Czułam się trochę dziwnie. Jechałam z nim w białej limuzynie, byłam ubrana elegancko, a on w garnitur, który wygląda na dzieło projektanta. Było już ciemno, na zewnątrz był mróz, a ja byłam z odkrytymi ramionami. Czekałam tylko na szybki dojazd do szkoły. Podjazd był oświetlony, zauważyłam, że na zewnątrz było już kilka par. Cameron podszedł do drzwi i otworzył je dla mnie, po czym podał dłoń i pomógł wysiąść. Czułam się jak jakaś celebrytka, wszystkie pary nie prezentowały się tak dobrze, jak nasza dwójka. Kroczyliśmy w stronę wejścia, czułam na sobie wzrok każdej osoby, która stała blisko oraz wszelkie szepty dziewczyn, które zazdrościły mi wyglądu. Wzrokiem przeszukiwałam wszystkie korytarze. Nigdzie go nie było, weszliśmy na salę i zajęliśmy miejsca przy stoliku. Chłopak próbował mnie zagadywać, ale całkowicie nie mogłam się skoncentrować, bo szukałam Shawna. Nagle na salę weszła piękna dziewczyna, ubrana w sukienkę balową w stylu księżniczki i obok niej, niczym rycerz w lśniącej zbroi kroczył Mendes. Jego mięśnie opinały cały krój marynarki, która była dopasowana co do centymetra. Oboje prezentowali się bardzo ładnie. Czułam się zazdrosna, bo w porównaniu do mnie, on przyszedł szczęśliwy.
- Grace, coś się dzieję? - zaniepokoił się Cameron. - Nie, skądże. Troszkę mnie głowa boli, nic więcej. Zaraz pewnie przejdzie.
- Grace! - usłyszałam wołanie przyjaciółki.
- Tracy! - odkrzyknęłam i podbiegłam by ją przytulić.
Jej partner był przeciętnej urody brunetem, o smukłej sylwetce i szczerze... Pasował do niej. Przynajmniej z wyglądu.
Dosiedli się do naszego stolika i po chwili prowadząca zabawę ogłosiła początek imprezy. Wszyscy wstaliśmy i odwrociliśmy się w stronę sceny.
- Witam was serdecznie. To nasz ostatni rok w tej szkole i nasza ostatnia wspólna impreza. Cieszę się, że wszyscy tak chętnie na nią przyszli i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Pod koniec imprezy wybierzemy króla i królową imprezy, więc proszę o wywijanie na parkiecie, bo będziecie oceniani przez nasze jury! Życzę miłej zabawy. - oklaski rozbrzmiały na całej sali.
- Zatańczysz? - zaproponował Cameron.
- Z przyjemnością. - podałam mu swoją rękę.
Jest naprawdę świetnym tancerzem, umie się ruszać doskonale i idealnie prowadzi. Ja chodziłam na kursy tańca, więc także nie kaleczę. Wieczór mijał spokojnie, z Shawnem ciągle spotykaliśmy się wzrokiem i żadne z nas nie miało odwagi podejść. Chciałam po prostu w tej chwili wtulić się w niego i powiedzieć mu o wszystkim. To miał być nasz dzień, ale żadne z nas nie ma odwagi tego naprawić. Dowiedziałam się dzisiaj bardzo ważnej rzeczy i chcę mu o tym dzisiaj powiedzieć. Nie mogę znieść widoku jego osoby, która tańczy z Katheriną.
- Grace, chodź do nas. Masz ochotę na coś mocniejszego? - zawołała mnie Tracy, gdy tańczyłam już do piątej piosenki z Cameronem.
- Mam dosyć tańca, więc się do was dołączę, ale dzisiaj nie piję. Chcę przeżyć tą chwilę na trzeźwo.
- Czy to na pewno Ty Grace? Ta sama, która jeszcze niedawno upijała się do nieprzytomności? No dobra, jeśli tak chcesz to okej, ale Ty Cameron pijesz, tak?
Popatrzył na mnie, kiwnęłam głową na znak, że nie mam nic przeciwko i odpowiedział twierdząco. Zaczęli pić duże ilości różnego rodzaju alkoholu, zaczynając od wina, kończąc na piwach. Zdziwiłam się, ile normalny człowiek może wypić alkoholu na raz. Podszedł do mnie nieśmiały chłopak z klasy i zaprosił do tańca. Zdziwiłam się i popatrzyłam na ledwo żyjącego Camerona i od razu się zgodziłam.
- Pięknie wyglądasz, Grace. - podał mi dłoń i ruszyliśmy w wir tańca do dość wolnej piosenki.
Popatrzyłam na niego. Katherina była wtulona w jego ramię i tańczyli bardzo powoli. Jeśli jest szczęśliwy to nie mam prawa tego psuć. - pomyślałam i skupiłam się na dalszym tańcu z Mattem. Wieczór trwał nadal, zbliżała się północ i tymczasem także wyniki wyborów na króla i królową.
CZYTASZ
Secret Diary |S.M.
FanfictionDo Toronto przeprowadza się angielska rodzina słynnych naukowców, a wraz z nimi ich osiemnastoletnia córka - Grace. Zamieszkują w bogatej dzielnicy, na której mieszka także szkolny podrywacz - Shawn Mendes. Dziewczyna od samego początku jest nim moc...