》38《

682 84 33
                                    

Kiedy ostatnia z powierniczek zajęła miejsce przy okrągłym stole, ich wzrok skierował się na postać Księżniczki Przyjaźni. Lawendowa klacz głęboko odetchnęła, przykładając kopytko do klatki piersiowej. Od czego mogłaby zacząć? Przecież tego było całkiem sporo. Chociaż... przypomniała sobie o spisanym liście. Przywołała go do siebie magią i położyła na środku stołu.

- Co to jest? – zapytała Rainbow Dash, wskazując na zwój pergaminu.

- Przeczytajcie. To do was – szepnęła tylko.

Przyjaciółki spojrzały na nią pytająco, lecz nie otrzymały żadnej podpowiedzi. Rozsiadły się na swoich tronach, czując, jak napięcie powoli maleje. Rarity chwyciła w objęcia zaklęcia list i rozwinęła go. Odchrząknęła głośno, zanim zaczęła śledzić tekst.

Po upływie piętnastu minut biała jednorożec zakończyła. Klacze spojrzały po sobie, wciąż nie mogąc połączyć faktów. Za dużo znajdowało się w tej przesyłce. Ostatni miesiąc i tak był bogaty w przeżycia poza canterlockim pałacem. A teraz jeszcze cała historia relacji tych dwojga. Mało rozumiały. I raczej nie chciały nic zrozumieć.

- Czyli... Sombra ci się oświadczył, tak? – mówiła Applejack, nasuwając swój kapelusz na pyszczek. Przymknęła powieki, próbując jakoś przyswoić wszystko. Jednak nie wychodziło jej to. Czuła jakieś niecodzienne emocje w sobie. Nie miała pojęcia, jak w tej sytuacji się zachować.

- Zaraz, chwila, moment – odezwała się nagle tęczowogrzywa, jakby otrząsnęła się z transu. – Ty chcesz naprawdę za Niego wyjść? Czy ty całkowicie już upadłaś na głowę?

- Nie. Myślę, że to jest idealne wyjście. Wyobrażacie sobie? Kolejny antagonista przejdzie na stronę dobra – zachichotała. – Dla państwa to wielki krok. Powinnyście się cieszyć.

- Ale... to znaczy, że... Jak weźmiesz z Nim ślub, to w noc poślubną On będzie czegoś od ciebie oczekiwał, nie uważasz? – wtrąciła Rarity.

- Tak, wiem. Przecież każda z nas będzie miała z tym styczność, nieprawdaż? – odparła księżniczka.

- Tym bardziej, że Oni już poznali wszelkie techniki – podsunął Spike, ale lawendowa przyjaciółka spiorunowała go wzrokiem. Przez jego plecy przeszedł dreszcz. Zdecydowanie za dużo czasu spędzała z mrocznym królem.

- C-co masz na myśli...? – zawahała się Fluttershy. Mimowolnie dotknęła kopytkiem pyszczka.

- Spike... chciał powiedzieć, że...

- Twilight! Co z tobą? Prawo Equestrii przecież tego zabrania! Wychodzi na to, iż złamałaś podstawowe zasady – stwierdziła Rainbow Dash, podnosząc się ze swojego miejsca. – Powinnaś o tym wiedzieć. W końcu jesteś księżniczką. Módl się, by Celestia niczego się nie domyśliła. Mogłabyś za to trafić do lochów. Albo jeszcze gorzej!

- Trudno – westchnęła alikorn. – Zdarza się.

- Zdarza się – prychnęła sportsmenka. – Ciekawe, czy powiedziałabyś to samo, gdyby skazała cię na wygnanie.

- Rainbow, nie dramatyzuj. Moja mentorka nigdy by mi tego nie zrobiła.

- Taa... – żachnęła się błękitna pegazica.

Klacze zupełnie nie rozumiały, jak ona była skłonna, by posunąć się aż tak daleko. To... niedorzeczne, bezcelowe, bez sensu. Jakim cudem ich wiecznie poukładana przyjaciółka zgodziła się na takie rzeczy? I to jeszcze księżniczka? Miłość aż tak wszystkich zmienia?

- Na twoim miejscu przemyślałabym pewne rzeczy – westchnęła farmerka, podpierając kopytkiem rondo kapelusza i spoglądając spod niego na księżniczkę.

- Przemyślałam już wszystko, co tylko się dało – odparowała niemalże natychmiast. – Nawet nie wiecie, ile się wahałam przed każdym nowym krokiem, ile myśli przepływało przez mój umysł. Nic nie wiecie. A jednak cały czas mi wytykacie.

- Wiesz co, Twilight? – odezwała się Pinkie i skierowała wzrok na konar drzewa wiszący tuż nad ich głowami. Reszta zrobiła dokładnie to samo. – Pamiętasz? – zapytała, wskazując kopytkiem na kilka diamentów. – Pamiętasz, jak wspierałyśmy cię w każdym twoim celu? Jak stałyśmy za tobą murem w każdej sytuacji?

- Tak – szepnęła.

- Teraz... nie jesteśmy zgodne, co do twoich chęci. Ale jedno masz gwarantowane, Twily. Zawsze będziemy przy tobie. I zawsze będziemy ci służyć radą. Każda pewnie pomyśli o czym innym, jednak pamiętaj o tym – uśmiechnęła się do niej.

Twilight poczuła, jak do oczu napływają jej łzy. Potrzebowała właśnie takich słów. Pinkie Pie rzadko brała rzeczy na poważnie, lecz gdy już to robiła, naprawdę podnosiła kucyki na duchu.

- Pamiętam.

- Kochamy cię, Twilight – powiedziała Fluttershy z promiennym uśmiechem. – I zawsze tak będzie.

Maślana pegazica podniosła się ze swojego tronu. Podeszła do lawendowej przyjaciółki i objęła ją jednym kopytem za szyję. Nagle poczuły, jak pozostałe powierniczki również dołączają się do uścisku. Przyjemna atmosfera mogłaby trwać dłużej, gdyby nie hałas dochodzący z zamkowego korytarza. Wszystkie spojrzały na wrota, czekając w niepewności.

Nagle drzwi otworzyły się na oścież, ukazując rozemocjonowane dwie królewskie siostry. Celestia, widząc rozwijającą się sytuację, wyprostowała się i zwróciła do przyjaciółek:

- Odsuńcie się od niej. A ty, Twilight, chodź z nami. Musimy poważnie porozmawiać – rozkazała. Klacze natychmiast odeszły na kilka kroków.

Trzy alikorny podążyły ku wyjściu, a do sali tronowej weszła para królewska. Rządzący Imperium mieli za zadanie przypilnować powierniczki, by nie podsłuchiwały księżniczek.

- Skąd wy tu...? – zapytała nagle Applejack, przejeżdżając kopytem po podbródku. – Jak się dowiedzieliście, że Twilight jest teraz w Ponyville?

- To nieistotne. Ważne jest to, co wam powiedziała. Słyszeliśmy wszystko. A to nie są dobre wieści dla niej – westchnął Shining Armor, mrużąc oczy.

Fluttershy aż pisnęła. Poczuła, jak kończyny pod nią lekko drżą. Reszta nie była w lepszym stanie. Wiedziały, co to może oznaczać dla lawendowej klaczy. Przecież przed chwilą o tym rozmawiały.

- Celestia w końcu odzyskała pamięć, lecz od tamtej pory jest bardziej porywcza. To zdecydowanie przemawia przeciw Twilight – rzekła Cadance.

- Co masz na myśli? – odezwała się Rainbow Dash, rozkładając skrzydła.

- Nie pozwolimy wam skazać jej na wygnanie. Jest naszą przyjaciółką. Pójdziemy za nią wszędzie. Choćby na księżyc – zadeklarowała Rarity. Nabrała powietrza i szybko je wypuściła. Miała nadzieję, iż tak się nie stanie.

- Obawiam się, że wygnanie to jest najmniejsza kara, jaka może ją spotkać.

- Co? O czym ty do nas mówisz?!

- Stwierdzam jedynie fakty – kontynuował zimno biały ogier.

- Kochanie... – Pani Miłości położyła kopytko na jego barku, na co kapitan pałacowej straży nieco zszedł z tonu.

- Chodzi o to, że Celestia może ją wtrącić do lochu albo pozbawić magii, lub jedno i drugie – mówił. – W każdym razie, planuje wtargnąć do zamku Canterlot. Teraz, gdy Twilight jest tutaj, On może nie być w pełni sił. W końcu jest zakochany i nie wiadomo, czego możemy się po Nim spodziewać. Ale jedno jest pewne, Celestia chce wykorzystać łączącą Ich miłość do pokonania Go.

- Ale... Luna wspominała nam, że jest zbyt potężny, by z Nim walczyć. A skoro dodatkowo dysponuje magią miłości, jest jeszcze większym zagrożeniem. Przemyśleliście to? – stwierdziła Applejack.

- Celestia wzięła to pod uwagę. Jednak orzekła, że jest gotowa na pokonanie Sombry.

- Przecież jak to zrobicie, Twilight będzie nieszczęśliwa już zawsze – sapnęła Pinkie Pie.

- Wiem o tym – przyznał ponuro Shining Armor. – Ale nic się nie da zrobić. Ona jest uparta w swoich działaniach. I nieważne, co by się działo, dokona tego.

✓ My Little Pony: Gdzie Ścieżki Mają Swój Początek [Twibra/Somlight]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz