Rozdział dość krótki, jednak ze względu na brak czasu i możliwości na wstawienie go później tutaj, liczę że zrozumiecie ;)
Miłego czytania <3
__________________________________________________________________
Vivianne
Słowa Blythe'a dzwoniły mi w uszach. Mam mu odowodnić, że go kocham? Co to za cholerne ultimatum?!
Jednak wiedziałam, że w pewnym stopniu ma rację. Już zaczął się domyślać, że coś jest nie tak, nie mogę wiecznie udawać obojętnej i chłodnej wobec niego.
Zależy mi na nim, muszę zapomnieć o nocy z Francisem, Blythe jest moim chłopakiem, to jemu mówiłam że kocham.
Wkurzył mnie dzisiaj, ale ja nie byłam bez winy.
Przysunęłam się do niego i oparłam głowę na jego ramieniu. Czułam jego zapach i wiedziałam, że to czas na to abyśmy byli bliżej. Inaczej go stracę. A nic nie jest tego warte.
Pocałował mnie, mrucząc przy okazji "przepraszam". Cały on. najpierw jest wkurzony, a zaraz potem przeprasza.
Złapał mnie za rękę i poszedł na drugi koniec altany aż do miejsca w którym zaczynał się ogród ziomowy. Wstukał kod dostępu i drzwi cichutko się otworzyły.
Nigdy wcześniej tu nie byłam, to było jak pokój cały ze szkła z oszałamiającą ilościa roślinności zasłaniającej widok na zewnątrz, po środku stały dwie ogromne sofy i ażurowy stolik do kawy.
Zaskoczyło mnie to jak zimno tu było, miałam gęsią skórkę.
Blythe zamknął drzwi po czym stanął za mną i zaczął całować moją szyję. Miał takie miękkie i delikatne usta. Palcami delikatnie przesuwał po moich biodrach przyprawiając mnie tym o przyjemne dreszcze.
Odwróciłam się do niego przodem i pocałowałam go w usta, powoli rozpinając guziki jego koszuli. Kiedy dotknęłam rękami jego torsu lekko się wzdrygnął, musiały być zimne. Opuszkami wodziłam po jego lekko zarysowanych mięśniach, następnie zsuwając mu koszulę z ramion i całując jego obojczyki.
Przyciagnął mnie jeszcze bliżej siebie, jedną ręką rozpinając zamek mojej sukienki a drugą wplatając w moje włosy tak by moje usta znalazły się jeszcze bliżej jego.
Wbiłam lekko moje paznokcie gdzieś pod jego łopatką. Cicho zamruczał mi do ucha, przygryzając mi potem jego płatek. Przeszedł mnie kolejny dreszcz. W tym momencie przestałam się przejmować Francisem, tym że nie jestem już dziewicą, liczył się tylko on.
Nie wiem, w którym momencie to się stało, ale nagle staliśmy naprzeciwko siebie tylko w bieliźnie. Pociągnęłam Blythe'a za rękę tak że oboje leżeliśmy na sofie.
Musnął mój policzek.
-Vivianne, na pewno tego chcesz? Nie powinienem był w taki sposób...
-Cii- przyłozyłam mu swój palec do usta po czym znów go pocałowałam.
Podniósł mnie i położył na sobie, dłońmi lekko złapał mnie za pośladki potem przejeżdząjąc przez całe moje plecy, zatrzymując się na zapięciu od stanika, rozpiął za pierwszym razem.
Ściagnęłam go i popatrzyłam Blythe'owi w oczy.
-Jesteś piękna, tak bardzo bardzo piękna- wyszeptał.
Czułam się jakby nic poza nami nie istniało. Całował mnie z pełnym oddaniem, potem ściągnał moje koronkowe stringi, więc ja zdjęłam jego bokserki. Czułam bicie jego serca. I to że mu stał. Boże, Viv, przecież to naturalne że mu stoi stoi.
Wstał nagle i poszedł w kierunku swoich spodni, wyjął z nich coś. Ah, no tak. Gumka. Całkiem przydatna jeśli chodzi o seks.
Było mi zimno bez niego, wolałam jak leżał obok i mnie obejmował. Chciałam żeby już wrócił.
Tym razem to on położył się na mnie obejmując całe moje ciało. Całował mnie w zgięciu pod uchem.
-Nie wierzę, że mam to szczeście Viv, że jesteś moja, że mogę to zrobić właśnie z tobą.
Po ostatnim słowie poczułam jak lekko się odchyla, po czym wchodzi we mnie powoli.
-Au- wymsknęło mi sie.
Co z tego, że to nie jest mój pierwszy raz, to mój drugi raz i nikt nie powinien oczekiwać ode mnie, że nie będzie mnie bolało. W dalszym ciagu jestem "nowa' w tych sprawach. Może powinnam była pogadać ze Scarlett.
-Nie bój się, będzie dobrze - przerwał mi moje rozmyślania.
Patrzył na mnie z miłościa, z troską, z oddaniem. Tak jak chłopak powinien patrzeć na dziewczynę podczas pierwszego razu. W końcu to był też jego pierwszy raz.
Drżały mi uda, ciepło rozlewało się w dole podbrzusza. Strach gdzieś zniknął. Liczyło się tu i teraz, seksowne ciało Blythe'a, jego usta na moich ustach, jego oddech lekko drażniący moją skórę.
Wszedł we mnie trochę głębiej i przyśpieszył, nie bolało mnie już tak bardzo więc skupiłam się na ruchach naszych bioder i moim przyśpieszonym oddechu. Blythe wsunął rękę pod moje lędźwia i lekko uniósł moje biodra tym samym wchodząc we mnie jeszcze głębiej.
Całkiem przyjemnie.
Kilka pchnięć później poczułam jak napinają się jego mięśnie i cichutki jęk wydobywa się z jego ust. Potem położył się na mnie mocno oddychając.
Dotykałam jego pleców tuż nad pośladkami, wiedziałam że to lubi. A ja chciałam żeby było mu jak najlepiej.
* * *
Leżałam ubrana w jego koszulę a on tylko w spodnie i patrzyliśmy na gwaizdy poprzez szklany dach zimowego ogrodu.
-Vivianne?
-Tak?- odwróciłam głowę w jego stronę.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też Blythe. Ja Ciebie też.
-Nawet jeśli..no wiesz..bo- zmieszał się wyraźnie.
-O co chodzi?- uniosłam się na łokciu i spojrzałam w jego oczy.
-No bo ja szybko doszedłem a Ty nie..i ja nie wiem czy..
-Ciii- pocałowałam go. -Ważne że zrobiliśmy to razem, mamy dużo czasu na praktykę- uśmiechnęłam sie.
Chyba to podziałało bo przytulił się do mnie od tyłu i mono objał ramieniem.
-Tak bardzo cię kocham, że aż czasami się boję, że to nie dzieje się naprawdę.
Nic mu nie odwpowiedziałam tylko przymknęłam oczy i uśmiechnałam się do samej siebie.
CZYTASZ
The Rich Kids: Year of Richness.
Teen FictionMyślicie, że wiecie wszystko. A tak naprawdę wiecie tylko tyle ile pozwalamy Wam wiedzieć. Mówią na nas "The Rich Kids", i to jest nasza historia.