Część 2

888 46 9
                                    


Z niedowierzeniem wpatrywałem się w niego.  Wstałem z krzesła i powoli się do niego zbliżyłem. Podniosłem rękę, i skierowałem ku niemu. Chciałem go dotknąć ale nagle moja dłoń w nim zniknęła. Przestraszyłem się i się cofnąłem. Moja ręka wyszła z niego i znów ją widziałem.

Znów do niego podszedłem. Zbliżyłem do niego twarz. po chwili zastanowienia, zamknąłem oczy i wsadziłem tam głowę. Otworzyłem oczy. Ujrzałem jakieś dziwne miejsce. Wszystko było błękitne.Nie było tam żadnych ścian ani podłogi. Wokół mnie były jakieś strumienie, przyjrzałem się nim bardziej. Były zbudowane z dziwnych znaków. Wszystkie strumienie podążały do jednego miejsca na wprost.Było tam coś w oddali. Jakaś mała zielona kropka. Wyciągnąłem głowę z portalu i wziąłem moją lornetkę. Wróciłem tam i spróbowałem zobaczyć przez urządzenie co to jest. Niestety niewiele zobaczyłem. Wyszedłem i odłożyłem lornetkę. Pomyślałem przez chwile. Wziąłem ten brylant i przywiązałem do niego jakiś sznurek po czym zawiesiłem go na szyi. Podszedłem do portalu. obróciłem głowę w lewo, zobaczyłem zegar wskazujący  Godzinę 15:55. Popatrzyłem na portal znajdujący się przede mną.

Wziąłem głęboki wdech i......wszedłem do niego.

Na niczym w ogóle nie stałem. Czułem się jakbym lewitował w powietrzu. W tej chwili brylant się podniósł z mojej szyi. Był skierowany w kierunku tajemniczej kropki. Po chwili zacząłem się tam przesuwać. Coraz szybciej i szybciej. Aż w końcu leciałem tak szybko że już się zbliżałem do tego miejsca które mnie tak interesowało. Gdy byłem blisko zauważyłem że to też jakiś portal. Zanim do niego wpadłem poczułem jak coś się ze mną dzieje. Wpadłem do drugiego portalu. Wyleciałem z niego i upadłem na ziemię.

Obejrzałem się dookoła. Byłem w jakimś dziwnym lesie. Próbowałem wstać ale...nie mogłem. Za każdym razem gdy chciałem stanąć na dwie nogi przewracałem się. W tym momencie portal za mną zmienił się znów w niewinne światełko i schował do brylantu.

Gdy spojrzałem na niego zorientowałem się że wyglądam inaczej. Obejrzałem się dokładnie. Albo mi się wydawało albo jestem...KUCYKIEM?!

Zauważyłem pod drzewem stłuczone lustro, podczołgałem się do niego i przejrzałem się w nim. Rzeczywiście nim byłem.

Byłem  koloru żółtego, miałem niebieski ogon i włosy z których było widać róg. Na boku miałem także znaczek którym była tarcza zegarowa, ale bez wskazówek.

Wpatrywałem się ciągle w siebie niedowierzając że to naprawde ja. Rozejrzałem się dookoła. Wszystko było...inne. Wszystko tu łącznie ze mną było takie...jak to powiedzieć, kolorowe. Znaczy inaczej niż u nas niektóre rzeczy. Wszystko miało taki wygląd jak w serialu. Trudno mi się było do tego przyzwyczaić. Dobra ale teraz próbowałem stanąć. Skoro byłem kucykiem to próbowałem na czterech nogach.
Z trudem ale się udało. Trochę się przeszedłem w kółko i było wszystko okej. Dopóki nie przyszły patyko-wilki. Zobaczyłem je i uciekałem najszybciej jak mogłem aż w końcu wybiegłem z lasu. Byłem na jakimś wzgórzu wszedłem na szczyt a przed sobą zobaczyłem wioskę, w niej dostrzegałem inne kucyki.

- Co? To...to...to niemożliwe. Czy to jest... P-p-po-PONYVILLE?!

MLP: Moja przygoda w Equestrii [Zakończone] ~W Trakcie Korekty~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz