Rozdział 11

1.4K 128 56
                                    

Serce mi zaczęło coraz szybciej bić z myślą, że właśnie zrobiłam coś, co zrobił ze mną ojciec. Jak ja mogłam to zrobić mojej jedynej osobie, przy której tak się dobrze czułam? Wiem, że to nie do końca moja wina, lecz nastąpiło to z moich własnych rąk. Spojrzałam na nie. Nawet nie widać ani skrawka mojego koloru skóry, tylko szkarłatną ciecz spływającą kropelka po kropelce. Słyszałam tylko jak się odbija od metalowych części sceny.

Gdy już się trochę ocknęłam, a wzrok mi się wyostrzył usłyszałam krzyk ludzi. Rodzice stali i trzymali kurczowo swoje dzieci czekając na przyjazd windy. Opadłam na kolana, robiąc przy tym dużo hałasu. Spojrzałam na nieprzytomną Jennifer. Poczułam blokadę w okolicach gardła, gdy zobaczyłam, że dziewczynka o własnych siłach otworzyła oczy i lekko podniosła.

- Ja wiem, że to był wypadek Baby - zaczęła cichym głosem, jeszcze krztusząc się własną krwią. - Wybaczam Ci.

Po tych słowach nic już nie zdołała powiedzieć. Nieruchoma pobladła, tylko czerwień od cieczy przy ustach wydobywała się z jej ust małymi stróżkami. Jedyne ciepło jakie od niej biło, to jej uśmiech. Nie wiem co właśnie teraz czułam. Pusta lalka? Nie, jeszcze gorzej.

Z nadzieją, że jeszcze ją uratuje pobiegłam do dziewczynki i wzięłam na ręce. Szybko pobiegłam w stronę schowka, gdzie znajdowały się kostiumy robotów ze starej pizzeri. Nawet nie pamiętam jej nazwy, lecz animatrony w niej miały trochę podobną budowę do naszych robotów, w których się znajdujemy. Położyłam Jennifer na podłodze i wyciągnęłam pierwszy lepszy kostium z pudła. Okazało się, że akurat wyciągnęłam jakiś złoty strój lisa.

- Harriet, co Ty robisz?! To nic nie da! - W drzwiach pojawił się FT Freddy, łapiący głębokie oddechy.

- Ale my przecież normalnie żyjemy! Jej też może się udać, nie rozumiesz? - Krzyknęłam do niego z płaczem. - Możemy jej dać nowe życie!

- Harriet nie zakładaj jej tego! Ja wiem, że ona na pewno chciałaby być wolna, a nie uwięziona tak jak my! Proszę, posłuchaj mnie...

Czułam jak po mojej twarzy spływają kaskadami łzy. Co ja mam zrobić? Zamknąć w tym czymś czy dać jej odejść?

W końcu odważyłam się zrobić odpowiedni dla Jennifer krok. Odłożyłam z powrotem kostium i z płaczem uklękłam przy niej. Złapałam jej twarz w ręce, ocierając z je twarzy ostatnie krople łez. Więcej ich samo się cisło do moich oczu. Głośno szlochając objęłam dziewczynkę i przytuliłam. Przycisnęłam mocno jej głowę do mojej klatki piersiowej.

- Przepraszam... Strasznie przepraszam... - wydusiłam z siebie tylko te słowa. 

Puściłam dziewczynkę i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam po chwili jak ktoś mnie obejmuje i chowa moją głowę w swoim uścisku. Podniosłam wzrok na tą osobę, którą okazał się być Misiasty. Jego oczy zaczęły jeszcze bardziej świecić i wręcz oślepiać blaskiem. Patrzyły się wprost we mnie wraz ze współczuciem. 

- Uwierz mi, na pewno by z nami żyć nie chciała... - powiedział szeptem.

- A-ale ja ją zabiłam! Jestem potworem!

- Nie mów tak o sobie, Harriet. To był wypadek... - zaczął gładzić swoją ręką mój policzek.

~To przez ojca~ pomyślałam i chciałam to od razu powiedzieć, lecz świadomość, iż on jest zdolny do gorszych rzeczy mnie powstrzymał. Również oczy chłopaka mnie zatrzymały. Przytuliłam się do niego. Rozkleiłam się na dobre, mocząc przy tym jego kołnierz od koszuli.

Zza drzwi wychyliły się dziewczyny oraz Bon-Bon, lecz trzymała go Lisiasta na rękach. Widać, że nie wiedzą o tym, że on tak na prawdę normalnie działa. Leżał bezwładnie na łapach dziewczyny, ale dało się zauważyć, iż był włączony. Patrzył na nas ze współczuciem i zarazem z takimi iskierkami w oczach.

Czemu jej nie dałam nowego życia? Mogłam to zrobić! Zaczęłam się karcić w myślach za to, do póki gdy nie poczułam, że całkiem się już skruszyłam przy chłopaku. Gdzie jestem ta dawna ja? Udawałam przed nimi cały czas, a teraz płacze przy nich w objęciach Freddy'ego? To nie ja...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Może być? XDD Nie męczyłam się z tym rozdziałem tak, jak z poprzednim, więc jest (mam nadzieję) o wiele lepszy. Jeszcze raz przepraszam w ogóle właśnie za tamten rozdział. Pisałam go po to, żeby nie było, że książka upada czy coś takiego... xD Nie ważne! ŁAPCIE FREDZIAKA NA GÓRZE! XDDD Do następnego!

~Golden

I Always Pretend |FNaF Sister Location| √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz