Część 6

446 32 3
                                    


Stałem przed zegarem który był w bibliotece. Była godzina 9:05. Zamknąłem oczy i pochyliłem głowę, chciałem znów cofnąć czas. Otworzyłem oczy, godzina była nadal taka sama.

- Jak ja to zrobiłem? - Zadawałem sobie pytanie

Kolejny raz. Zegar się ruszył...ale o minutę w przód.

- Ech...to bez sensu.

Odszedłem od zegara i zobaczyłem książkę którą próbowałem wcześniej unieść. Wziąłem książkę którą wcześniej czytałem i dokładniej przejrzałem. Przeczytałem tam coś takiego:
"Wybierz przedmiot. Dla początkującego jednorożca może to wydawać się trudne lecz nie jest. Gdy wybierzesz przedmiot skup się na nim, później wyobraź sobie, że zanika grawitacja. I gotowe. Nie powinno być większych problemów."

Po przeczytaniu tego odłożyłem ją.

- Warto spróbować.

Podszedłem znów przed stolik. Popatrzyłem się na książkę. Skoncentrowałem się na niej i wyłącznie na niej i wyobrażałem sobie, że jest coraz mniejsza grawitacja. Mój róg zaczął świecić na niebiesko. Później ta sama aura pojawiła się wokół książki. Zaczęła się powoli unosić. Bardzo się zdziwiłem gdy to zobaczyłem. Lewitowała 5 sekund i później spadła. Zacząłem skakać z radości.

- TAK! TAK! UDAŁO SIĘ!

W tej chwili w wejściu zobaczyłem Twilight.

-Lucky? Co ty tu robisz? I to tak wcześnie?

- Przyprowadziłam go tu. Chciał, żebym pokazała mu gdzie mamy bibliotekę, więc pokazałam.

Twilight spojrzała na stos książek obok mnie.

- Okej - Ziewnęła - Ale odłóż je później.

I się wracała tam skąd przyszła.

- Zaczekaj! Twilight!

Zatrzymała się.

- Tak?

- Aaaa...mógłbym kilka z nich pożyczyć? Później oddam obiecuję.

- Jasne, możesz.

- Dzięki.

Wziąłem z pięć a resztę odłożyłem i wyszedłem z biblioteki. Ruszyłem do wyjścia z zamku. Po drodze w jednym z korytarzy usłyszałem jakieś głosy. Poszedłem tam gdzie je słyszałem.

- Ale daj słowo! Obiecaj, że nikomu! nikomu nie powiesz! Okej? - Zauważyłem Rainbow razem z Pinkie

- No jasne, możesz na mnie liczyć. Nie pisnę ani słówka.

- Obiecujesz?

- Jak bum cyk cyk, tralala, niech mi w oko wleci ćma.

- Okej...może być.

Czułem, że nie powinienem nic z tego słyszeć więc jak najszybciej wyszedłem z zamku.

~~~~~~~~~

Jak już byłem u mnie w domu zacząłem się uczyć.

Minęło dużo godzin ale było warto je stracić. Umiałem już wiele podstawowych rzeczy np:

Telekinezę, teleportacje (Ale na krótkie dystanse), Unieść się parę metrów nad ziemią, i jeszcze czymś strzelać. Jakimś magicznym promieniem.

Ćwiczyłem jeszcze zaklęcia, ale po tym wróciłem do mojego świata, bo jeszcze były lekcje a gdybym znów został w Equestrii do nocy to byłbym tu zmęczony i...bym zasypiał na lekcjach. Więc wolałem wrócić. Wziąłem sobie dwie książki które pożyczyłem i na przerwach czytałem je. Po szkole z resztą też.

MLP: Moja przygoda w Equestrii [Zakończone] ~W Trakcie Korekty~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz