexą Woods jeszcze przed faktycznym spotkaniem w klubie Polis. Gdy się z nią całuję odczuwam wrażenie, że jej wargi już wcześniej napierały na moje. Nie ześwirowałam całkowicie. Mój rozsądek nadal się broni przed takim torem myślenia. Jednak moje ciało dokładnie pamięta wszystkie reakcje na dotyk zielonookiej.
Nie mam bladego pojęcia, co powinnam zrobić. Nie powiem o tym mamie, szczególnie z uwagi na jej niewiedzę na temat nękających mnie koszmarów. Raven informuję w zasadzie o wszystkim, lecz to już przesada. Znam ją bardzo dobrze, wyśmieje mnie, podczas gdy ja to biorę na poważnie.
Woods również nie zamierzam o tym zawiadamiać, choć poniekąd dotyczy się to również jej osoby. W najgorszym wypadku uzna mnie za wariatkę i urwie ze mną kontakt. W takich okolicznościach najprawdopodobniej doszczętnie bym się załamała.
Bardzo, ale to bardzo chciałabym wierzyć w istnienie bratnich dusz, jednak rzeczywisty świat dobitnie pokazuje, że jest to jedynie stek bzdur, występujących wyłącznie w bajkach dla dzieci.
Cholera jasna. Dlaczego nie mogę być normalna?
Pozostawiając pytanie retoryczne na końcu notki, zamknęłam zeszyt i schowałam go do nowego, bardziej niedostępnego miejsca – do szufladki zamykanej na kluczyk. A ten, ukryłam wśród przyborów malarskich.
Postanowiłam być bardziej ostrożna, jeśli chodzi o miejsce przechowywania notesu. Poprzednio był zbyt łatwo dostępny. Nie jest to jakiś zwykły brudnopis, który postanowiłam założyć z braku czasu. To pamiętnik, poświęcony wydarzeniom mającym miejsce w... snach. Już nawet nie wiem jak je nazywać. Swego rodzaju wizje? Muszę przestać na jakiś czas o tym myśleć.
Puk puk, tutaj otaczająca cię rzeczywistość.
– Weź się w garść, Griffin – powiedziałam motywacyjnie do siebie. Uderzyłam się otwartą dłonią w lewy policzek. Ten zabieg miał na celu orzeźwienie mojej osoby, swoje zadanie spełnił.
Przeciągnęłam się na łóżku i sięgnęłam po telefon. W dalszym ciągu nie otrzymałam, choćby jednej wiadomości od brunetki. Przetarłam dłonią czoło i westchnęłam ciężko. Minął kolejny dzień, a ona w żaden sposób nie starała się nawiązać ze mną jakiejkolwiek formy kontaktu.
CZYTASZ
Nie rozpoznajesz mnie? | Clexa
FanfictionClarke od miesięcy nawiedzają niepokojąco realne sny. Kosmos, postapokaliptyczna Ziemia, jej znajomi, ciągła walka o przetrwanie. Ostatniej nocy ujrzała intrygującą dziewczynę, której nigdy wcześniej nie widziała w rzeczywistości. To straszne, a jed...