Razem z Trixie wyszliśmy z domu i chodziliśmy po Ponyville.Jednak to nie było już to co wcześniejsze moje spacery po wiosce. Było całkiem inaczej. Zamiast szczęśliwego wesołego i kolorowego świata, widziałem, ponure, nudne, bezbarwne miejsce. To zaczęło się zaledwie wczoraj. A tak wiele zdążyło się już zmienić. Zapanował, srogi i grożny klimat. Wyrażnie to czułem. Niebo zyskiwało mrocznoczerwoną barwę. A z każdą godziną zauważyłem, że robi się coraz ciemniejsze. A kucyki, widać było, że ogarniał strach. Okropny widok. Wyszedłem z Trixie specjalnie po to aby nie myślić o tych wszystkich złych rzeczach. Lecz widząc te wszystkie rzeczy...nie pomogło mi w tym ani trochę. Przestałem w końcu rozglądać się i skupiłem wzrok na ścieżce przede mną. Przerzucałem go raz to na lazurową klacz która ze mną szła i raz to znów na ścieżkę, byle tylko nie patrzeć na to co się dzieje dokoła.
- ...I straciłam już całkiem wiare w siebie. Myślałam, że mi się nie uda i zrobie z siebie pośmiewisko na oczach wszystkich - Opowiadała Trixie – Ale spojrzałam na mamę. Przypomniało mi się co mi powiedziała. " Po prostu uwierz, że ci się uda...a niemożliwe stanie się możliwe". Zebrałam się w sobie, zdjęłam z głowy kapelusz. Machnęłam swoją różdzką i po chwili ze środka który był całkiem pusty, wypadł biały, puszysty, słodki królik. Nie wierzyłam oczom. Udało się. Udało mi się. Wyczarowałam królika z kapelusza. Po chwili usłyszałam oklaski i wiwaty. Byłam taka szczęśliwa jak nigdy dotąd – Zaczęły lecieć jej łzy z oczu – I od tamtej pory postanowiłam zajmować się magią. To...T-to były najwspanialsze dziesiąte urodziny, jakie mogłam sobie wymarzyć wymarzyć. Prze-przepraszam, rozkleiłam się – Wytarała oczy z łez
- Wow...ja...to...to była przewzruszająca historia Trixie. Teraz rozumiem czym jest dla ciebie magia sceniczna. Czymś co...
- Daje mi wiele szczęścia. Sprawia, że jestem sobą – Uśmiechnęła się.
- Właśnie.
Chwilę szliśmy potem w ciszy. Trixie spojrzała na mroczne, krwawe niebo. Uśmiech zniknął z jej twarzy.
- Co o tym wszystkim sądzisz? O tym co się tu teraz dzieje...
- Prawde mówiąc – rozejrzałem się dookoła – ja...zupełnie nie poznaję tego miejsca. Wszystko się tak strasznie zmieniło.
Trixie spuściła głowę, a na jej twarzy pojawił się smutek.
- Ale...na pewno wszystko dobrze się skończy. Jakoś to będzie i....wszystko wróci do normy.
- Myślisz?
Trochę zawahałem się nad odpowiedzią.
- T-tak.
- No...może masz rację.
Znów na chwilę zamilkliśmy.
- Dlaczego to się dzieje? Czemu...dlaczego...
Stanąłem. Spojrzałem na naszyjnik który miałem ciągle na szyi.
- Myślę...że to moja wina. Że to ja to zacząłem.
- Co? Nie...nie wierzę. Niby jak by to mogło się stać przez ciebie?
- Nooo...opowiadałem ci już o mnie? Prawda?
- Chodzi ci o – Spojrzała na mój naszyjnik – o to, że jesteś z innego wymiaru.
- Tak.
- Ale co to ma wspólnego...
- To, że ja go tu sprowadziłem.
- C-co?
- Nie rozumiesz? Gdybym się tu nigdy nie pojawił, nie wszedłby mi do głowy. I tym samym nie byłoby dalszych problemów.
![](https://img.wattpad.com/cover/90732437-288-k633696.jpg)
CZYTASZ
MLP: Moja przygoda w Equestrii [Zakończone] ~W Trakcie Korekty~
FanfictionMam 14 lat. Pochodzę z niewielkiej wsi. W moim życiu nie dzieje się nic niezwykłego. Dopóki pewnego dnia nie znajduję tajemniczego brylantu który okazuje się tworzyć portal, do innego świata. Świata kucyków. Oto zapiski moich przygód jakie mnie tam...