Rozdział 9

2.9K 282 209
                                    

Ehm... Z góry przepraszam za dość wulgarny język w tym rozdziale. Trochę wstyd mi z tego powodu, ale mam nadzieję, że nie wpłynie to negatywnie na ogół całości.

Naruto

- Sasuke! Proszę... Przestań - próbowałem go powstrzymać, ale bez skutku.

Uchiha niemalże od razu rzucił się na Hidana i uderzył go pięścią w twarz. Srebrnowłosy zatoczył się i ostatkami sił utrzymał równowagę. Złapał się za, jak zakładam, piekący policzek. Po chwili zauważyłem na jego twarzy gniew. Wręcz kipiał ze złości.

- Ty pierdolony gnoju! - krzyknął Sasuke, a wszystkie oczy zwróciły się ku naszej trójki.

Przygryzłem mocno wargę z bezradności, zakłopotania, a także nerwów, jakich najadłem się z powodu bycia w centrum uwagi, jednak nie było czasu, aby się tym teraz zamartwiać.

- On jest mój, kurwa, rozumiesz?!

Sasuke

Jakim pierdolonym prawem, on pocałował Naruto?! Jak on śmie oddychać, żyć, istnieć?!

Pierdolona gnida, dziwka niedoruchana, zajebię go, zajebię, zajebię, zajebięzajebięzajebię...

- Sasuke, proszę cię, opanuj się!

Uzumaki szarpał za materiał mojej koszulki błagalnym głosem, jednak jego słowa nie docierały do mnie.

Całe moje ciało drżało ze złości, nogi uginały się pode mną, a zęby ścisnąłem tak mocno, że już chyba bardziej się nie dało.

Uderzył mnie w twarz. Złapałem się za bolący nos, a po chwili na mojej dłoni pojawiła się krew. Teraz już nie było dla niego ratunku. Okładałem go pięściami z całych sił, przy okazji obrywając od niego. Nie rozumiałem, co się działo wokół. Z moich ust wydobywały się niekontrolowane najgorsze przekleństwa.

Naruto

Krzyczałem, błagałem go, aby choć chwilę mnie posłuchał, ale bez skutku. Nie wiedziałem, co począć. Boże, oni się za chwilę pozabijają. Czułem się tak bezradny, jak nigdy dotąd. Chciało mi się płakać. Wcale nie byłem dojrzały, nawet, jeśli mi się tak zdawało, wciąż tkwiła we mnie ta stara, nieporadna część Naruto.

Krew spływała po ich twarzach, a dłonie były obdarte. W pewnym momencie Uchiha kopnął z całej siły Hidana w krocze, a ten syknął z bólu i upadł na ziemię. Zacisnąłem zęby, wyobrażając sobie jego ból. Sasuke już w ogóle się nie powstrzymywał. Kopał całe jego ciało, bez litości. Hidan skulił się, nie będąc w stanie nic zrobić.

- Zdychaj, kurwa! Pojebany chuju, zapierdolę cię! Pierdolona szmata, kurwa, zajebię cię, ty jebana kurwo!

Nie mogłem już tego słuchać. Scena ta przypomniała mi moje pierwsze spotkanie z Sasuke. Krzyczał na całe gardło, ta nieokiełznana agresja wylewała się z niego. Zacząłem płakać. Ryczeć jak małe dziecko. Bałem się, że za chwilę pobije go na śmierć. Zamknąłem oczy, aby tego nie widzieć, a na policzkach czułem łzy spływające po mojej twarzy strumieniami.

- P-pomocy! - krzyknąłem w końcu. - Pomóżcie mi! Proszę!

Ludzie, którzy stali wokół zareagowali po chwili. Ktoś zadzwonił po karetkę, inna osoba na policję. A ja? Ja stałem tak żałosny, w bezruchu. Złapałem materiał koszulki szarpiącego się Uchihy i ukrywszy w niej twarz, płakałem.

- Proszę... Proszę... Proszę... - szeptałem, modląc się, aby te słowa do niego przemówiły.

Po pół minucie Uchiha przestał. Pot spływał mu po twarzy, mieszając się z krwią. Oddychał w zawrotnym tempie. Pomyślałem, że moje modły zostały wysłuchane, jednak nie to było tego powodem. Odważyłem się spojrzeć na zmasakrowane ciało Hidana - nie ruszał się. Wstrzymałem oddech, kładąc ręce na ustach, a z moich oczu ponownie leciały łzy. Dobrze znałem Sasuke, wiedziałem, do czego był zdolny, zawsze robił wszystko, aby podporządkować sobie innych, jednak tego się po nim nie spodziewałem.

- Ha...Hahaha... Hahahahahahaha! - śmiał się jak opętany. - Już padłeś, bezwartościowa kurwo? - nagle jego krótki humor znikł, a on ponownie zaczął się wydzierać wniebogłosy. - Takie ścierwo jak ty powinno przeżywać katusze! Nienawidzę cię! Nie udawaj, kurwa, że zdechłeś! Japierdolę! Jebany kutas! - ponownie zaczął go kopać, jakby naprawdę nie wierzył, że srebrnowłosy stracił przytomność. A przecież wszystko widział na własne oczy.

Kilka osób natychmiast odsunęło bruneta od Hidana, chociaż krzyczał i się wyrywał. Przyjechała karetka. Potem wszystko potoczyło się już szybko.

Wybacz, Zakochałem Się W TobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz