Rozdział XIX

150 9 1
                                    

Rano wcale nie obudziły nas promienie słońca, tylko głośne śmiechy tych idiotów. Otworzyłem oczy i dostrzegłem wtuloną we mnie dziewczynę. Jest naprawdę urocza jak śpi ale gdyby się nie śliniła, to wyglądałaby bajecznie. Otrząsnąłem się z myśli i spojrzałem na tych pacanów, wzdychając ciężko. Po chwili oboje byliśmy na nogach, już trochę zażenowani całą sytuacją. Chłopcy stali nad Nami i z uśmiechem patrzyli na Naszą dwójkę. O co im do cholery chodzi? W końcu Baek zabrał głos.

-No, w końcu widzę Was razem. Chwała Bogu. A myślałem, że to nie wypali.-Wzniósł swoje dłonie w stronę sufitu. -Mówiłem Wam, że nasz plan zadziała, tylko nie rozumiem czemu Kris wciąż zaprzeczała, że go nie lubi. Ja jestem jednak Geniuszem, bo złączyłem te dwie zagubione owieczki w jedną, wielką zgubioną owcę. Można Was już uznać za stado? - powiedział, cały czas się śmiejąc i otarł łezkę z kącika oka.

-Że co? O czym Ty mówisz? Jaki plan? Jakie stado?-Zapytałem zdezorientowany, automatycznie siadając obok dziewczyny i patrzyłem na nich.

-Bo wpadłem na genialny plan, żeby Krystal udawała moją dziewczynę. Chciałem Ci pokazać jak bardzo zależy Ci na tej dziewczynie i jak bardzo musisz się zmienić żeby z nią być. To wszystko było ustawione, mój drogi. - odparł z uśmiechem i poczochrał moje włosy. Mi niestety nie było do śmiechu.

-Czy Was wszystkich pojebało?! Czy ja wyglądam jak małpa w cyrku, której można robić takie rzeczy? Jakbyście nie wiedzieli, to taki "debil", jak ja, ma uczucia, a kilkoro z Was wiedziało co czuję do Kris, a mimo to nikt mi nic nie powiedział! - wstałem z łóżka i już nie panowałem nad sobą. Byłem wściekły i jednocześnie cholernie zraniony.- Jesteście podli, a zwłaszcza Ty.-Wskazałem palcem na dziewczynę, w której oczach zbierały się łzy i również wstała, chcąc coś powiedzieć, ale nie dałem jej dość do słowa. -Od tej chwili jesteś dla mnie zerem. Nie chcę Cię znać, pozwoliłaś robić ze mnie pajaca, a myślałem, że jesteś inna, że jednak możemy być przyjaciółmi. Gówno prawda. Wszyscy jesteście siebie warci! Uważałem Was za przyjaciół, a nawet za rodzinę. Kurwa, jakim ja byłem idiotą. A Ty, Kris, stałaś się największym błędem jaki popełniłem, nienawidzę Cię z całego serca. - Wrzeszczałem w ich stronę, nie panując nad sobą. Byłem potwornie zraniony i wykorzystany.

-Chan ja tylko...-Zaczęła mówić, ale ja jej natychmiast przerwałem.

-Nie obchodzi mnie to, co chciałaś. Spierdalaj i nie zbliżaj się do mnie Ty tania szmato, bo wskaże Ci Twoje miejsce, czyli na ulicy.-krzyknąłem zimnym, obojętnym już tonem. -Będąc na Twoim miejscu bym się cieszył! Masz co chciałaś. Jesteś z siebie dumna? O to Ci chodziło? Brawo, gratuluję inteligencji. Wygrałaś, udało Ci się zrobić ze mnie totalnego frajera. Jesteś nic nie wartą, zdradziecką szują. Jesteś zdradziecką kurwą, o.

-Proszę nie mów tak o mnie.-Mówiła nie hamując już łez. Channie, daj mi to wytłumaczyć..

-A jak mam mówić? Jesteś podłą dziewuchą, która nie ma za grosz szacunku. Co Ty sobie myślałaś, jak tu przyjechałaś? Spójrz, co narobiłaś. Rozwaliłaś Nasz zespół, odsunęłaś ode mnie przyjaciół. Pierdol się. -Naplułem jej pod stopy i wybiegłem z domu, trzaskając drzwiami. Nie chcę tam wracać. Chcę być sam. Zostałem oszukany, wykorzystany i potwornie zraniony. Ja także mam uczucia, a to już było przegięcie.

Krystal POV

On odszedł. Zostawił mnie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ma rację. Jestem Zdradziecką kurwą. Po co mi to było? Ten głupi plan tylko nas oddalił zamiast zbliżyć . a A ja naprawdę chciałam się z nim przyjaźnić. Nie chciałam niszczyć. Chciałam budować.. Chciałam być szczęśliwa... Upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Momentalnie znalazł się obok mnie Baek, który zaczął mnie uspokajać.

-Mała, przepraszam. To moja wina.-Mówił, tuląc mnie do siebie. -Wiedziałem, że on czuje coś do Ciebie i zamiast Wam pomóc, to tylko namieszałem. Mogłem coś innego zrobić. Tak mi przykro, przepraszam.

-To nie Twoja wina. Mogłam odmówić. Ta cała sytuacja, to przeze mnie i nawet nie waż się myśleć inaczej. - Uśmiechnęłam się słabo, łapiąc jego zatroskaną twarz w dłonie i pocałowałam w czoło. Nic już nikt nie powiedział, dlatego wstałam, wyminęłam chłopaków i udałam się do pokoju, który dzieliłam z moim przyjacielem. Chciało mi się płakać,a tutaj nie musiałam tego ukrywać. Chciałam być dla niego najlepszą przyjaciółką,a stałam się utrapieniem. Stałam się jego życiowym błędem...

Może powinnam wrócić do domu? Nie, nie mogę. Mam tutaj jeszcze coś. Znajdę pamiętnik i wtedy wrócę tam, skąd przybyłam.

Biegiem rzuciłam się w stronę pokoju Chana. Z rozmachem otwarłam drzwi i to samo uczyniłam z szafą. Szukałam dobre pół godziny, zanim znalazłam małą skrzyneczkę, która była zamknięta na klucz. Próbowałam ją otworzyć, ale na nic . Już mocno wkurwiona i zrozpaczona, rzuciłam nią o ścianę i ponownie zaczęłam płakać, upadając na kolana. To ponad moje siły. Jestem na to zbyt słaba i krucha. Nie wiem, jak w jednej chwili całe moje życie mogło legnąć w gruzach.. To niedorzeczne. I to wszystko przez ten jebany pamiętnik i ten jebany plan. Ugh.

Nie dane było mi dłuższe płakanie i rozpaczanie, gdyż do pokoju wparował Sehun. który prawdopodobnie musiał słyszeć huk. Nie tylko on, bo zaraz za nim pojawiła się reszta, ale nic nie mówili. Tylko stali i czekali na odpowiedni moment. Kiedy się uspokoiłam, Sehun podszedł do mnie i przytulił. Tego właśnie potrzebowałam.

-Wszystko będzie dobrze. On wróci i wszystko się ułoży. On nie umie się długo gniewać. Jak ochłonie, wróci. Zobaczysz.

-Oby...- chciałam jeszcze coś powiedzieć ,ale do pokoju wbiegł Baekhyun

-Mała, wiem, że to nieodpowiedni moment, ale jakiś Nik dzwoni na Skype cały czas.

-Już idę. - odparłam i otarłam twarz, biorąc kilka głębszych wdechów.

-A kto to jest?

-Jedyna osoba, której teraz potrzebuję. - Po tych słowach udałam się w stronę mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. 

W Pogoni Za Wspomnieniami ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz