Rozdział XXXIX - "Muzyk"

2K 144 15
                                    

- Pomyślałem, że Cię odwiedzę. - uśmiechnął się szeroko na mój widok. - Piękne kwiaty dla pięknej pani.

Cholernie się zarumienieniłam, ale starałam się zachować tylko lekki uśmiech. Bardzo miło z jego strony, ale nie wiem, jakie ma zamiary.

- Dziękuję, są piękne. - wzięłam je od niego, podałam matce i kiwnęłam głową na znak, by dała je do wazonu. - Chodź do pokoju, nie będziemy przecież tak stać.

- Jasne. - ściągnął buty i ruszył za mną.

Czułam się strasznie dziwnie, ponieważ znam go dosłownie chwilę, a już przyszedł w odwiedziny. Bardzo miłe z jego strony, ale dla mnie zbyt wielkim wyzwaniem jest pójście z nim na bal, a co dopiero spędzać z nim czas sama. Nim zdążyliśmy wejść do środka pokoju usłyszałam pukanie do drzwi. Stanęłam na chwilkę, a do korytarza wszedł Shawn.

- Czy mogę porozmawiać z Grace... - westchnął cicho. - Przepraszam, już nic. Widzę, że jest zajęta.

- Shawn!

Widziałam jego zazdrosny i wkurzony wzrok, po czym opuścił szybko mieszkanie. Nie mogłam pobiec za nim, bo w moim domu był nadal Cameron. Nie chciałam go zostawiać samego po tym wszystkim.

- Mniejsza, chodź... - odpowiedziałam zrezygnowana.

***

Rozmawialiśmy przez dłuższą chwilę o jutrzejszym balu. Byłam troszkę zdenerwowana tym wszystkim, bo nie wiedziałam jak się to wszystko potoczy. Zaproponowałam jakiś film na rozluźnienie atmosfery. Oczywiście zgodził się i zeszliśmy na dół do sali kinowej. Puściłam jakiś horror, którego jeszcze nie oglądałam z Shawnem. Nie był wyjątkowo straszny, więc mogłam uniknąć uzasadnionego dotyku Camerona. Nudziło mnie trochę to wszystko, ponieważ przy nim nie czułam się tak samo, a chłopak, który znaczy dla mnie tak wiele pewnie siedzi teraz z tą pieprzoną Katheriną, by zaspokoić swoje zmysły. Na szczęście film się skończył, postanowiłam go jakoś zbyć do jutra, więc powiedziałam, że zaraz wychodzę do Tracy. Od razu się pożegnał. Próbował pocałować mnie w usta, ale przekręciłam głowę i trafił centralnie w policzek. Przewrócił oczami z lekkim uśmieszkiem i ubrał buty.

- Było naprawdę super, do jutra! Miłej zabawy z Tracy. - wyszedł na zewnątrz.

- Dzięki, do jutra! - zamknęłam drzwi.

Oparłam się o drzwi i zjechałam z ulgą na dół. Na korytarz wyszła moja matka.

- Bardzo fajny ten chłopak. Prawdziwy gentleman. Nie obraziłabym się, gdybyś z nim kręciłam. - zaczęła lekko chichotać i tupać swoimi pantoflami po podłodze.

Skarciłam ją wzrokiem.

- No już, spokojnie. Wstawaj. Nie idziesz do tej Tracy? - nie mogę jej przecież powiedzieć, że to był pretekst do zbycia go.

- Już idę. - ubrałam kurtkę, buty i szalik, a następnie wyszłam na wielki mróz.

Postanowiłam wybrać się spacerkiem przez park. Wiem, że Shawn zakazywał mi chodzić o tej porze parkiem, ale nie chciałam bardziej zmarznąć. Przecież jego tutaj nie ma, więc się o tym nie dowie. Skręciłam w drzewiastą oazę spokoju i usłyszałam dźwięk gitary. Zauważyłam chłopaka, którego głos wydawał się mi znajomy. Postanowiłam usiąść na ławce, która była naprzeciwko z tyłu i słychać tego anielskiego głosu.

"It's not that I'm afraid I'm not enough for her
It's not that I can't find the words to say
But when she's with him, she seems happier
And I don't wanna take that away

Secret Diary |S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz