Rozdział 12

2.9K 269 19
                                    

Sasuke

- Kochasz mnie.

Bałem się, że jeśli puszczę go chociażby na chwilę, on zniknie, jak gdyby nigdy go nie było. Pęknie jak bańka mydlana.

Byłem taki głupi. Nigdy nie wziąłem pod uwagę, że ktoś może chcieć mi go odebrać. Uzumaki zawsze był moim cieniem, przygasał w moim świetle, nikt go nie dostrzegał. Oboje o tym wiedzieliśmy, jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Był tylko dla mnie.

Nie mam pojęcia, skąd ta nachalność u mnie. Czyżby czysty egozim, a może silna potrzeba poczucia jego dotyku, upewnienia się, że stoi przede mną? Wiedziałem, że Naruto nie był przyzwyczajony do nagłych pocałunków, jednak całkowicie zignorowałem ten fakt.

Zagłębiłem się w jego czerwone wargi, a lisek jęknął, zaskoczony. Przytrzymałem jego nadgarstki, aby nie mógł uciec. Po chwili oparłem kolano o ścianę, między jego nogami, coraz to bardziej napierając.

Odsunąłem się na chwilę, aby wziąć oddech. Okularnik patrzył na mnie przenikliwym, błagającym o więcej wzrokiem. Jego poliki spowiły gorące rumieńce, a rozchylone usta z trudem nabierały tlenu. Całe jego ciało drżało i musiałem go przytrzymać, aby nie upadł. Wszystko to sprawiło, że momentalnie poczułem ucisk w spodniach.

Gorący oddech Naruto przyjemnie muskał moją szyję.

- Bo ja cię kocham - powiedziałem.

Nie dając mu czasu na odpowiedź, ponownie wpiłem się w jego usta. Ten pocałunek był powolny i namiętny.

- Kocham - powtórzyłem, patrząc wprost w błękitne oczy.

Kontynuowałem przerwaną czynność, dobitnie kosztując rozgrzanych warg. Pragnąłem przekazać mu moje wszystkie emocje; fustrację, gniew, szczęście, entuzjazm, bezradność. Cholera jasna, nic tak nie kochałem na tym pieprzonym świecie, jak całować Naruto. To było takie przyjemne. Ta cała jego udawana niewinność podniecała mnie jeszcze bardziej.

W ciszy, jaka spowiła pokój, słyszałem serce Uzumakiego, które biło w zawrotnym tempie. Klatka piersiowa unosiła się i opadała nierównomiernie, podobnie jak moja.

- Kocham.

- Sasuke... - powiedział cicho i niewyraźnie. Otworzył usta, aby kontynuować, jednak z jego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Zacisnął wargi w wąską linię.

Widząc, jak niespiesznie nachylam się, aby skraść kolejny pocałunek, skierował wzrok wprost na moje usta, powoli przysuwając się w moją stronę. Kiedy nasze twarze były już wystarczająco blisko siebie, przytrzymałem go chwilę w niepewności, przygryzając kusząco wargę. Dłonią złapałem najdelikatniej jak umiałem jego podbródek, po czym nasze usta się spotkały. Wsunąłem język w zachęcająco rozchylone wargi, pogłębiając pocałunek. Uzumaki nieśmiało oddawał pieszczotę, jednak to nie wystarczyło, aby mógł dominować. Czułem to charakterystyczne, przyjemne uczucie, coś na kształt mrowienia w brzuchu lub potocznie nazywając "motylkami".

Naruto jęknął mimowolnie podczas pocałunku, co nakręciło mnie jeszcze bardziej. Czułem, że dłużej już nie może i odsunąłem się od niego. Serce biło mi w znacznym tempie. Zdyszany blondyn patrzył na mnie, a z jego ust ciekła nasza wspólna ślina, którą wytarłem po chwili.

Naruto

- Jak się czujesz? - zapytałem.

Hidan zauważywszy mnie dopiero teraz, otworzył szerzej oczy ze zdumienia. Po części czułem się winien, że Sasuke tak go urządził. Oczywiście nic nie wspomniałem brunetowi, że odwiedzę Hidana, który znajdowała się nie tak bardzo daleko od sali Sasuke, bo znowu wpadłby w szał. Czułem się tym wszystkim zmęczony.

Pomieszczenie niewiele różniło się od tego, w którym przebywał Uchiha, jednak atmosfera wydawała mi się o wiele cięższa.

- Naruto! Ja... Cóż... - zmieszał się. - Bywało lepiej - uniósł kąciki ust w coś na wzór uśmiechu, jednak nie bardzo uśmiech to przypominało.

Chciałem powiedzieć coś więcej. Powiedzieć cokolwiek, wyjaśnić tą całą sytuację, ale za bardzo się bałem. Czułem się również zawstydzony tym, że... Pocałował mnie. Co to w ogóle miało znaczyć? Jakiś głupi żart? Nie znoszę, kiedy ktoś bawi się uczuciami drugiej osoby.

- Naruto... Musimy porozmawiać. To wtedy...

Poczułem, jak serce bije mi coraz mocniej. Bałem się, że powie coś nieodpowiedniego. Nie, powie coś, czego ja nie chciałbym usłyszeć. Zacisnąłem mocno dłonie na materiale kurtki, ale to nie wystarczało, żeby powstrzymać emocje.

- Przepraszam, muszę już iść!

W ten sposób wybiegłem na korytarz. Prościej mówiąc - stchórzyłem.

Wybacz, Zakochałem Się W TobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz