Rozdział 36

2.5K 244 202
                                    

Naruto

- A co to takiego?

Otworzyłem usta ze zdziwienia i zrobiłem się czerwony jak pomidor. Mikoto trzymała w rękach kajdanki z różowym futerkiem, które wyglądały jak wprost wyciągnięte z sexshopu oraz opaskę na oczy i Bóg wie, co tam jeszcze znalazła. Obie te rzeczy były do oczywistych celów.

Mogę się pożegnać z wizerunkiem idealnego chłopaka! Teraz rodzice Sasuke wezmą nas za jakiś zboczeńców! I skąd Uchiha bierze takie rzeczy? Moje życie właśnie legło w gruzach!

Nie byłem w stanie się poruszyć, więc tylko podążyłem wzrokiem za czarnookim. Dostrzegłem rumieńce na jego twarzy - on również musiał czuć się niekomfortowo w tej sytuacji, a jego warga drżała ze zdenerwowania. Od początku wiedziałem, że nie okazywał radości na myśl o wizycie jego rodziców, jednak teraz wydawał się być na skraju wytrzymałości.

- K-kto ci kazał grzebać po szafkach?! - warknął, szybkim ruchem wyrywając kobiecie z rąk przedmioty.

Nie wiem, co sobie pomyślała, ale gdy spojrzała na mnie, natychmiast odwróciłem wzrok. Było mi tak wstyd.

- Nie jesteś u siebie - powiedział stanowczym tonem, patrząc jej w oczy. - Chodź Naruto - wziął mnie za rękę, po czym pociągnął za sobą.

- A-ach! - wydusiłem z siebie, nie będąc pewien, jak powinienem się zachować, jednak ostatecznie poddałem się woli Sasuke.

Przeniósł nas do kuchni. Usiadłem na krześle, a zrezygnowany i zdenerwowany brunet położył ręce na stole, tym samym podpierając się o nie.

- Od początku wiedziałem, że ich przyjazd nie ma sensu.

Spuściłem głowę. Nie wiedziałem, co mam na to odpowiedzieć, w końcu to ja upierałem się, aby państwo Uchiha nas odwiedzili i zapewniałem, że będzie dobrze, chociaż sam byłem pewien obaw. Jak się okazało, mężczyzna cały czas się tylko złościł.

- Po co, do cholery tu w ogóle przyjechali?! - podniósł głos.

- Sasuke - zareagowałem, aby go uspokoić.

Przeszył mnie zimnym wzrokiem. Po chwili jakby sam zrozumiał, że wieczne zdenerwowanie nie będzie mieć sensu i westchnął zrezygnowany.

- N-nie wiedziałem, że... - poczułem jak moją twarz ogarniają rumieńce. - P-podniecają cię takie rzeczy... - dodałem nieco ciszej, speszony faktem, że znów wracam do sytuacji z przed kilku minut.

Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednakże po chwili je zamknął. Spojrzał na mnie po raz wtóry.

- Może - rzucił od niechcenia, na co delikatnie się skrzywiłem, oczekując bardziej precyzyjnej odpowiedzi.

Usiadł na krześle, podpierając łokieć o stół i zwracają się ciałem w moją stronę.

- N-nie mówię, że to źle...

Ech, czemu to musi być tak trudne, aby o tym rozmawiać? Nie wiedziałem nawet, jak ułożyć  myśli w słowa i nie zabrzmieć przy tym jak skończony idiota. Chciałbym być jak Uchiha i prawie nigdy nie czuć wstydu.

Odruchowo podrapałem się po głowie, chcąc na tym zyskać czas.

- J-ja tylko... Byłem zaskoczony - niechętnie spojrzałem na bruneta, aby zobaczyć jego reakcję.

Gdybym tylko mógł, chciałbym zniknąć.

Zaniepokoiłem się nieco, gdy po dłuższej chwili nie odpowiadał. Bałem się, że powiedziałem coś nie tak i już miałem zamiar się tłumaczyć, gdy nagle Sasuke się uśmiechnął, co było u niego rzadkością.

- Kocham cię, Naruto - powiedział.

- E-ech? - wydukałem zdziwiony.

- Kocham cię - powtórzył, a moje serce zaczęło szybciej bić.

- G-g-głupku, czemu wyskakujesz z tym tak nagle...?

- Będę to powtarzał tyle razy, ile będzie trzeba. Kocham cię, Naruto.

Tak niewiele musiał robić, aby przyspieszyć moje tętno. Robił to za każdym razem - stawiał mnie w niekomfortowej sytuacji. Nie miałem wątpliwości co do uczuć, jakimi go darzyłem, jednak nie umiałem tego tak po prostu powiedzieć. Ścisnąłem materiał swoich spodniach. Uchiha przysunął się bliżej mnie, a ja natychmiast wstałem jak oparzony.

- P-p-pójdę sprawdzić, jak z twoimi rodzicami!

Jak powiedziałem, tak też zrobiłem. Zaledwie w kilka sekund znajdowałem się z powrotem w sypialni i nagle dotarło do mnie, że nie był to zbyt najlepszy pomysł...

Państwo Uchiha nawet mnie nie zauważyli, ponieważ byli pochłonięci rozmową. Oczy Mikoto się świeciły, gdy patrzyła na swojego męża i śmiejąc się z jego żartu wyglądała na szczęśliwą. Fugaku, chociaż tak bardzo tego nie okazywał, również wyglądał na szczęśliwego, a jego rysy twarzy nieco złagodniały. Stojąc tak z boku i patrząc na nich obojga, mogłem stwierdzić, że wyglądają razem bardzo ładnie i dopełniają się wzajemnie. Przypominali mi trochę mój związek z Sasuke.

- Och, Naruto - zauważyła mnie kobieta.

Starałem się nie myśleć o sytuacji z przed kilkunastu minut.

- Z-zjedzą państwo obiad? - zaproponowałem.

- Tak, bardzo chętnie - odpowiedziała bez wahania, a na jej twarzy widniał uśmiech. Fugaku pokiwał głową, potwierdzając słowa żony.

*

Zanim się zorientowaliśmy, nastał już wieczór. Rodzice Uchihy, zmęczeni po podróży poszli szybko spać. Następnego dnia, jeszcze przed obiadem wyjechali do Itachiego. Sasuke zachowywał się nieco inaczej. Był bardziej żywy i rozmowny. Na początku myślałem, że może to tylko moje przypuszczenia, jednak gdy szczerze się uśmiechnął, wiedziałem, że coś musiało wprawić go w ten radosny nastrój.

- Sasuke, stało się coś? - zapytałem, na co posłał mi pytające spojrzenie. - Bo wiesz... Odkąd twoi rodzice wyjechali, wydajesz się być trochę inny.

- Ojciec powiedział, że mam dobrego chłopaka i, że lepszego nie mógłbym znaleźć. I powiedział, że jest ze mnie dumny.

Wybacz, Zakochałem Się W TobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz