*JungKook pov*
-Yoongi.-szturchnąłem chłopaka leżącego na kanapie i śpiącego w najlepsze.
Ile można spać? Przecież zasnął wtedy co ja, prawda?
Powoli otworzył oczy i uśmiechnął się widząc mnie. Dawno nie widziałem jak uśmiecha się w ten sposób. Często myślałem nad tym ze tylko do mnie uśmiecha sie w ten cudowny i wyjątkowy sposób. I uwielbiałem ten widok.
-Coś się stało?-zmarszczył brwi gdy nie odzywałem się przez dłuższą chwilę.
-Um, nie. Tylko,że idziemy dzisiaj na imprezę do NamJoona.-poinformowałem go.
-Dobrze,że w ogóle się o tym dowiedziałem.-burknął wstając z kanapy i zmierzając na gorę.
-Oj, przecież wiesz, że to nie tak. Nie moja wina, że tyle śpisz...
-Na która to?-przerwał mi zatrzymując się na schodach.
-20.-powiedziałem i spojrzałem na zegarek. Równo 18:30. -Mamy godzinę do wyjścia.
-Mhm.-mruknął i powędrował dalej.
Ja na szczęście byłem praktycznie gotowy. Ciekzo mi było przemienić godziny spania z nocnych na dzienne. A zmieniło to sie tak, że ostatnio w nocy zamiast spać, byliśmy na plaży. I teraz odsypialiśmy od około 6 do 15. Nie licząc tego że Yoongi spał do 18. Zdążyłem się przez ten czas już umyć ,ubrać. Pozostała kwestia jedzenia.
Poszedłem wolnym i leniwym krokiem do kuchni. Zacząłem szperać po szafkach jednak nic ciekawego nie znalazłem.
-Yoongi! Nie ma nic do jedzenia!-krzyknąłem patrząc w stronę schodów.
-Zamów pizzę!- jego głowa wysunęła sie zza ściany.-Albo nie! Wyjemy wszystko u Namjoona!
-Z chęcią!-uśmiechnąłem się pod nosem. Kochałem te chwile gdy Yoongi pokazywał światu że jest szczęśliwy. Gdy śmiał się, uśmiechał a jego oczy wypełniały cudowne iskierki.
Chciałbym żeby tak było zawsze.
-Zbieraj się!-usłyszałem jego glos z przedpokoju.
-Ide.-mruknąłem i ruszyłem w jego stronę.
Chłopak zarzucil na mnie cienka kurtkę a sam ubrał grubsza bluzę. Lato sie powoli kończyło, w dodatku o tej godzinie zawsze jest zimniej.
Pojechaliśmy samochodem chłopaka pod całkiem znany mi dom. W ilu domach naszych znajomych my juz razem byliśmy? Nie zliczę chyba.
Weszliśmy bez pukania, a w środku juz znajdowało sie mnóstwo osób. Pospiesznie złapałem rękę starszego aby nie przepadł mi w tłumie. Dało się wyczuć zapach potu i alkoholu. W niektórych miejscach nawet papierosów elektrycznych o różnie pachnących olejkach.
Idąc za chłopakiem dotarliśmy do salonu gdzie siedział nasz organizator imprezy wraz ze sowim chłopakiem, ciasno go obejmując. Znalazł się także Hoseok, cały czas z czegoś się śmiejący.
Yoongi zaczął się z wszystkimi witać, a ja stałem jak słup soli. W pewnym momencie jednak przyciągnął mnie do siebie i wtulił w swój bok, po czym namiętnie pocałował. Oczywiście oddałem pocałunek.
-Idziemy się czegoś napić?-zapytał opierając swoje czoło o moje.
-Jeszcze nie dawno mi tego zabraniałeś.-popatrzyłem w jego oczy.
-Zrobię wyjątek.-cmoknął mnie w usta i pociągnął znowu za sobą.
Weszliśmy do kuchni i usiedliśmy samotnie na podłodze. Yoongi zabrał jakaś wódkę ze stołu i sok z szafki. Odkręcił oba i jedno popił drugim, po czym podał mi oba. Zrobiłem to co on znacznie sie krzywiąc.
Zobaczyłem uśmiech na jego twarzy. Po jakimś czasie wypiliśmy ta jedną. Czasami dla przerwy namiętnie sie całując i robiąc sobie malinki. Wtedy w ruch poszła druga butelka. Jednak w jej Polowie odmówiłem, a Yoongi nie pil juz dalej sam.
Pomógł mi wstac z zimnej podłogi. Wtedy mój telefon zadzwonił. Nie odebrałem. Przecież było za głośno. Wyszliśmy lekko sie chwiejąc z budynku i usiedliśmy na krawężniku. Odblokowałem telefon i zobaczyłem z dziesięć nieodebranych połączeń od: Mama.
Nie wiedziałem czy oddzwaniać. Po chwili jednak dostałem smsa.
Mama.
JungKook?! Gdzie ty do cholery jesteś?! Zaraz cie z Ojcem znajdziemy! Dzisiaj wróciliśmy i przestań stwarzać problemy.
A więc jestem dla nich tylko problemem.
-Y-yoongi.-zacząłem obracając sie do chłopaka, który patrzył w jakiś punkt przed sobą.Moi oczy momentalnie się zaszkliły.- M-moi rodzice w-wrócili.
-Kurwa.-sapnął.
Nagle jakiś samochód podjechał i zatrzymał sie tuz przy nas. Wszystko mi sie rozmywało w oczach. Nie wiem czy dlatego, że płakałem czy przez alkohol.
Mój ojciec z niego wysiadł, a potem matka.
Yoongi i ja wstaliśmy. Chłopak szybko złapał moje ramię i przyciągnął mnie do siebie.
-JungKook, chodźmy do domu.-szepnął mi w ucho.
Chciałem. Naprawdę chciałem isc i żyć tam z nim. Ale moje stopy stały w miejsce i za cholerę nie mogłem sie ruszyć.
-JungKook do samochodu!-usłyszałem krzyk matki.
-Nie!-słyszałem wrzask Yoongiego.
W pewnym momencie cos mocnego mnie złapało.
Mnie i Yoongiego łączyły tylko nasze dłonie splecione ze sobą. Rodzice z największą siła odciągali mnie od niego.
-Hyung!-krzyczałem, ale czułem sie tak jakby nikt mnie nie dosłyszał. Nawet nie zauważyłem gdy więcej osób wyszło na ulice.
Cały czas płakałem. Suga robił wszystko żeby zatrzymać mnie przy sobie. Ja nie chce od niego teraz odejść.
-Kocham Cię,Hyung.-powiedziałem przez łzy i mimowolnie puściłem jego silną dłoń.
Wepchnęli mnie do samochodu i nie bylo juz drogi powrotu. Przykleiłem się do szyby zrozpaczony. Patrzałem jak mój chłopak rzuca sie na kolana i wyrywa sobie sam wlosy z głowy. Wpadł w panikę. Płakał, krzyczał. Po chwili odjechaliśmy a ja wybuchłem płaczem nie zwracając uwagi na obecność rodziców.
-Nie należę do was! Zostawcie mnie! I tak nix dla was nie znacze! Nienawidzę was! Ja go kurwa kocham, wiec po prostu spierdalajcie! Ja kurwa chce byc z nim, teraz i kurwa zawsze! Dajcie mi spokój! Nie bede waszym więźniem! Wyjebcie mnie nawet z domu! Nie chce na was patrzeć! Nie chce żyć! Nie chce! Nie chce! Nie chce!-nigdy w życiu nie darłem sie tak głośno. Chciałem po prostu umrzeć. Nie chce byc nigdzie gdzie go nie ma.
Nie chce.
Nie chce.
Nie chce, kurwa.
Jak tam wasze święta? Co dostaliście?
CZYTASZ
Are you okey? ||| YoonKook
FanfictionJak wyciągnąć z problemów kogoś na kim ci cholernie zależy? Jak pociągnąć kogoś ku górze samemu spadając? Historia opowiadająca jak dwoje chłopców umiera razem w miłości. OSTRZEŻENIA!: *Czytasz na własną odpowiedzialność! *Nie podoba ci się? To nie...