Naruto
Mieszkanie Hidana było inne, niż się spodziewałem. Nie to, że coś w nim nie pasowało, że było brzydkie. Wręcz przeciwnie, miało w sobie coś, co uspokajało człowieka. Gdy tylko wszedłem, poczułem przyjemną atmosferę. Srebrnowłosy chyba niedawno sprzątał, bo już na pierwszy rzut oka było widać idealny porządek i błysk w każdym kącie. Ponadto w powietrzu unosił się zapach środku do zmywania kurzu, a także delikatnej, przyjemnej woni odświeżacza.
Szedłem za Hidanem, rozglądając się dokoła. Mieszkanie było urządzone w nowoczesnym stylu, jednak dostrzegłem wiele charakterystycznych elementów dla typowego japońskiego domu.
Zaprowadził mnie do salonu, gdzie usiedliśmy przy niewielkim stole, przeznaczonym dla czterech osób. Jasne, drewniane panele, zielone poduszki, na których usiedliśmy oraz czekoladowy stół ładnie ze sobą grały. Pomieszczenie urządzone było w ciemnym brązie oraz zielonym kolorze. Zauważyłem, że jego dom ma wiele pomieszczeń jak na jedną osobę.
- Masz dosyć duże mieszkanie, jak na jedną osobę. Ach, bo... Mieszkasz sam, prawda? - podrapałem się nerwowo po skroni.
- Nie, wynajmuję z współlokatorem na czas studiów. Pochodzę z małej wsi oddalonej o jakieś sto dwadzieścia kilometrów. Aktualnie jest na wyjeździe. Znaczy ten współlokator. Nie przeszkadza mi mieszkanie z nim pod jednym dachem. Ogólnie cichy i dziwny gość. Prawie w ogóle nie wychodzi z pokoju. Czasami nawet o nim zapominam i jak już się ruszy, to się dziwię, że mam nieproszonego gościa. Stoję tak z odkurzaczem w ręku i mrużę oczy, myślę - no nie znam faceta. A tak nawiasem mówiąc, to często sprzątam. Nie lubię bałaganu.
Odruchowo ogarnąłem wzrokiem pokój, jakbym chciał potwierdzić jego słowa. Cóż, schludność od razu rzuciła mi się w oczy. Hidan mówił szybko i niespokojnie, gadał, co mu ślina na język przyniosła, nie dał mi nawet momentu, aby coś powiedzieć, więc tylko go słuchałem.
- I po chwili przypominam sobie, że to przecież ten... Jak mu tam... Ach, nawet jego imienia nie mogę zapamiętać - machnął ręką. - Tam jest jego pokój - wskazał drzwi, a ja kiwnąłem głową. - Lubię gościa. To znaczy, nie mam nic do niego. Mało rozmawiamy. Nie zna się na żartach. Achh... - założył ręce na kark, po czym się przeciągnął. - Zrobić ci herbaty?
- Aaach... Ehm... Tak, poproszę - wzdrygnąłem się nagłą zmianą tematu.
Naprawdę, panowała tu miła atmosfera, jednak nagle z jakiegoś powodu zacząłem czuć się nieswojo. Wyrzuty sumienia. Nie powinienem tu przychodzić. Nie powinienem tu być. Co powiem Sasuke, kiedy zapyta się, gdzie byłem? Przecież to Hidan był źródłem naszych kłótni. Co ja robię? Ale zaraz, przecież on nie robi nic złego...
- Dobrze się czujesz? - zapytał, tym samym odrywając mnie od natrętnych myśli.
- Ehm... P-przepraszam, że tak nagle. Pewnie byłeś zajęty, a ja... Tak wyskakuję ni stąd ni zowąd. Mam nadzieję, że nie sprawiam problemów. W dodatku nie wziąłem nic ze sobą. Haha... - zaśmiałem się cicho i szybko otarłem rękawem bluzy łzy.
Weź się w garść.
Hidan
Woda już się prawie zagotowała. Sięgnąłem do półki, w której trzymałem cukier, ale po chwili się rozmyśliłem. Piję gorzką, a na niego nie będę tracił cukru. Nic mu się nie stanie od nieposłodzonej herbaty. Z resztą i tak już za bardzo pałęta mi się pod nogami. Chociaż, jak patrzę na niego, jaki jest uroczy, to aż samemu mi się chce go przygarnąć. Kto wie, może do czegoś dojdzie tej nocy?
- Daj spokój, nie miałeś co zrobić.
Wyłączyłem czajnik elektryczny i zalałem wrzącą wodą dwa kubki.
- Z resztą to ja cię zaprosiłem. W końcu... Od czego są przyjaciele? - uśmiechnąłem się szyderczo, ale Uzumaki tego nie widział, bo byłem odwrócony do niego plecami.
Wziąłem w obie dłonie kubki z herbatą i posłałem blondynowi przyjazny uśmiech. Zdziwił się trochę, ale po chwili go odwzajemnił. Usiadłem na przeciwko niego i podałem mu herbatę.
- Co się stało? - zapytałem.
Okularnik chciał jakby zyskać na czasie. Wolnym ruchem podniósł kubek i wypił łyk herbaty.
- Argh! - wyrzucił język na zewnątrz. - Gorąca!
- To normalne, w końcu to wrzątek - zgasiłem go.
Znudziły mi się już te gierki. Naruto popatrzył na mnie zdziwiony, a po chwili zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po karku, próbując ukryć zażenowanie.
- Ach, no tak...
- A więc?
Przestałem się uśmiechać. Byłem śmiertelnie poważny. Dłonie Naruto zaczęły drżeć, więc je zacisnął i położył na udach. Patrzył na nie, bo nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy.
- Okłamywałem go. Ja... Lubię cię, Hidan i nie chciałem z dnia na dzień cię olewać. Sasuke cię nienawidzi, wiesz o tym. Za każdym razem, kiedy spędzaliśmy wspólnie czas, mówiłem mu, że idę spotkać się z Shikamaru, czasami wykręcałem się dłuższymi zajęciami albo wspólnymi spotkaniami ze znajomymi z uczelni. On się chyba cieszył, że mam kolegów i koleżanki, ale... Sam wiesz jak było. Dowiedział się o kłamstwach. Nie wiem jak, nie pytałem...
Westchnąłem i przekierowałem wzrok na okno. Zaczęło padać.
Nie skomentowałem tego. Nie chciało mi się bawić w jego niańczenie, udawanie, że się tym przejmuję, że mnie to obchodzi.
- W dodatku... - odezwał się ponownie po minucie ciszy. - Nie powiedziałem mu jeszcze... Tego... - przyciszył ton głosu.
Spojrzałem na niego. Czerwienił się, jakby właśnie wyznawał komuś miłość. Nie rozumiałem go. Głowę zwiesił tak bardzo, jakby nie tylko nie chciał być przeze mnie osądzony, jakby w ogóle nie chciał tu być. Przez chwilę nawet zacząłem mu współczuć, że nie został na ławce w parku i nie moknie teraz podczas ulewy.
Zaraz... Chwila... Nawet mnie to zdziwiło, mimowolnie otworzyłem szerzej oczy. Chyba nie ma na myśli...?
- Masz na myśli, że nie powiedziałeś mu "tego"?
Uzumaki pokiwał głową. No to nieźle, byłem pewien, że tą rozmowę dawno już mają za sobą.
Hahahaha! Tak jak mówiłem, Sasuke! Ja nawet nie muszę nic robić, ty sam wszystko komplikujesz! Nie mogłem się powstrzymać, parsknąłem śmiechem. Szybko przygryzłem wargę i ponownie nałożyłem pokerową twarz.
- Co cię tak śmieszy? - zapytał.
- Po prostu... Pomyślałem o czymś zabawnym.
CZYTASZ
Wybacz, Zakochałem Się W Tobie
FanficKontynuacja książki "Nie Zakochaj Się We Mnie". Tym razem bohaterowie wkraczają na ścieżkę dorosłości. Gimnazjalne przyjaźnie się rozpadły, a każdy poszedł w swoją stronę. Naruto wydaje się być szczęśliwy, ale Sasuke uważa, że nie do końca żyje tak...