Rozdział 22

1.1K 101 47
                                    

"Kocham Cię" to było tylko jedyne słowo, jakie przeszyło mnie jak włócznia od środka, a mój żołądek wywinął koziołka. Milion myśli mi siedziało teraz w głowie, które zakłócało mi głośne bicie serca oraz jedna para świecących niebieskich oczu skierowanych w moją osobę, jakby chciały wyciągnąć ze mnie wszystko, czego by pragnęły. Czy to jawa, czy sen? Stałam przed nim jak sparaliżowana nie wiedząc czemu, a jego wyraz twarzy, który co sekundę tracił nadzieję wymalowaną w jego środku sprawiał, że tym bardziej nie wiedziałam co zrobić. Próbowałam wymówić jakiekolwiek słowo, lecz na nic, bo przez jąkanie się nic nie zdołałam sama zrozumieć z tego, co mówiłam.

- Chociaż się nie śmiejesz... Cóż, chciałem tylko, żebyś wiedziała - wypowiedział chłopak, uśmiechając się smutno pod nosem.

Jego cierpliwość jakby się skończyła i o własnych siłach pomimo bólu, jaki zadawała mu rana po wypadku, wstał i skierował się powoli, chwiejącym krokiem do wyjścia. Moje próby by go zatrzymać były na marne, a taka mała laleczka jak ja nie zdoła nikomu, a co dopiero Freddy'emu. Stanęłam na środku pomieszczenia jak ta skończona debilka i odprowadzałam wzrokiem z bólem chłopaka do wyjścia.

- Ale...! Nie jesteś na mnie zły, prawda...? - Odważyłam się coś wypowiedzieć, co z mojej strony wydawało się jakbym mu zaprzeczała, odrzucała.

- Pewno, że nie... - Chłopak zatrzymał się i po chwili namysłu obrócił się lekko i spojrzał kątem oka na mnie. - I tak niepotrzebnie sobie robiłem nadzieję na to, że rzucisz mi się w ramiona, moje głupie marzenia. Za dużo sobie nadziei robiłem chociaż wiedziałem, że i tak nic z tego nie będzie. Nie było tematu...

Drzwi się zamknęły z wielkim hukiem, a cisza otoczyła mnie ze wszystkich stron. Czułam teraz ogromny ból w sercu... Coś, czego nigdy nie doznałam, nawet gdy wiedziałam, że ojciec mnie rani i fizycznie i psychicznie. Łzy mi same napłynęły do oczu, a po chwili usłyszałam jak zaczęły kropla po kropli spadać na czarno-białe kafelki. Już moja psychika tak wysiadła, że mimowolnie upadłam na kolana, chowając rozmytą twarz od łez w dłoniach.

- Nie dajesz rady, huh? - Usłyszałam tajemniczy głos.

Odsłoniłam sobie widok rękami i rozejrzałam się po pomieszczeniu, gdzie nikogo nie zdołałam zauważyć.

- Chyba jeszcze bardziej mi wysiada psychika, że słyszę jakieś głosy - powiedziałam do siebie.

- Jeszcze Ci nie wysiada, normalna jesteś - tym razem zdołałam zauważyć tajemniczy cień podobny do mojego, lecz cały czarny, tylko oczy tego "czegoś" świeciły na biało.

- Kim Ty jesteś? Przecież nikogo tutaj przedtem nie było!

- Jestem Twoją podświadomością, Harriet. Tylko Ty możesz mnie widzieć, czyli w postaci cienia.

- Dobra... Więc, co Ty tu robisz? - Spytałam się owej osóbki, lecz się dziwnie czułam, bo gdyby ktoś teraz to widział by sobie pomyślał, że jestem chora psychicznie i gadam sama do siebie.

- Co ja tu robię? Raczej co Ty robisz ze swoim życiem! Dziewczyno! Chłopak uratował Cię prawdopodobnie przed śmiercią i Ci wyznaje miłość, a Ty nawet nie umiesz mu odpowiedzieć normalnie?

- A co ja miałam zrobić? Ja nie wiem czy go kocham!

- A ja wiem... W końcu jestem Tobą, nie? Nie widzisz tego, jak on się dla Ciebie poświęca? I nie wmawiaj mi, że nic nie poczułaś w środku, jak Freddy powiedział Ci, że Cię kocha.

- Jeju nie wtrącaj się, okej?! Ty akurat nic nie zmienisz z moim życiem!

- Uwierz, że zmienię. Policz sobie na swoich własnych palcach ile razy Freddy zrobił dla Ciebie tak wiele, a Ty nawet mu się nie odwdzięczyłaś. No? Dajesz.

Siedziałam jak ta głupia na podłodze wpatrywując się w świecące dwie białe diody cienia, lecz gdy rozkazała mi to zrobić momentalnie mnie ruszyło.

- Więc... ile naliczyłaś? Czekaj! Niech zdagdnę! - Wykrzyczała. - Eee... Zero.

Ostatnie słowo wypowiedziała z takim entuzjazmem, z jakim ja wstaje z rana z łóżka. Lecz w tym zerze kryło się więcej prawdy niż myślałam. Ma rację... Nigdy nic nie zrobiłam w zamian dla misiastego.

- Masz rację... Takim zerem to ja jestem cała - wypowiedziałam.

- Nie chodziło mi o to, żeby Ciebie dobić, tylko po to, żeby Ci uświadomić, że Freddy'iemu naprawdę na Tobie zależy, nawet jeśli Ty masz go głęboko gdzieś. Weź się zastanów czego Ty tak naprawdę chcesz. Samotności, którą sama sobie fundujesz, czy miłości, do której masz zaledwie jeden krok? Dobrze się zastanów, bo drugi raz nie będę tutaj przychodzić tylko po to, żeby Ci uświadomić, że czujesz to samo, co misiek do Ciebie. Ty po prostu się boisz tego zasmakować, a uwierz mi, to jest coś o wiele piękniejszego nie leżenie plackiem jak trup i wpatrywaniem się w nicość. Ja lecę i mam nadzieję, że Twoja decyzja obróci Twoje życie o sto osiemdziesiąt stopni, lecz Ci tylko uświadamiam, nie zmuszam.

Po ostatnich słowach postać rozpłynęła się dosłownie w powietrzu, a mnie zostawiła samą jak palec z ogromnym mętlikiem w głowie. Co jeśli jednak nie poczuje sama tego, co chłopak? Zniszczę sobie życie przez brak uczuć?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobry wieczór ciapcioki ^^ Mam nadzieję, że po tamtym polsacie i mnie tutaj nie zabijecie xD Anyway... Moje ferie się aktualnie zaczynają od poniedziałku, ale jest weekend, więc OGŁASZAM U MNIE FERIE ZIMOWE! Co oznacza więcej rozdziałów (jeśli będzie mi się chciało... xDDD). Do następnego! <3

~Golden

I Always Pretend |FNaF Sister Location| √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz