Kiedy tylko poczułem, że się przebudziłem, otwarłem oczy. Popatrzałem się dookoła. Wyprostowałem się po czym ziewnąłem.Wstałem z łóżka i go pościeliłem. Zacząłem kaszleć a później do tego jeszcze kichnąłem. Spojrzałem na stołek obok gdzie stało to ohydne lekarstwo. Wziąłem łyżeczkę i butelke. Odkręciłem ją i nalałem trochę na nią. Odstawiłem butelke i przybliżyłem do siebie łyżeczkę.
-O boże...nie wierzę, że to robię...
Powiedziałem do siebie i szybko wsadziłem ją do ust. Ale...było coś nie tak. Nie smakowało tak jak wcześniej. Było...słodkie. Ze zdziwieniem popatrzałem na butelkę. To było niby to samo. A jednak...coś innego. Odłożyłem łyżeczkę i odwróciłem wzrok. Ale w jednej chwili zatrzymałem go.
"Z-zaraz. Czy..."
Spojrzałem znów na ten stołek. Wydawało mi się, że czegoś brakuje. Chwilę pomyślałem i po chwili zrozumiałem. Zniknął naszyjnik. Spojrzałem pod stołek, łóżko, wszędzie dookoła. Nie było go.
-Gdzie on jest?! -Wykrzyknąłem.
Zauważyłem na ścianie cień jakiegoś kucyka. Spojrzałem na okno. Stała za nim jakaś czarna postać w kapturze. Chwile na nią popatrzałem, później zniknęła mi z widoku.
Skierowałem się w stronę wyjścia.
Powoli podeszłem pod drzwi z obawą, że za nimi stoi ta postać. Gdy już przed nimi stałem zacząłem je otwierać. Szybko pociągłem je i wybiegłem. Na zewnątrz...ujrzałem coś przerażającego.Wszystko dookoła było zniszczone i się paliło. Nad Ponyville była wielka chmura czarnego dymu z tego pożaru. Wyglądało tu jak po jakiejś bitwie.
-Co tu się stało? - Zapytałem siebie
Poszłem przed siebie. Popatrzałem na jeden płonący budynek. Miał ogromną dziurę w ścianie i na dachu. Przesunéłem wzrok w lewo. Zobaczyłem leżący kram owocowy. Był jakby "przecięty" na pół.
Szedłem dalej. Patrzałem wszędzie dookoła. Nie mogłem wierzyć oczom. Wokół wszystkich budynków leżały gruzy i kawałki szkła. W końcu doszedłem na plac. Był pusty, w ogóle nigdzie nikogo nie było. Tak jakby nagle wszyscy wyparowali.
-Halo! Halo! Jest tu kto?! - Krzyknąłem na cały głos.
Nic nie słyszałem prócz palącego się wszędzie ognia. Wyszedłem na środek placu.
-Halo! - Krzyknąłem jeszcze raz
Odwróciłem się. Przed sobą zobaczyłem znów tą czarną postać. Była w ciemnoszarych szatach i w takim samym kapturze przez co nie można było zobaczyć twarzy.
-Ej, ty! Kim jesteś?! - Zapytałem ją.
Powoli się zbliżałem. Postać zaczęła uciekać.
-Hej! Stój - Krzyknąłem. Ale nie zatrzymała się.
Pobiegłem za nią. Wbiegła do jakiegoś domu. Za nią zamknęły się drzwi. Rozpędziłem się i w nie wbiegłem. Drzwi się otworzyły. Wypadłem przez nie na trawę. Znalazłem się na szczycie jakiejś góry. Spojrzałem za siebie. Drzwi zniknęły. Podszedłem do przodu. Zobaczyłem Ponyville. Całe w ogniu a nad nim dym.
-O boże...
Popatrzałem na zamek Twilight. Był całkiem inny. Cały czarny, bardziej szpiczasty. Na nim było jakieś pole. Wokół niego stawek z szarą wodą
Stanęłem w bez ruchu. Po chwili obok mnie pojawiła się ta postać. Od razu jak ją zauważyłem, rzuciłem się na nią. Ona zaczęła natomiast latać.
![](https://img.wattpad.com/cover/90732437-288-k633696.jpg)
CZYTASZ
MLP: Moja przygoda w Equestrii [Zakończone] ~W Trakcie Korekty~
FanficMam 14 lat. Pochodzę z niewielkiej wsi. W moim życiu nie dzieje się nic niezwykłego. Dopóki pewnego dnia nie znajduję tajemniczego brylantu który okazuje się tworzyć portal, do innego świata. Świata kucyków. Oto zapiski moich przygód jakie mnie tam...