Rozdział 1

3.6K 227 156
                                    

Stałam akurat przy oknie wpatrywując się pusto ze łzami w oczach w szybę od biura pracownika. Czekałam, aż znowu to zrobi. Codziennie to robi... Zaczęłam liczyć. Zawsze przychodził o 2 w nocy do mnie.

10... 9... 8...

Usłyszałam jak już wszedł do pomieszczenia. Przez lekko zabrudzoną szybę zauważyłam jak bierze do ręki urządzenie. Zobaczyłam jego chytry uśmiech...

3... 2... 1...

Zacisnęłam mocno powieki i mikrofon, który trzymam właśnie w ręku. Przez moje ciało przeszedł wpierw prąd, później mnie sparaliżowało. Nie pokazując mu mojego bólu podeszłam do szyby, by pokazać, że jestem na miejscu. Nigdy to nie pomaga. Zaczął razić mnie prądem kilkukrotnie. W końcu upadłam na kolana. Nie wytrzymałam już. Usłyszałam jego zagłuszony przez szybę śmiech.

Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Zawsze we mnie coś pęka, ale nie przez ból, tylko gdy mi to robi... Jego śmiech... Przez to moje wspomnienia momentalnie wracają.

*

- Tatusiu, dlaczego nie pozwalasz mi się z nią bawić?

Zawsze zero odpowiedzi.

- Tato, inne dzieci mogą... Dlaczego ja nie mogę?

Zaczęłam go szarpać za rękaw od koszuli.

- Tatusiu, tylko jeden raz daj mi się z nią pobawić. Jest taka ładna i błyszcząca... Czy nie zrobiłeś jej tylko dla mnie?

Ona się wtedy ruszyła i wyciągnęła z pudełka balonik. Złapała go i nałożyła na palec, a ten w jednym momencie się napompował.

- Tatusiu, ona potrafi robić balony! Widziałeś jak ona robi balony? Tato, proszę! Daj mi pójść do niej!

- Kiedyś córciu... Kiedyś... - Złapał mnie za rękę i wyprowadził z pomieszczenia.

Wtedy zaprowadził nas do jakiegoś pokoju z dużą ilością telewizorów, na których widniał widok z pomieszczenia gdzie stała ona... Usiadł przy krześle i zaczął coś robić, a mi kazał się pobawić. Gdy był już pochłonięty pracą wymknęłam się z pokoju i pobiegłam szybko do niej. Weszłam na palcach tam i stanęłam na przeciwko robota.

- Tatuś chyba mnie nie widzi. Nie wiem dlaczego zabrania mi się z Tobą bawić... Jesteś wspaniała!

- Harriet! Mówiłem Ci, żebyś się do niej nie zbliżała! - Zobaczyłam wkurzoną twarz ojca. - Chodź!

Złapał mnie mocno za ramię i pociągnął w stronę pierwszego lepszego pokoju.

- Nie rozumiesz co to znaczy "nie"?! Mam Cię już dość! Jesteś tylko głupim bachorem, który mi co chwilę zawraca głowę!

- Ale tatusiu... - Mój głos zaczął się załamywać.

- Żadnego tatusiu! - Popchnął mnie na stertę metalowych narzędzi. - Koniec z Tobą!

Po tych słowach poczułam tylko ogromny ból w okolicach brzucha. Spojrzałam w to miejsce... Pełno krwi. Obraz stał się ciemny.

Obudziłam się już w niej. Jako ona... Wszyscy zaczęli mnie traktować tak, jak robota...

*

Te wspomnienie krąży mi w głowie od samego początku. Nie potrafię go usunąć z mojej pamięci. Niby jestem robotem, ale nie takim, jak się wydaje.

Otrząsnęłam się szybko i wstałam z popękanych kafelek. Zaczęły mi brzdękać pod nogami, gdy tylko stawiałam na nich kroki. Migocząca lampka wisząca na suficie oświetlała mi drogę przez korytarz. Weszłam do toalety dla kobiet i stanęłam przed ogromnym lustem. Spojrzałam na swoje żałosne odbicie. Dwa czerwone wysokie kucyki po bokach głowy, biała cera, na której widnieją dwa czerwone kółka na policzkach, mocny makijaż, niebieskie oczy, czerwona sukienka sięgająca do kolan z falbanami na końcach, czerwone buty z zawiniętymi końcówkami do góry. Westchnęłam smutno i podeszłam do umywalki. Gdy tylko dotknęłam kranu kopnął mnie prąd, jak zawsze. Odkręciłam kurek i po chwili pojawił się mały strumyk wody. Nabrałam trochę jej na ręce i przemyłam twarz, żeby ukryć to, że płakałam.

Chyba tylko ja to robię w tej lokacji. Mam jeszcze przyjaciół tutaj. Są też uwięzieni w kostiumach. Pewnie teraz znowu w coś grają, bawią się. Zawsze im zazdroszczę. Nawet nie wiedzą o tym, co on mi robi, bo oni nie są męczeni i rażeni prądem co noc. Nie wiem dlaczego on mi to robi. Zawsze gdy nadchodzi ta godzina muszę tam pójść, bo nie chcę, żeby moi przyjaciele to zobaczyli. Nie chcę im o tym mówić. Nie wiem dlaczego, mam lęk przed tym. Dla mnie jest to temat tabu, o którym nawet nie chcę słyszeć, lecz sama o tym dużo myślę.

Poprawiłam kitki i wyszłam z łazienki. Przemierzając przez korytarz spoglądałam na plakaty, na których widniał nasz wizerunek z jakimiś tam napisami. Szczerze nigdy się tym plakatom nie przyglądałam. Jakoś mnie odpycha od nich, a szczególnie od mojego...

Gdy byłam już tuż obok naszego salonu z niechęcią się uśmiechnęłam i wtargnęłam do pomieszczenia z moją tak zwaną "maską". Udaje szczęśliwą przy nich, żeby nie wzbudzać w ich jakiś podejrzeń. Mam już to opanowane, to się dzieje u mnie automatycznie. Potrafię to robić idealnie. Lata przesiadywania w ciągłym strachu i lęku mnie tego nauczyły oraz śpiewaniem przed publicznością. Wtedy jestem dla nich robotem, który ma im za zadanie sprawować zabawę.

Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Zauważyłam Ballorę siedzącą na kanapie i czytającą jakąś gazetę codzienną. Jest to dziewczyna ubrana w fioletowy strój baletnicy z oczami takiego samego koloru. Wokół sofy w kółko biegali Funtime Freddy i Funtime Foxy, którzy pewnie się ganiają. Misiek jest chłopakiem o niebieskich oczach, białych włosach oraz uszami misia. Posiada czarny kapelusz na głowie. Ma takie same kółka na policzkach jakie ja mam, lecz ma je fioletowe. Ubrany jest w koszulę koloru też fioletowego i białe spodnie z czarnymi butami. Funtime Foxy jest dziewczyną, lecz po nazwie trudno określić, dlatego mówimy na nią "Lisiasta" albo po imieniu: Karoline. Jest lisem o złotych oczach, białych włosach z różowymi końcówkami, ogon ma tak samo ubarwiony. Ma białe uszy lisa. Ubrana jest w taką samą sukienkę jaką ja mam, lecz jest różowa z białą kokardą w pasie. 

- Oddawaj mi Bon-Bon'a! - Krzyknął chłopak do Lisiastej.

- Nie! On jest taki fajny! Daj mi chwilę go potrzymać, proszę - Karoline zaczęła prosić Freddy'ego.

- Jakie z Ciebie dziecko. A po drugie już go trzymasz, jak coś - odparł i usiadł na kanapie obok baletnicy. Jego wzrok z maskotki powędrował na mnie, przez co mi serce szybciej zabiło. - Baby! Znaczy... Em... Harriet, sorry. Dalej nie potrafię się przyzwyczaić.

- Nic się nie stało. Jak chcesz to możesz do mnie tak mówić - odparłam.

- Nigdy nie pozwalałaś, ale dobrze. Mi tam pasuje. Chodź, usiądź.

Wykonałam polecenie Misiastego i usiadłam koło niego nie odrywając wzroku od jego błyszczących niebieskich oczu.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę zmieniłam tą historię z lodami jak coś bo mi nie pasowało do fabuły xD Powiadam wam, że to mi się lepiej pisze niż "Nową". W luj weny! XD
A więc do następnego!

~Golden

I Always Pretend |FNaF Sister Location| √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz