Rozdział 27

2.3K 207 91
                                    

Sasuke

W tanim lokalu unosił się nieprzyjemny zapach fajek, alkoholu, pieniędzy, ludzkiego żalu i porażek, zbyt krótkich, damskich spódniczek, zbyt wyperfumowanych mężczyzn zdradzających swoje nowo poślubione żony, po prostu jebało ludźmi. Miejsce wprost idealne dla mnie. Muzyka grała głośno, zagłuszając moje własne myśli. Rozejrzałem się dokoła, po czym podążyłem w stronę baru, a wraz ze mną Neji oraz Kiba. Powitał nas młody, przystojny, jasnowłosy barman z wymuszonym uśmiechem. Właśnie czyścił szklankę. Dostrzegłem jeszcze jego nierozwinięte, dziecinne rysy twarzy. Pomyślałem, że ktoś taki nie powinien tu być. To miejsce dla ludzi marnujących swoje życie, a cholera jasna, on nie ma nawet dwudziestu lat.

Kiba, nie pytając nas o zdanie, zamówił trzy drinki. Podano mu pierwszemu, a on wypił jedną czwartą na raz. Nie skrzywił się nawet od mocnego, rozgrzewającego płuca smaku wódki. Wkrótce barman podał mi alkohol, lecz nie rzuciłem się tak, jak Inuzuka.

- Przyszedłeś tutaj, aby się wyluzować - objął mnie ramieniem, na co dyskretnie się skrzywiłem. - Rozumiesz? Żadnego użalania się nad sobą, przestań myśleć o głupotach. Z resztą... Przestań myśleć o czymkolwiek. Zobaczysz, to ci dobrze zrobi.

Chyba uznał swój krótki monolog za zakończony, bo znowu zaczął pić. Spojrzałem na Nejiego - do niego zawsze miałem więcej zaufania. Patrzył się na nas i uśmiechnął ciepło, po czym poszedł w ślady Kiby. Nie chciałem zostać w tyle, więc również napiłem się przygotowanego drinka. Musiałem przyznać, że był całkiem dobry jak na kogoś, kto wygląda, jakby uczęszczał do liceum.

- Neji - powiedziałem.

- Tak?

- Przyszedłeś bez Tenten?

Dopiero teraz to dostrzegłem. Zawsze, gdziekolwiek by nie szli - byli razem.

- Hmm... Tak.

Kiba i ja wydaliśmy z siebie przeciągłe "łał", naprawdę zaskoczeni tym, że nie towarzyszy mu jego żona.

- No, w sumie to... Poszła z Ino i innymi koleżankami na "babski wieczór" - zrobił w powietrzu cudzysłów za pomocą rąk.

*

Wszyscy byliśmy już trochę wstawieni. Kiba wypił więcej ode mnie i od Nejiego. Była już późna pora, a w barze było coraz tłoczniej, tak, że trzeba było przepychać się, aby móc przejść. Byłem lekko zaskoczony, że tak niepopularne miejsce odwiedza tylu ludzi, ale a) był początek weekendu i b) Hyuuga wytłumaczył mi, że dzisiaj odbywała się tu impreza. Inuzuka tańczył na środku parkietu z jakąś blondynką, z którą rozmawiał już jakąś godzinę bez przerwy. Patrzyliśmy na ich dwojga i wyraźnie widzieliśmy, jak pijany szatyn się przed nią popisuje, a ona śmieje się z jego żałosnych żartów i zastanawiałem się, czy robi to z grzeczności, czy naprawdę śmieszą jej jego beznadziejne, pełne podtekstów dowcipy. Kto wie, może w końcu będzie miał dziewczynę?

Nie umknęło mi uwadze, że mnóstwo dziewczyn się na mnie perfidnie gapi i nawet nie próbują tego ukryć. Z resztą, nie tylko mi, Hyuuga również to dostrzegł, jednak po tylu latach byłem już do tego przyzwyczajony. 

- Oho, idzie pierwsza ochotniczka - skomentowałem, gdy zauważyłem idącą w naszą stronę dziewczynę.

Z góry miała u mnie plusa za odwagę, większość dziewczyn była po prostu zbyt nieśmiała, żeby do mnie zagadać. Jednak nawet, gdybym wykazał zainteresowanie płcią przeciwną, ona na pewno nie należałaby do listy moich kandydatek. Do niskich nie należała, a do tego założyła cieniutkie i naprawdę wysokie szpilki, co sprawiło, że prawie mnie przewyższała. Miała świecącą koszulkę na ramiączkach z dużym dekoltem, z którego wystawał koronkowy stanik z równie dużymi cyckami. Ubrała podarte, jeansowe spodnie do kolan, ale co najbardziej rzuciło mi się w oczy, to jej przesadny makijaż, z którym wyglądała po prostu jak dziwka. Wydawała mi się ładną dziewczyną i bez tej tony tapety na pewno byłoby jej lepiej.

Musiałem przyznać, że jednak mnie zaintrygowała. Wyglądała na silną i niezależną kobietę, która lubi dominować i mieć mężczyzn na smyczy. Nie potrafiłem określić jej wieku - mogła być dużo starsza ode mnie, jak i jednocześnie młodsza. Postanowiłem zniszczyć jej trochę tą pewność siebie.

- Co taki przystojniak robi tutaj sam? - uśmiechnęła się flirciarsko, a ja dostrzegłem, że czerwona szminka rozmazała jej się na ustach.

- Sorry, jestem gejem.

- Ee... Eech... - spojrzała na mnie niepewnie, nie wiedząc, czy żartuję, czy mówię prawdę, po czym przeniosła wzrok na Nejiego, a potem z powrotem na mnie. Po chwili odeszła szybkim krokiem.

Chłopak uniósł brew, powstrzymując śmiech. Jego mina mówiła "Zrobiłeś to? Naprawdę powiedziałeś niewinnej dziewczynie tak wprost, że jesteś gejem?" Parsknął śmiechem. Po chwili oboje zanosiliśmy się głośnym rechotem, nie mogąc się opanować. Wkrótce zapomniałem nawet, co tak naprawdę mnie śmieszy, czy to, że właśnie ją spławiłem, czy to, że straciłem kilka miesięcy z mojego życia, czy to, że tęskniłem tak cholernie, że kroiło to moje ciało na kawałki, czy to, że siedzę teraz pijany w klubie, w którym jebie tak, że aż oczy mi łzawią, czy to, jak żałosny byłem, czy to, że po prostu chciałem się śmiać, czy to, że wszystko wokół mnie było śmieszne. 

*

Dudniło mi w uszach i czułem się przegrany. Wydawało mi się, że leci mi krew z nosa, ale gdy przyłożyłem dłoń do nozdrzy - nic takiego się nie pojawiło. I choć naprawdę czułem się zmęczony tą głośną muzyką, że trzeba było krzyczeć, aby coś usłyszeć od drugiej osoby, chciałem, żeby było jeszcze głośniej. Nie pamiętam już nawet, jak doszło do tego, że tańczyłem z jasnowłosym, farbowanym chłopakiem, o głowę (a nawet więcej) niższym ode mnie. Nie czułem kontroli nad własnym ciałem, poruszałem się tylko delikatnie w rytm muzyki. Na pewno był jeszcze uczniem szkoły, musiał dostać się tu nielegalnie. W nosie miał septum, a jego brwi były pomalowane. Nie rozmawialiśmy ze sobą. Patrzył na mnie delikatnie zarumieniony. Dotknął mojej twarzy, a ja nie odtrąciłem jego dłoni. Przejechał po moim bladym policzku, zjeżdżając do kości policzkowych. Drugą dłoń wsadził w moje czarne włosy, delikatnie je mierzwiąc. Powoli, jakby się wahał, przybliżył swoją twarz do mojej. Czekał na moją reakcję, a ja poszedłem w jego ślady. Nasze usta dzieliły milimetry. Czułem na sobie jego przenikliwe spojrzenie, a na wargach zimny oddech.

Chwila. Stop.

Cofnąłem delikatnie szyję. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, ale z powodu przyciemnionego pomieszczenia nie mogłem dokładnie określić rysów jego twarzy. Co ja, kuźwa, odpierdalam? Dawno temu nie czułem się tak niepewnie. Jakby wszystko dotarło do mnie o krok za późno. Byłem prawie pewien, że stałem tak z otwartymi ustami w akcie desperacji. Cofnąłem się, tak naprawdę nie wiedząc, jak mam postąpić. Czy powinienem przeprosić? 

Nie. Nie, nie, nie. To nie jest miejsce dla mnie. Muszę się stąd wynieść jak najszybciej, inaczej źle się to dla mnie skończy.

Jest tylko jedna osoba na której mi zależy. I sam nie wiem, może za dużo wypiłem, może było mi tak zimno i nie miałem się gdzie podziać, że w pół do drugiej nad ranem wybrałem numer do kogoś, kogo absolutnie postanowiłem wykreślić z mojego życia.

Wybacz, Zakochałem Się W TobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz