Rozdział 15

499 45 1
                                    

Poranek przywitał nas białą, puchową kołdrą okrywającą ziemię. Kiedy zobaczyłem warunki panujące na zewnątrz - ucieszyłem się. Lubiłem  śnieg. Ten sam widok zastał mnie tamtego pamiętnego dnia, kiedy wygrałem swój pierwszy konkurs PŚ. W pewnym stopniu odprężony, wstałem z łóżka. Nie odrywałem wzroku od krajobrazu za oknem, jedną ręką wyjąłem z walizki żel pod prysznic i wszedłem do łazienki. Strumienie wody opiewały moje ciało. Prysznic nie trwał długo, bo czasu zbyt wiele nie było. Obwiązałem ręcznik wokół bioder i wyszedłem z łazienki. Widok nadal śpiącego Wanka w ogóle mnie nie zdziwił. Wyjąłem z walizki ciemne spodnie i czarną koszulkę, szybko się ubrałem. Nawet nie wychodziłem z pokoju. Wank i tak widział mnie nagiego, więc wcale się nie krępowałem. Z korytarza dobiegało coraz więcej głosów. Zerknąłem na zegarek i zrozumiałem, że zbliża się pora śniadania. I w tym momencie moja śmieszkowa natura dała o sobie znać. Zakradłem się obok łóżka kolegi. Stanąłem za jego głową. Podwinąłem koszulkę i zakryłem twarz, żeby nie było słychać mojego śmiechu. Po chwili na tyle się opanowałem, że mogłem przystąpić do działania. Z mojego gardła wydobył się ryk:

- Andreas Wank za minutę na belce startowej!!!! - mało co się nie posikałem, czekając na reakcję Andiego.

- Aaaa już trenerze! - Wank wyleciał z łóżka, prawie zabijając się o klapki.

- Buhahahahahaha - prawie się udusiłem ze śmiechu.

- Kurwa, Wellinger idioto! Chcesz żeby mnie wywieźli nogami do przodu? - chyba trochę za mocna pobudka...

- Ej no Andi opanuj testosteron. To taki mały żarcik! - próbowałem złagodzić sytuację.

- Ja ci dam mały żarcik durniu... Żebyś ty się któregoś dnia nie zdziwił...

- Tsaa już się szykuję. Ty i te twoje zemsty...

Wank czesto się odgraża ale jak przychodzi co do czego, zapomina o wszystkim. Nie mam się czego bać.

- Mam już na ciebie plan frajerze! - ta sama mina Andreasa i ton głosu co zawsze. Mogę czuć się bezpieczny.

- Tsssa yhym czekam. Buźka Wanki. A teraz ruszaj dupsko na śniadanie. Bo to na ciebie nie zaczeka. - rzuciłem w niego szlafrokiem i wyszedłem z pokoju.

Zamknąłem drzwi i udałem się w stronę windy. Coraz więcej ludzi schodziło do hotelowej restauracji. Wokół mnie znajdowało się wielu  skoczków. Co chwilę witał się z kimś innym. Ja nie nadążałem mówić "cześć". Kiedy winda w końcu znalazła się na dole, wszedłem do restauracji. Nie musiałem czekać w kolejce, bo na jej początku dostrzegłem znajome twarze. Usłyszałem też wołanie swojego imienia.

- Andi! Ruszaj się! - zmierzałem w stronę kolegów z kadry.

- No cześć. Wyspani? - byłem ciekawy, jak spędzili noc koledzy.

- Nie - powiedział Freitag.

- Tak - tym razem odezwał się Freund i Siegel.

- W ogóle... - każdy mówił coś innego.

- To co robiliście całą noc? - byłem zbity z tropu.

- Bo Freund chciał grać w karty... A później czytał na głos etykiety swoich płynów po goleniu. A później rozmawiał z żoną... Uwierz Welli, nie da się z nim spać - Richard chyba nie był zbyt zadowolony z przebiegu nocy.

- Tee, Freitag, zluzuj majty. Nie powiem kto budzi się przez własne chrapanie.

- Właśnie Kraus, słuchaj. To się tyczy także Ciebie - mruknął Eisenbichler.

