Rozdział 35

2.4K 200 162
                                    

Naruto

Posprzątałem cały dom trzy razy i po raz kolejny sprawdziłem, czy dobrze poukładałem wszystkie książki oraz czy na ławie nie został żaden ślad kurzu. Rozejrzałem się dokoła - było tak czysto, że wydawało mi się, iż każdy kąt błyszczy, a do moich nozdrzy dotarł świeży zapach wszelkiego rodzaju płynów do dezynfekcji. Spojrzałem na Sasuke, który przyglądał mi się ze spokojem w oczach, paląc przy tym papierosa. Słuchał jakiejś piosenki jednej ze swoich płyt kupionych za własnozarobione pieniądze. Oczywiście nie miałem nic przeciwko - nie znałem się na muzyce, jednakże zawsze wydawało mi się, że niegłośne utwory wprowadzają miłą atmosferę w naszym domu. 

Poczułem drżenie rąk i postanowiłem jeszcze raz przeczyścić okna w sypialni. Okej, nie ukrywałem, że byłem chodzącym kłębkiem nerwów, w końcu dzisiaj miałem poznać rodziców mojego chłopaka! A on z kolei nie wyglądał, jakby jakkolwiek się tym przejmował.

Po dwóch godzinach usłyszałem dzwonek do drzwi. Moje ciało delikatnie drgnęło i odruchowo chciałem się podnieść, jednak pomyślałem, że może lepiej, aby to Uchiha ich przywitał jako pierwszy. On jednak siedział ze skrzyżowanymi rękoma i żałożoną nogą na nogę. 

- N-nie otworzysz?

Spiorunował mnie zimnym wzrokiem, po czym westchnął i przewrócił oczami. Ostatecznie wstał, a ja tylko usłyszałem charakterystyczny dźwięk przekręcania kluczy w zamku. Przełknąłem głośno ślinę, a spocone dłonie zacisnąłem na materiale moich spodni. Serce waliło mi w klatce piersiowiej.

Sasuke

Ujrzałem moich rodziców i mógłbym rzec, że oprócz kilku dodatkowych zmarszczek i gdzieniegdzie siwiejących włosów nic się nie zmienili. Ojciec jak zwykle miał surowy wyraz twarzy, ręce skrzyżowane na klatce piersiowej jak gdyby chciał pokazać swoją wyższość, a ciemne oczy patrzące na mnie niegdyś z góry, same musiały teraz patrzyć nieco wyżej, żeby zobaczyć moją twarz.

- Sasuś, jak ty wyrosłeś! I zmieniłeś fryzurę! I cały tak zmężniałeś! - ciemnowłosa niemalże natychmiast rzuciła mi się w ramiona.

Jasne, że się zmieniłem! Może to dlatego, że nie widziałaś mnie od pięciu lat?!

- P-przestań nazywać mnie tym głupim przezwiskiem - skrzywiłem się, zgrzytając przy tym zębami w akcie irytacji. - Argh, zostaw mnie już - próbowałem odsunąć od siebie zbyt długo i zbyt mocno ściskającą mnie matkę.

Fugaku nie wyglądał na szczęśliwego ani na przejętego. Pomyślałem, że może odziedziczyłem po nim powstrzymywanie się od ukazywania emocji. Chociaż to nie tak, że się wstrzymywałem - zwyczajnie nie umiałem. Równocześnie wystawiliśmy dłonie, którymi krótko potrząsnęliśmy i rzuciliśmy krótkie "cześć", nie patrząc nawet sobie w oczy. Zawsze tak między nami było. Ojciec był zimny jak lód, nie wiem jakim cudem Mikoto się w nim zakochała. Pomijając już sam fakt, że rzadko bywał w domu, nigdy nie usłyszałem z jego słów żadnej pochwały albo chociażby uwagi. Czasami traktował mnie jak powietrze, o ile w ogóle pamiętał o tym, że spłodził sobie jeszcze jednego syna. Nie wiedziałem, co o mnie myśli. Nie zareagował nawet, kiedy prawie dwadzieścia lat temu wyznałem, że jestem gejem, a dziewczyny mnie obrzydzają w każdy możliwy sposób.

Zdjąwszy buty, przenieśliśmy się do salonu. Uzumaki stał na baczność, a po chwili ukłonił się tak nisko, że wiszące włosy zasłaniały mu pół twarzy.

- D-dzień dobry! N-nazywam się Uzumaki Naruto! Miło mi państwo poznać! - automatycznie wydukał wyuczoną na pamięć formułkę.

Jego napięcie czuć było w całym pokoju. Nieźle go przestraszyłem i teraz stara się z całych sił. Usiadłem obojętnie na kanapie, na przeciwko blondyna. Nie miałem zamiaru w nic ingerować, niech sprawy potoczą się własnym tempem. Właściwie odliczałem minuty do końca tego całego debilnego spotkania odkąd ich stopa przekroczyła próg tego mieszkania.

Wybacz, Zakochałem Się W TobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz