Darren pochyla się nad sylwetką blondynki i nie może powstrzymać się od zaciągnięcia się jej zapachem. W jego nozdrza uderza przyjemna kwiatowa woń i ... zapach innego wilka. Ma ochotę udusić tego skurwiela, który położył na niej swoje łapy. Najdziwniejsze jest to, że w jego sposobie myślenia i odczuciach, nie bierze udział jego wilk, tylko jego człowiecza natura. Przeklęta klątwa.
- Szukasz czegoś konkretnego?- Ponawia pytanie i czuje jak dziewczyna wzdryga się.
- Jedzenia- odpowiada cicho.
- To go tutaj nie znajdziesz- szatyn mruczy cicho do jej ucha i ma ochotę zatopić w nim zęby. Porażony swoimi pomysłami i myślami, odsuwam się od niej na kilka centymetrów.
- Nie ma jedzenia?- Blondynka gwałtownie obraca się w jego stronę i marszczy brwi.
Darren dostrzega, że dziewczyna jest zła i śmiesznie marszczy nosek, co mu się niebywale podoba. W ogóle jest urocza istotą, tylko niezwykle uparta i pyskatą. Odsuwa się jeszcze do tyłu i przygląda się jej spod przymrużonych powiek. Jest naprawdę ładna. Tęczówki w kolorze szafirowym, duże pełne usta, aż nachodzi go ochota zatopić swoje kły w jej miękkiej skórze. Rany. Co się z nim dzieje?
- Gapisz się - Alison mówi lekko uszczypliwie.
- Być może- z gardła szatyna wydobywa się cichy pomruk.
- A ty kot, czy wilk?
- Uważaj maleńka- upomina ją chłopak. Jednak ona sobie nic z tego nie robi, bo jej kiszki właśnie zaczynają grać marsza.
- Gdzie jest jedzenie?- Alison nie wytrzymuje.
- Być może w piwnicy. Kto to wie- odpowiada nonszalancko, a ją krew zalewa w tym momencie.
- Spytam jeszcze raz. Jest tutaj jakieś żarcie?!- Tym razem dziewczyna tracić cierpliwość i wykrzykuje pytanie.
- W piwnicy, ale musisz sama się po nie pofatygować.
Na myśli o ciemnym, zawilgoconym oraz pełnym pajęczym pomieszczeniu, Alison przechodzi dreszcz po plecach. Nienawidzi piwnic, nie kiedy została zamknięta kiedyś za jakąś błahostkę. To była jej kara, którą wymierzył jej ojciec, a ona od tamtego czasu nienawidzi takich miejsc. Przełyka z trudem ślinę i zwilża lekko usta językiem, co nie uchodzi uwadze chłopaka, bo jego wzrok skupia się na jej wargach.
- Możesz... możesz mi pokazać, gdzie ona jest?- Pyta z chrypą w gardle, wywołaną strachem.
- Od tyłu domy jest wejście do niej- zielonooki oświadcza i dalej świdruje dziewczynę wzrokiem.
- Dzięki.
Alison ostrożnie przesuwa się w stronę tylnego wyjścia, które jest zaraz po je prawej stronie w korytarzu za schodami. Zbiera się w sobie obraca tyłem do niego, po czym szybkim krokiem wychodzi na zewnątrz. Nabiera duży haust powietrza i stara się uspokoić.
Ten dom, piwnica i chłopak, to wszystko jak dla niej, to zbyt dużo.
Odchodzi kilka metrów i szuka wzrokiem wejścia do piwnicy, a kiedy je znajduje, robi się jej słabo na samą myśl, że ma tam zejść. Do cholery, jej żołądek zaraz zacznie trawić sam siebie. Zaciska dłonie w pięści i rusza do drzwi wbudowanych w ziemie.
Totalny bunkier, a nie piwnica- mamrocze pod nosem.
Podnosi niezbyt lekkie drzwi do góry, które z hukiem opadają na bok. Ciemność, to jedyna rzecz jaką dostrzega. Może w środku będzie jakieś światło- pociesza się w myślach i stawia pierwszy rok do środka. Wracają wspomnienia, które zaczynają powoli wypełniać jej umysł, ale uparcie stara się je ignorować. Jest już dużą dziewczynką, a duże dziewczynki nie płaczą. Pokonuje kolejnych kilka schodków, tak że jej głowa jest ledwo widoczna na zewnątrz. Nabiera powietrza i stara się nie myśleć o czekających w ciemnościach potworach, które co noc śniły się jej kiedy była dzieckiem. Stawia kolejny krok i kolejny, aż światło pada za jej plecami. Kiedy próbuje pokonać kolejny schodek w tę czeluść piekła, lekko się chwieje i traci równowagę. Z krzykiem na ustach i lękiem w środku spada ze schodów.
Darren właśnie miał iść na zewnątrz od wejścia frontowego, kiedy krzyk Alison roznosi się w powietrzu. Wypada z domu tylnym wyjściem niczym błyskawica i rzuca się do otwartej piwnicy. Ze środka dochodzi go cichy jęk dziewczyny. Serce mu na chwile staje, po czym znacznie przyspiesza. Schodzi kilka schodków, przejeżdża lewą dłonią po ścianie w poszukiwaniu włącznika światła. Kiedy w końcu na niego trafia, w pomieszczeniu rozbłyska jasność, a on dostrzega skuloną postać u podnóża schodów. Zbiega po stopniach i dopada do dziewczyny.
- Nic ci nie jest? - Odpowiedzią na jego pytanie jest tylko cichy jęki.
Z lękiem w umyśle, ostrożnie podnosi dziewczynę w swoim ramionach i wynosi na zewnątrz. W świetle dnia dostrzega na czole niewielkiego guza, oraz małe rozcięcie na skroni, z którego sączy się krew. Na ten zapach, pierwszy raz od bardzo dawna, jego wilk wydobywa z siebie groźny pomruk.
- Maleńka, nic ci nie jest?- Czułość w jego głosie zaskakuje nawet jego samego.
- N-ni-e wiem- słaby, udręczony głos Alison, rozbrzmiewa mu w uszach.
- Ciii, wszystko będzie dobrze- szepcze z mocą zaklinacza i rusza do domu.
CZYTASZ
Klątwa księżyca
WerewolfZostała wygnana za zdradę. Ma zamieszkać w lasie z dala o cywilizacji w domu, w którym ponoć straszy. Słyszała o Klątwie Księżyca, a ona, która boi się ciemności i wilkołaków, jest zdane sama na siebie w tym zapomnianym miejscu. A może jej się tylk...