Rozdział I

258 19 2
                                    

Jak czuję się w skórze Maturzystki? Nijak. To tylko nowy rok szkolny. Żadna nowość. Te same twarze, plastikowe pazury I głupie komentarze na mój temat. Czy wszyscy ludzie to rasiści? Niby Polska, to zacofana wiocha, a nie różni się niczym innym od tych amerykańskich buraków. Po szkole poszłam do pracy. Bardzo lubię tę kawiarnię. Moja szefowa bardzo mi pomaga. Jest jak druga mama. Zdarza się, że muszę się uczyć, więc przymyka oko, jak zamykam się na zapleczu. To miłe, bo w rzeczywistości jesteśmy dla siebie zupełnie obcy. Jak zawsze ubrałam mój ukochany, różowy fartuszek ( znowu sarkazm) i poszłam z przyklejonym uśmiechem na twarzy obsługiwać klientów. Nie mogę powiedzieć, że to sami brzydale, bo zdarzają się osoby, które grzeszą urodą. Pracę skończyłam o 22. Przeliczyłam pieniądze, które schowałam w sejfie, a następnie zamknęłam lokal.

Uwierzcie mi na słowo, boję się ciemności jak mało kto, a wracam sama ciemnymi uliczkami. Pominę fakt, że w co drugiej siedział menel. Szłam z telefonem, który służył mi jako latarka. Rozglądałam się na boki, obawiając się o własne życie. Moja wyobraźnia nie zna granic. Trzymałam torebkę blisko siebie, nie chcąc, aby jakiś złodziej mi ją ukradł.( przezorny zawsze ubezpieczony). Idąc parkiem mogłam odetchnąć. Najgorsze za mną. Dzięki Ci Panie Boże! Gdy już miałam wychodzić na chodnik, wpadłam na jakiegoś chłopaka, od którego się odbiłam i runęłam jak długa na ziemię. Wiem,wiem.. Mistrz wchodzenia w akcję.

-Patrz jak chodzisz z łaski swojej sieroto!-Zaczął wrzeszczeć mój oprawca, poprawiając swoją torbę i zmierzył mnie wzrokiem.

-A ty to niby święty?! Jakbyś sam patrzył jak łazisz, to byś mnie wyminął I nie byłoby problemu!-Zaczęłam krzyczeć jak opętana. Nikt nie będzie mi podskakiwał, zwłaszcza, że to nie moja wina.

Mimo, iż była noc, to przydrożna lampa oświetlała wysokiego chłopaka tak, że mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Blond włosy - nawet mogę powiedzieć, że były białe. Miał jasną karnację i bardzo ciemne oczy. Taki typowy Azjata. No może nie taki typowy, bo jak wyobrażam sobie Azjatę, to widzę grubego, niskiego faceta o skośnych oczach, a on był bardzo wysoki. Przy moim metr pięćdziesiąt sześć każdy jest wysoki, ale on wyglądał jak pieprzony baobab. Niechętnie przyznałam, że miał styl. Czerwono-biała koszula, dobrze dopasowane rurki, sportowe buty I zegarek. Gdyby nie był aroganckim dupkiem, który nie potrafi chodzić, to miałby u mnie szansę, ale cóż jego strata.

-Co się gapisz? Człowieka nie widziałaś ?!- zapytał po dłuższej chwili. Momentalnie zdałam sobie sprawę, że mu się przyglądam. Szybko się podniosłam z ziemi, poprawiając ubrania. - A mówią, że amerykanie to taki przyjazny I tolerancyjny naród, a tu taka przykra niespodzianka.-zacmokał, kręcąc głową.

-Nie jestem Amerykanką ćwoku! Jestem Europejką, więc wsadź sobie te twoje cenne komentarze w cztery litery, bo jak widzisz nie mam ochoty ich słuchać, a nawet nie jestem w najmniejszym stopniu zainteresowana twoim zdaniem.- po tych słowach zabrałam rzeczy, które wypadły mi z torebki I poszłam przed siebie. Byłam zdenerwowana. Czułam, że jeszcze chwilę dłużej, a pęknęła by mi żyłka na czole. Co za dupek. To, że jest wysoki, nie oznacza, że bezkarnie może chodzić sobie chodnikiem, nie patrząc pod nogi! Nie każdy musi być takiego wzrostu jak on. Zamiast mi pomóc, czy chociaż być milszym, to naskoczył na mnie, jakby był jakąś pieprzoną gwiazdką, której nie wolno dotknąć.

W Pogoni Za Wspomnieniami ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz