Naruto
- I wtedy powiedziałeś, że...
- Niee! Przestań! To nieprawda!
Czułem, jak moja twarz robiła się coraz bardziej pomidorkowa. Popełniłem błąd życia, którego nie powtórzę już nigdy więcej...
Dlaczego, gdy jestem pijany tracę nad sobą kontrolę? Nie, Uchiha na pewno kłamie, nigdy nie zrobiłbym tak krępujących rzeczy. I na cholerę on mi to mówi?! Mam ochotę go udusić!
- Ale tak było, Uzumaki - brunet posłał mi zalotny uśmiech.
Podniosłem się do pozycji siedzącej i przysunąłem bliżej mężczyzny.
- Nie by-ło U-chi-ha - przesylabowałem, patrząc odważnie prosto w jego czarne oczy.
W głębi duszy zdawałem sobie sprawę, że nagłe wyznanie miłości, całowanie przy wszystkich, zwymiotowanie pod prysznicem faktycznie mogło się wydarzyć. Tyle, że nie chciałem się do tego przyznać... Miałem ochotę schować się pod ziemię i wymazać te wspomnienia z pamięci Sasuke raz na zawsze.
Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale nagle się skrzywiłem. Było to spowodowane niewyjaśnionym bólem w dolnych partiach ciała. Sasuke zauważył mój grymas, ale nawet nie drgnął. Szybko przeanalizowałem zaistniałą sytuację i po chwili poczułem, jak ból wypisany na mojej twarzy zastąpił rumieniec. Wolnym ruchem obróciłem się tak, że moja twarz znajdowała się na wprost ciemnookiego. Niemal natychmiast posłałem mu gniewne spojrzenie pełne żalu. Niech no on się cieszy, że jeszcze żyje...
- Sasuke... - wydusiłem przez zaciśnięte zęby.
Odpowiedziała mi cisza ze strony chłopaka, a ja powstrzymywałem się od wybuchnięcia. Jednak po chwili zacząłem na niego krzyczeć, odkładając go przy tym pięściami.
- Jesteś najgorszy! Głupi, głupi, głupi, głupi! Ja tu ledwo żywy, a ty zabawiasz się moim ciałem?! Aaach!
Jeszcze przez dłuższą chwilę wyrzucałem wszystko z siebie, a Sasuke dzielnie to znosił. Ba, chyba nawet nie mrugnął. Właściwie wyglądał tak, jakby nic sobie z tego nie robił. Patrzył na mnie tym swoim obojętnym wzrokiem.
Zadzwonił telefon, a ja słysząc melodię pochodząca z urządzenia zaprzestałem wykonywanej czynności.
- Halo? - Odebrał brunet. - A, Naruto nie zjawi się dziś na zajęciach.
- To moja komórka?! - wzdrygnąłem się z odrobiną irytacji.
- Pan Uzumaki prosi przekazać, że dzisiejszego dnia nie może zjawić się na uczelni - powtórzył.
- Chwila, co?!
Próbowałem odebrać mu swoją własność, ale z łatwością powstrzymał mnie jedną ręką. Sasuke potakiwał jeszcze przez chwilę, po czym się rozłączył.
- Sasuke, dlaczego to zrobiłeś? - mój ton wskazywał na żal.
- Masz kaca, zostajesz dzisiaj w domu - zdefiniował krótko.
- Hęę? Dzisiaj mam zajęcia tylko do południa, dam radę - próbowałem postawić na swoim, ale bezskutecznie. Bez przesady, bolała mnie głowa i może nie byłem w najlepszej formie, ale nie czułem się na tyle źle, żeby opuścić wykłady.
- Nie. Zostajesz i tyle - skrzyżował ręce oraz nogi, jakby chciał tą postawą zdobyć nade mną przewagę psychiczną.
- Ale ja...
Jak na zawołanie zwymiotowałem wprost do miski, której używałem w nocy już kilka razy jako pojemnik na wymioty.
Okej, tym razem musiałem przyznać rację Sasuke.
***
Pokonałem stopnie pewnym krokiem, po czym znalazłem się na piętrze. Uczelnia posiada specyficzny, staroświecki zapach. Ma już swoje lata, a mimo to wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. Ogarnąłem wzrokiem znany mi już na pamięć wąski korytarz, po czym ruszyłem przed siebie. Minąłem senseia, przywitałem się z nim skinieniem głowy. Wszedłem do sali, gdzie pomimo przedwczesnej godziny była już trochę zaludniona. Od razu spostrzegłem Shikamaru, który siedział wyluzowany z rękami splecionymi na karku.
Tak się złożyło, że z Shikamaru trafiłem do tego samego liceum, a nawet do jednakowej uczelni. Nara również pragnął zostać lekarzem, myślę, że tego był właśnie powód, jak nie przeznaczenia. Od czasu gimnazjum minęło już trochę lat, a nasza relacja z racji tego, że wciąż przebywaliśmy ze sobą mieściła się gdzieś pomiędzy dobrzy koledzy a przyjaciele.
Szatyn przywołał mnie ruchem ręki, a ja pospiesznie zająłem miejsce tuż obok niego.
- Naruto opuścił zajęcia? Musiało się dziać coś naprawdę poważnego. Albo mi się zdaje, albo Pan Uzumaki zawsze miał stuprocentową frekwencję.
- Nie, nie wydaje ci się - rzuciłem pośpiesznie nieco skrępowany. - Nawet podczas choroby chodziłem do szkoły. Ale wczoraj, ehm... Sasuke nie pozwalał mi iść. Miałem kaca.
Spojrzał na mnie ukradkiem, jakby chciał odczytać z mojej twarzy, czy nie kłamię. Po chwili wybuchnął śmiechem.
- A to dobre! Nie wiedziałem, że lubisz tak sobie popić, Naruto.
- Nie, nie, to nie tak! - zaprzeczyłem szybko, gestykulując przy tym rękami. Nie chciałem sobie wyrobić opinii jakiegoś pijaka. - Wczoraj przyszli do nas Kiba, Tenten i Neji... No i... Trochę... Tak wyszło i...
Shikamaru wyglądał na coraz bardziej rozbawionego, gdy próbowałem się wytłumaczyć i wyjść z tego cało. Po chwili westchnąłem zrezygnowany.
- Spoko, spoko - poklepał mnie po plecach. - Rozumiem wszystko, nie musisz się tłumaczyć.
Właśnie o to chodzi, że nic nie rozumiesz...
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, przyłączyło się do nas także kilka innych osób. Wkrótce zjawił się sensei, a wykłady się rozpoczęły.
Czas minął mi szybciej, niż oczekiwałem. Może to dlatego, że zrobiłem sobie jeden dzień wolnego? Zadowolony, ruszyłem przed siebie ku wyjściu. Wyciągnąłem z torby telefon i zobaczyłem nieodczytaną wiadomość od Sasuke. Poinformował mnie, że czeka przy bramie. Ech, tyle razy mu mówiłem, że nie musi specjalnie po mnie przychodzić. Naprawdę, specjalnie wsiada w pociąg, kiedy kończy pracę o podobnej godzinie co ja uczelnię i czeka na mnie, jak mama na swoje dziecko, które musi odebrać ze szkoły. Czułem się z tym faktem trochę niezręcznie. Tracił dla mnie swój czas i pieniądze.
Po drodze zaszedłem jeszcze do toalety. Wszystkie kabiny były otwarte, jednak skorzystałem z tej wysuniętej najbardziej na lewo. Po załatwieniu swoich potrzeb podszedłem do umywalki. Na podłodze położyłem torbę, a komórkę na zlewie. Przejrzałem się w lustrze. Umyłem ręce i ochlapałem twarz wodą. Wziąłem torbę, a myśl, że za chwilę ujrzę mojego ukochanego napawała mnie niesamowitym szczęściem.
Wtedy nie wiedziałem jednak, że głupie zapomnienie telefonu tak bardzo może wpłynąć na moje dalsze życie.
CZYTASZ
Wybacz, Zakochałem Się W Tobie
FanficKontynuacja książki "Nie Zakochaj Się We Mnie". Tym razem bohaterowie wkraczają na ścieżkę dorosłości. Gimnazjalne przyjaźnie się rozpadły, a każdy poszedł w swoją stronę. Naruto wydaje się być szczęśliwy, ale Sasuke uważa, że nie do końca żyje tak...