Darren podchodzi z tacą zapełnioną jedzeniem, a uśmiech nie schodzi z ust dziewczyny. Do jej nozdrzy dociera cudowny zapach jedzenia, aż żołądek daje o sobie znać. Zawstydzona zakrywa dłońmi brzuch, na co chłopak zaczyna chichotać.
- Zrobiłem omlet plus sok pomarańczowy, mam nadzieję, że lubisz.
- Tak, zresztą od wczoraj rana nic nie jadłam- Alison przyznaje szczerze, na co szatyn marszczy gniewnie brwi.
- Wysłali cię bez jedzenia?- Cedzi pytanie.
- Tak wyszło- odpowiada i wzrusza niedbale ramionami.
- Nieważne, teraz musisz nabrać sił.
Darren podaje talerz Alison, a sam zajmuje miejsce obok niej na łóżku. Kiedy dziewczyna przełyka pierwszy kęs, mruczy z zadowolenia, co wywołuje niewielki uśmieszek u chłopaka, który dochodzi do wniosku, że musi się czegoś dowiedzieć o niej.
- Niezbyt dobrze zaczęliśmy naszą znajomość- przyznaje szatyn.
- Mówisz?
- No. Ale to przez to, że przez rok żyłem tutaj jak pustelnik.
- Rok? Aż tak długo?
- Niestety. Może zaczniemy jeszcze raz?- Pyta z nadzieją.- Jestem Darren Blackmoon- przedstawia się chłopak i wyciąga dłoń w kierunku blondynki.
- Alison Darkwood- również się przedstawia i ujmuje jego dłoń.
W momencie zetknięcia ich dłoni, dochodzi jak się zdaje do spięcia. Przez ich ciała przechodzi iskra, która wywołuje drżenie widoczne dla obojga.
- Co to było, Darren?
- Też to poczułaś - stwierdza- i nie wiem co to było. Miałem wrażenie, że podłączono mnie do gniazdka elektrycznego.
- Ja tak samo.
Zielonooki w końcu puszcza jej dłoń i bez słowa znowu zabiera się za jedzenie swojego śniadania. Nie wie co to do jasnej cholery było, ale widocznie dzieje się między nimi coś, na co oboje nie mają wpływu.
- Za co cie tutaj zesłali, Ali? Mogę tak do ciebie mówić?
- Tak możesz, nawet mi się podoba.- Czuje jak na jej policzki wypływa ciepło.- Za zdradę.
- Może to jakoś rozwiniesz? Przez zdradę można wiele rozumieć.- Zatacza widelcem okrąg.
- No cóż. Umówiłam się z pewnym chłopakiem, tylko nie wiedziałam, że jest on z obcej watahy, z którą mój brat niezbyt dobrze żyje. Jednym słowem, nie wolno był mi tego robić. Tylko, że ja nie mam tych wszystkich waszych zdolności. Nie potrafię wyczuć wilka, ani nic takiego, więc nie wiedziałam z kim tak naprawdę poszłam na randkę.
Darren spostrzega, że Ali przygryza wargę i marszczy śmiesznie nosek. Ale na myśli, że wyszła z kimś i być może on jej dotykał, ma ochotę zamordować tamtego fagasa. Na końcu języka ma pytanie, czy brudne łapska tego faceta ją dotykały, ale powstrzymuje się i zadaje całkiem inne.
- I co było potem?
- Loga, to znaczy mój brat i Alfa w jednym, kiedy dowiedział się o tym, tego samego dnia oskarżył mnie na zdradę. Opuściłam dom i stado w trybie natychmiastowym. Mogłam zabrać tylko swoje rzeczy oraz dostałam klucz do tego dom. Resztę już znasz.
- Wysłał cię tutaj samą, bez opieki?- Szatyn jest wstrząśnięty, bo tak nie traktuje się samic, nie u niego w stadzie.
- Tak. Przywieźli i wysadzili na granicy lasu- wzdycha.- A ty za co tutaj jesteś?- Niebieskie tęczówki dziewczyny wpatrują się w szatyna, który w tej chwili patrzy na nią bardzo intensywnie.
- Można powiedzieć, że za to samo. - Drapie się po karku, co wydaje się blondynce bardzo urocze.- Dobra, pocałowałem ludzką dziewczynę.
- No i? Nie rozumiem. Czy to jakaś zbrodnia? Mój braciszek jeszcze nie znalazł swojej mate i posuwa wszytko co ma waginę- blondynka mówi z przekąsem.
- To ma lepiej niż u nas. Przyszłemu Alfie nie wolno wiązać się z człowiekiem, ani nawet zbliżać się do niego. A ja jako przyszły przywódca złamałem zakaz.
- Za pocałunek zesłali cię tutaj?
- Dokładnie.
- Macie surowsze prawo niż u nas. Chociaż u nas też parowanie się z ludźmi jest zabronione.
Nastaje cisza i żadne z nich nie wypowiada już więcej ani słowa, tylko kończy jedzenie. Ali czuje jakieś wibracje przeskakujące między nimi, ale nie śmie popatrzeć z powrotem na szatyna. Boi się, że jej ciało, umysł i serce tego nie wytrzyma. Nie rozumie tego co się miedzy nimi dzieje, a na pewno coś tutaj ma miejsce. Natomiast Darren pragnie znowu zobaczyć jej niebieskie tęczówki. Pragnie zatopić się w jej spojrzeniu i pragnie, żeby jego wilk w końcu się odezwał. W końcu nie wytrzymuje i zabiera głos.
- Jak twoja noga?
- Chyba dobrze.
Alison odkłada talerz, przekręca ciało i siada ze stopami ułożonymi na podłodze. Dźwiga się do góry, ale niestety ostry ból ponowie przeszywa jej nogę, na co chwieje się. Zanim cokolwiek zdąży zrobić, jej ciało jest przyciskane do ciepłego, twardego torsu szatyna. Podnosi głowę, a ich spojrzenia krzyżują się.
- Darren- wypowiada jego imię szeptem.
- Alison...
CZYTASZ
Klątwa księżyca
WerewolfZostała wygnana za zdradę. Ma zamieszkać w lasie z dala o cywilizacji w domu, w którym ponoć straszy. Słyszała o Klątwie Księżyca, a ona, która boi się ciemności i wilkołaków, jest zdane sama na siebie w tym zapomnianym miejscu. A może jej się tylk...