Rozdział 19

1.1K 113 34
                                    

- Czemu mnie od razu nie zabijesz? Męczysz się tylko ze mną... - powiedziała do ojca. - Naprawdę to sprawia Ci taką przyjemność niszczyć to od środka, co sam stworzyłeś? Zabij mnie to będziesz szczęśliwy do końca życia! No dajesz! Na co czekasz? Nie dawałam Ci tyle szczęścia gdy byłam mała, jak Jennifer mi, co? Zrobiłeś dla mnie tego robota, w którym teraz siedzę uwięziona! Nie wiesz jak to jest... Nie wiesz jak ja się czuje!

Ojciec spojrzał na nią z zaskoczeniem w oczach. Pewnie nie spodziewał się takiej wymiany słów, z resztą tak jak ja.

- Dalej do Ciebie nie dociera to? Może sam chciałbyś poczuć ból, który zadawa Ci metal od samego środka?

- Nigdy tego nie poczuję, Harrietko. Nie mam jak tego zrobić...

- I tak byś nic nie poczuł... Tak jak zawsze - zaczęła mówić coraz ciszej słowa. - Ja jestem robotem, lecz mam więcej cieplła w sercu niż Ty... Ty masz mnie jako zabawkę, a ja Ciebie za ważną osobę, którą straciłam, nawet nie wiem przez co... Nie wiem dlaczego się tak zmieniłeś... Gdybym nawet powiedziała teraz, że Cię kocham, to i tak byś nie uwierzył, lecz ja Ci to mówię tu i teraz, nawet jeśli mam cierpieć lub zginąć z Twoich rąk... Kocham Cię tato...

Zapanowała gwałtowna cisza. Dziewczyna zbliżyła się do ojca, lecz ten chyba ze strachu zaczął się od niej odsuwać.

- Nie podchodź do mnie!

- Jeden raz... Daj mi jeden raz poczuć jak to jest.

Po tych słowach Harriet podbiegła do ojca i objęła go. Sam widok uśmiechu na twarzy dziewczyny wypełniał mnie ciepłem od środka. Ojciec patrzył na nią dość dziwnie. Kontroler trzymał cały czas w ręku, lecz drugą coś innego robił. Jego ruchy mnie zniecierpliwiły. Dopiero zrozumiałem co on robi, gdy zauważyłem w jego ręce coś metalowego, ostrego.

Rzuciłem się w ich stronę jak najszybciej. Gdy już brał zamach odepchnął ją od siebie i nożem wycelował w nią. Wszystko zaczęło się dziać jak w zwolnionym tempie. Sam swój oddech i bicie serca słyszałem. Chwyciłem Harriet za ramiona i przesunąłem w bok. Cios zadany przez jej ojca, który trafił mnie w okolice klatki piersiowej sprawił, że momentalnie odpłynąłem.

*HARRIET/BABY*

Co się właściwie stało? Ja go przytuliłam... On mnie odepchnął i usłyszałam krzyk...

- Freddy! - Bardziej krzyknęłam do siebie niż do zranionego chłopaka. Pobiegłam do niego i upadłam na kolana. Poczułam jak na moich kolanach pojawiły się rany, lecz to zignorowałam. - Freddy obudź się! Ja... przepraszam! To moja moja wina!

Bałam się dotknąć chłopaka. Jest cały we krwi, a przez nóż wbity w niego tym bardziej czuję lęk, by mu pomóc.

Ojciec uciekł w podskokach. Ennard podbiegł do mnie i misiastego. Spojrzał na mnie. W jego oczach malowało się wiele uczuć, lecz tylko mogłam w nich zobaczyć słowo "przepraszam".

- Trzeba go zanieść do mojej sali, już! - Z nikąd wyszła baletnica, którą podziwiałam, że nawet jej wyraz twarzy utrzymywał się z powagą w tej sytuacji.

Ennard i ja podnieśliśmy misiastego, ten się obudził. Wiem, że każdy ruch zadaje mu ból, lecz inaczej się nie da. Wraz z chłopakiem zanieśliśmy go tam, gdzie wskazała Ballora. Drzwi mi zamknięto przez nosem, a w środku została tylko ta dwójka. Oparłam się o zimną ścianę i zjechałam plecami po niej w dół. Co jeśli on... nie przeżyje? Nie! On musi przeżyć, musi!

- Harriet...

Moją panikę ocedził widok Ennarda na przeciwko mnie. Wstałam i stanęłam przed nim patrząc się mu w oczy. Wiedział, że musi mi wszystko wytłumaczyć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest rodział! XD (Co z tego, że do dupy, ale jest) Przepraszam was jeszcze raz i chyba będę to robić cały czas, bo mam wyrzuty sumienia. Lecz już za tydzień moje ferie się zaczną i mam nadzieję, że będzie więcej rozdziałów miśki <3 Bayo!

~Golden

I Always Pretend |FNaF Sister Location| √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz