Już przyśliśmy.Ktoś krzyknął:
-O! Już są!
Wbiegliśmy na przyjęcie.
Popatrzyłem się dookoła. Wszędzie były poprzyczepiane balony, serpentyny, różne stoły z przekąskami i wielki napis: WITAJ W PONYVILLE LUCKY.
-Wow...to...wszystko...zrobiliście... dla mnie?
- No jasne! Przecież to ciebie tu witamy - Objaśniła Pinkie
- ...Ja...Ja...Wow! Dziękuje.
Już się powoli ściemniało. Wszędzie były kolorowe światełka. Wyglądało to przepięknie.
Pinkie Pie poszła do DJ-Pon i włączyła muzykę. Wszyscy zaczęli tańczyć.
Nie wiem do końca dlaczego, ale byłem teraz bardzo szczęśliwy. Podeszła do mnie organizatorka.
- No na co czekasz?! Baw się! To w końcu twoja impreza!
Poszedłem więc też potańczyć.
Było naprawdę bardzo fajnie. Tańczyliśmy, Graliśmy w różne gry. Np: Prawda, czy wyzwanie, Przypnij kucykowi ogon itp. Bawiliśmy się tak kilka godzin. Później trochę mi zaschło w gardle więc poszedłem się napić.
Podszedłem do jednego ze stolików. Nalałem sobie do kubka lemoniady, Naprawde żałowałem że nie miałem rąk, i się napiłem. Dopiero zauważyłem, że obok mnie stoi Rainbow Dash i z kimś rozmawia. Z kolei ona nie widziała mnie.
- HA! Nie dasz rady tego zrobić!
- No to się zdziwisz patrz na to
I ta druga wystartowała w góre i leciała jak najwyżej.
- HAHA! Nie uda jej się.
Powiedziała to po czym się odwróciła i zobaczyła mnie.
- Cześć.
Znów się zarumieniła i zaczęła się lekko trząść.
- CZ-CZ-CZ-E-Ś-Ć.
Wiedziałem z serialu, że często lubi się przechwalać więc specjalnie powiedziałem:
- Ty jesteś ta słynna Rainbow Dash? Najszybszy pegaz w Equestrii?
Oczekiwałem że powie coś w stylu:
"Tak, tak to ja. Odważna, nieustraszona, szybka, REWELACYJNA! Rainbow Dash! Chcesz autograf?"
Tymczasem odpowiedziała:
- Eee...tak...zdaje się że...chyba tak.
"CHYBA? CO? Nie rozumiem, Rainbow Dash tak by nie powiedziała. Co jest?"
- Miło mi ciebie poznać, ja jestem Lucky Time.
- A...a ja jestem...Rainbow...Dash.
Zacisnęła zęby. Z każdą sekundą jej twarz robiła się coraz bardziej czerwona. Nie wiedziałem o co chodzi więc zapytałem:
- Eee...Wszystko, w porządku?
- T-Tak. Wszystko jest ok. Eee...wybacz... przypomniałam sobie. Muszę zanieść lemoniadę kumpeli. Nara!
Wzięła kubek, nalała do niego lemoniady i szybko uciekła. W tej chwili z nieba zleciała jej kumpela, ta z którą rozmawiała, cała zadyszana.
-Ok. Poddaje się Dash. Wygrałaś.
Powiedziała to i upadła na ziemie. W tej chwili nie wiadomą skąd znalazła się przede mną Pinkie Pie.
- I jak ci się podoba przyjęcie?
- Jest Super! Naprawde! Ty to umiesz urządzić imprezę.
- Wiem...A wiesz na co teraz przyszła pora? - Zapytała Pinkie
- Na co?
- Na Piñate!
- Super!
- Chodź!
Poszedłem za nią. Powiesiła na jakimś słupku pińate. Dała mi kij i zawiązała oczy chustką. A z każdym moim krokiem było słychać:
-CIEPŁO,CIEPŁO! -Lub- ZIMNO,ZIMNO!
Ale w końcu udało mi się ją uderzyć. Po godzinie wszyscy wrócili już do domów łącznie ze mną.
"Co to był za super dzień! Ale...jestem zmęczony."Gdy już byłem w domu, położyłem się w łóżku i zamknąłem oczy. Nagle se przypomniałem.
"Zaraz! Muszę wrócić do siebie! Pewnie jest panika! Wszyscy mnie pewnie szukają i martwią się! Lepiej wrócę!
Wziąłem swój brylant i otworzyłem portal po czym do niego wszedłem. Powtórzyło się to samo co wcześniej. Byłem w przestrzeni, leciałem szybciej i szybciej i wypadłem przez portal. Szybko pobiegłem do rodziców i krzyczałem:
- JESTEM! JUŻ JESTEM! NIE MUSICIE SIĘ MARTWIĆ!
Oni ze zdziwieniem się na mnie popatrzyli. Spojrzałem na zegarek. Była 16:10. Przecież nie było mnie parę godzin. A tu minęło dopiero 15 minut?! Dziwne...
Czułem się trochę niezręcznie i poszedłem do pokoju. Byłem zmęczony po tym wszystkim więc się położyłem i resztę dnia przespałem.
CZYTASZ
MLP: Moja przygoda w Equestrii [Zakończone] ~W Trakcie Korekty~
FanfictionMam 14 lat. Pochodzę z niewielkiej wsi. W moim życiu nie dzieje się nic niezwykłego. Dopóki pewnego dnia nie znajduję tajemniczego brylantu który okazuje się tworzyć portal, do innego świata. Świata kucyków. Oto zapiski moich przygód jakie mnie tam...