- Dobra już. Koniec. Nie chcę słuchać o waszych przeżyciach. Jak myślicie, dlaczego śpię z Wankiem? Bo gościu jest bezproblemowy! Możecie mi zazdrościć. A teraz dajcie mi się wyluzować, bo to ja jestem nadzieją tego konkursu - musiałem przerwać tę dyskusję.

- No nie powiedziałbym - zza moich pleców wyłonił się Wank.

- Ty Śpiąca Królewno, lepiej się nie odzywaj - jak on mógł tak powiedzieć?

Mina Wanka nieco zrzędła.
Talerz wypełniłem przekąskami, wlałem herbatę i skierowałem się do jednego ze stołów.

                             ***

Obudziłam się w doskonałym humorze. Nie mogło być inaczej. Tyle lat czekałam na dzisiejszy dzień...  Z uśmiechem na ustach, zwlekłam się z łóżka. Szybka poranna gimnastyka i popędziłam pod prysznic. Moja skóra pachniała dzięki niemu soczystą pomarańczą. Stanęłam przed lustrem, owinięta białym, hotelowym ręcznikiem. Przyjrzałam się swojemu odbiciu. Patrzyłam na radosną, promienną i uśmiechniętą dziewczynę. Przeszło mi przez myśl, że w sumie jestem ładna.

Z pokoju przyniosłam czystą bieliznę, którą zaraz założyłam. Umyłam zęby i postanowiłam nie wykonywać makijażu. W końcu nie przyjechałam tu na podryw. Ubrałam czarne legginsy i kremowy sweterek. Psiknęłam ubranie mgiełką zapachową, ubrałam klapki z futerkiem i zeszłam na śniadanie.

Zawuważyłam, że było bardzo tłoczno. Przyznam, że przestraszyłam się, że zabraknie dla mnie miejsca do siedzenia. Spostrzegłam jednak przy jednym ze stolików wolne miejsce. Ludzie którzy przy nim siedzieli, byli bardzo pochłonięci jedzeniem, więc nie mogłam dostrzec ich twarzy. Jeden z mężczyzn uniósł głowę do góry. Okazał się nim być Kuba Wolny. Szybko obsłużyłam się przy szwedzkim stole, wzięłam talerz z jedzeniem i skierowałam się w stronę stolika.

- Hej chłopcy! Mogę się dosiąść? - zapytałam pełna nadziei.

- Jasne, siadaj obok mnie! Wypad Dawid!! - wyrwał się Maciek.

- No jasne, jeszcze czego... Zagrzałem... - Kubacki nie był zbyt zadowolony, że poprosiłam o miejsce.

- Wypad powiedziałem. Ania tu usiądzie. - błagalny wzrok Maćka zmiękczył serduszko Dawida.

- No już dobrze. Wisisz mi batona.

- Wypchaj się. Siadaj mała.

- Dziękuję. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam aż tak bardzo? - chciałabym żeby tak było. Głupio mi, że się wpraszam.

- No coś ty! Rozświetlasz nam dzień swoją obecnością Promyczku - Kot nie szczędził komplementów. Imponowało mi to mimo, że bardzo się krępowałam. Chyba już mówiłam, że nieczęsto słyszę jakiekolwiek pochwały na swój temat.

- Jesteś słodki... Tak w ogóle to smacznego! - uśmiechnęłam się szeroko.

- Dziękfujemy, nafzajem.. - Piotrkowi najwidoczniej bardzo smakowało śniadanie.

- Nie gadaj z pełną mordą Żyła! - upomniał go Maciek.

- Dobfa przepfaszam... - okruszki kanapki wypadały z ust Piotra.

- Smacznego Aniu! - prawie wszyscy chłopcy powiedzieli to jednocześnie.

W miłej atmosferze spożyliśmy Dowiedziałam się, że chłopcy o 10:00 jadą na trening. Konkurs mają o 15:00 więc na parkingu musiałabym na nich czekać już o 13:00. Ustaliłam wszystkie szczegóły i podziękowałam chłopcom za towarzystwo. Ostatni raz zerknęłam w stronę moich nowych znajomych i wróciłam do pokoju.
______________________________

Chyba jest okej.
Bardzo dziękuję za ponad 400 wyświetleń! To moje pierwsze opowiadanie i cieszę się z każdego wyświetlenia, gwiazdki, czegokolwiek.

Pomogę Ci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz