Część 27

211 18 7
                                    


Powoli otwierałem oczy. Po tym się podniosłem i przeciągłem. Lekko zaspanym wzrokiem spojrzałem na zegar ścienny

- Że co?...cz-czternasta? Przecież już dzisiaj była cznernasta i to dawno.

Wyjrzałem przez okno.

- Zaraz...Już dzisiaj jest jutro? Dziwne...tylko przymrużyłem oczy. I dotego tak długo spałem...

Wstałem i pościeliłem łóżko. Spojrzałem na stolik obok gdzie leżało położone przeze mnie zdjęcie. Obok niego jeszcze stało samo zdjęcie Dash. Od razu przypomniałem sobie to całe zajście wczoraj.

- Boże...i co mam teraz zrobić?

Stałem i wpatrywałem się w jej zdjęcie ze smutkiem. Potem wyszedłem z domu.

Na zewnątrz rzucił mi się natychmiast w oczy zamek Twilight.

- Miejmy nadzieję, że Twi się czegoś dowiedziała.

I skierowałem się właśnie tam. W połowie drogi otworzył się przede mną jakiś portal. Z niego wyskoczyła Pink Note.

- Oh. Cześć! - Powiedziała do mnie.

- Co?! Co ty tu robisz?!

- Eee...

- Nie powinno cię tu być! Znaczy...nie teraz.

- Dlaczego?

- Teraz w Ponyville nie jest bezpiecznie, musisz wrócić.

- Co?! Nie!

- Musisz!

- Nie zrobię tego. Dopiero co tu przybyłam.

Portal się już zamykał

Położyłem kopyto jej na ramieniu.

- Sory...ale naprawdę...musisz.

Po tym popchnąłem ją do portalu za nim się zamknął, wpadła do niego i portal znikł.

- Błagam...nie wracaj tu...proszę.

I skierowałem się znów w stronę zamku.

Gdy już dotarłem, wszedłem do środka i poszedłem do sali tronowej. Tam nikogo nie było. Poszedłem, więc do jej sypialni. Gdy stałem przed drzwiami, zapukałem.

- Halo? Twilight? To ja, Lucky.

Nikt nie odpowiedział.

- Słuchaj, żeby nie było, że wejdę nic nie mówiąc czy coś. Okej?

Nadal cisza.

- No dobra...

Otworzyłem drzwi i zajrzałem do środka. Rozejrzałem się dokładnie po pokoju i tam też nikogo nie było.

Zamknąłem drzwi

- Hm...jest jeszcze jedno miejsce gdzie mogła by być.

Powiedziawszy to poszedłem do biblioteki.

Wszedłem do niej i zobaczyłem wszędzie na ziemi porozrzucane książki. Przy stole siedziała poszukiwana przeze mnie fioletowa klacz. Miała głowę opartą o jakąś książke i spała.

Podeszłem do niej i lekko ją szturchnąłem.

- Twilight...?

Ona gwałtownie podniosła głowę i krzyknęła.

-  Co?! Co?! Gdzie?! Hę...ah to ty...

- Spałaś tu całą noc?

- Szu-szukałam czegoś na temat <Ziewnięcie> tej wiadomości którą ci dał.

MLP: Moja przygoda w Equestrii [Zakończone] ~W Trakcie Korekty~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz