– Bardziej szczegółowych wytycznych nie mogłabyś mi podać? – zaczęłam marudzić do słuchawki. Miałam całkowite prawo do narzekania, jej zachowanie było niedorzeczne. Specjalnie robiła mi na złość.
– Jeśli wszystko ci opiszę to już nie będzie niespodzianka – wytłumaczyła pełna energii. Jej głos był niecodziennie wesoły i rozbawiony.
Usłyszawszy szczery śmiech dobiegający z telefonu na mojej twarzy automatycznie zagościł szeroki uśmiech, mimo wcześniejszego lekkiego zirytowania. Jej śmiech był muzyką dla moich uszu. Jeszcze bardziej cieszyłam się na fakt, iż humor brunetki zdecydowanie się polepszył.
– Ale ja nawet nie wiem w co się ubrać – jęknęłam niezadowolona z odpowiedzi jaką otrzymałam. Zmarszczyłam brwi, otwierając szafę zapełnioną ubraniami.
– Cokolwiek założysz będziesz wyglądać pięknie – odpowiedziała momentalnie powstrzymawszy chichot. W dalszym ciągu nie przyzwyczaiłam się do bycia obsypywaną komplementami. Było to jednak bardzo miłe uczucie, które objawiało się zewnętrznie za pomocą różowych wypieków na policzkach.
– Dobra, dobra – pohamowałam ją. – Nie wciskaj mi tutaj taniego kitu. – Przeczesałam dłonią włosy wpatrując się na wieszaki. Doprawdy wolałabym wiedzieć, chociaż gdzie idziemy, abym mogła na spokojnie przemyśleć swój strój.
– Nie kłamię – zapewniła pewnie. Nie miałam zielonego pojęcia, czy jej szczęście jest tylko chwilowe czy może długotrwałe. Najzwyczajniej w świecie cieszyłam się słysząc jej ożywiony ton głosu, szczególnie z uwagi na wydarzenia mające miejsce ostatnimi czasy.
– W takim razie założę skarpety i sandały, w komplecie worek na śmieci, a jako dodatek papierową torbę na głowę – grymasiłam w dalszym ciągu. Siadając na drewniane krzesło znajdujące się przy biurku zrobiłam skwaszoną minę.
– Idealnie – skomentowała po chwili. Przymknęłam powieki, po czym wyobraziłam sobie subtelny uśmiech malujący się na jej twarzyczce. Miałam niewiarygodną ochotę ją pocałować. Teraz, już.
– Rozłączam się – uprzedziłam, nim całkowicie pogrążyłam się w swych wyobrażeniach. Ona ani trochę nie brała mnie na poważnie. – Nie pomagasz mi, a muszę coś na siebie włożyć – oznajmiłam poważniejszym tonem w porównaniu do wcześniejszych wypowiedzi, które Woods brała za wygłupy.
– Hej, nikt nie powiedział, że jakikolwiek strój cię obowiązuje – zażartowała po raz ostatni. Czułam jak rumieniec, które zaledwie przed chwilą zdążył się schować, powrócił dwa razy większy oraz intensywniejszy.
– Zbok – odpowiedziałam krótko i rozłączyłam się, darując sobie oficjalną formę pożegnania. Nie dałam dziewczynie nawet szansy kontrataku. Rzuciłam telefon na łóżko i ponownie stanęłam przed szafą. Przerzuciłam ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
Wyjęłam z niej kilka sukienek, spodni tudzież bluzek. Wolałam uniknąć przyodziania czegoś niestosownego do okazji, lecz przecież nie planowałyśmy się spotkać z jakiegoś poważnego powodu. W sumie, nie wiedziałam, co sądzić o propozycji zielonookiej.
"Przyjadę po ciebie punktualnie o dziewiętnastej. Ubiór według własnego uznania. Tylko żebyś później nie narzekała, że ci zimno."
No i weź teraz człowieku to interpretuj. Właściwie to zaczęłam się zastanawiać nad bardziej eleganckim strojem, kiedy przez głowę przeszła mi nieprawdopodobna myśl. Nie to na pewno nie może być randka czy coś w tym stylu.
Głupio byłoby pójść do restauracji w porozdzieranych jeansach i wyblakłej bluzce. Chociaż znając Lexę, zabrałaby mnie w bardziej ustronne miejsce. Ona szczególnie nie znosiła natłoku ludzi w pomieszczeniu. Spojrzałam na zegarek umieszczony na moim nadgarstku, dochodziła osiemnasta, a ja cały czas nie wiedziałam, co ze sobą począć.
CZYTASZ
Nie rozpoznajesz mnie? | Clexa
FanfictionClarke od miesięcy nawiedzają niepokojąco realne sny. Kosmos, postapokaliptyczna Ziemia, jej znajomi, ciągła walka o przetrwanie. Ostatniej nocy ujrzała intrygującą dziewczynę, której nigdy wcześniej nie widziała w rzeczywistości. To straszne, a jed...