》40《

731 85 26
                                    

Księżniczka szła powoli zamkowymi korytarzami. Miała nadzieję, że Sombra znajdował się teraz w sypialni jej mentorki. Albo... w jej komnacie. Były dwa warianty. I musiała je sprawdzić.

Trochę obawiała się tego, co musiała zrobić. W końcu straci Jego zaufanie już na zawsze. Jeśli się dowie. Ale skoro potrafi czytać w myślach, nie będzie to problemem. Musiała w jakiś sposób powstrzymać się od samoistnie pojawiających się w jej głowie spostrzeżeń. Wiedziała, że będzie to trudne. Wręcz niewykonalne. Lecz była do tego zmuszona w dość perfidny sposób. Westchnęła ciężko, spuszczając głowę. Właśnie stanęła pod drzwiami pomieszczenia, które pełniło rolę jej tymczasowego pokoju. Dlaczego akurat tutaj? Tak długo mieszkała w tym zamku, że z czystego przyzwyczajenia stała w tym miejscu.

Uchyliła lekko drzwi, a kiedy zobaczyła falującą, kruczoczarną grzywę, uśmiechnęła się. Czy to naprawdę mógł być już ostatni raz, gdy Go widzi? Przełknęła głośno ślinę i podeszła do Niego. Dopiero teraz zauważyła, że pogrążony był we śnie. Delikatnie musnęła kopytkiem Jego szyję. Poruszył się niespokojnie. No tak. Z nadmiaru stresu miała zlodowaciałe kończyny. Pospiesznie zabrała kopyto. Zamiast tego, obeszła łoże dookoła i usiadła na nim. Zbliżyła się do Niego tak, że śmiało mogła usłyszeć, a nawet poczuć Jego oddech.

Nagle uchylił powieki, tym samym przypominając jej, że się zapatrzyła. Odgarnęła nerwowo grzywkę i zdobyła na wymuszony uśmiech.

- Już wróciłaś? – zapytał.

Ona tylko ostrożnie pokiwała głową. Musiała się pilnować, by za dużo nie myśleć. A najlepiej też mówić. Dobrze by było, gdyby dość szybko zrealizowała powierzone zadanie. Bez zbędnych dialogów.

Położyła głowę na Jego brzuchu, słysząc spokojne bicie serca. Co mogłaby dać, by jej emocje zachowywały się przynajmniej podobnie. Odetchnęła pełną piersią. Liczył się jedynie plan. Nic więcej. A jej miłość do Niego? Tak po prostu o Nim zapomni? Trochę niesprawiedliwe wyjście. Poczuła ściskający jej serce nieposkromiony żal i smutek. Na za dużo się zgodziła. Czy to było słuszne wyjście? Skarciła się za te myśli.

Przejechała powoli kopytkiem wzdłuż Jego piersi. Usłyszała cichy pomruk. Zatrzymała się na chwilę, spoglądając na Niego. Czyżby właśnie to przyprawiało Go o szybsze bicie serca? Uśmiechnęła się mimowolnie i kontynuowała dalej niejasny gest. Król znów dość słyszalnie zamruczał. Twilight poczuła na sobie Jego wzrok. Również spojrzała Mu w oczy. Orientowała się, czego teraz od niej pragnął. Ona jednak nie pozostawała Mu dłużna. Ale przecież jest tu w innym celu. Nie mogła pozwolić, by to nieznośne uczucie pożądania się w niej pogłębiało. Przyszła poprosić Go o coś innego. Na razie musi odłożyć swoje zachcianki na bok. A może nawet na... zawsze?

- Mógłbyś opuścić barierę?

Pan Ciemności nabrał powietrza i po chwili je wypuścił, przymykając powtórnie powieki.

- Po co tym razem? – zapytał podejrzliwie, lecz Twilight to nie zmyliło. Musiała wykonać powierzone zadanie, nie zważając na dość okropne skutki. Potrząsnęła głową, wypychając z umysłu te myśli.

- Moi rodzice chcą osobiście cię poznać. Więc... mógłbyś to zrobić? – skłamała.

Zaklęła w duchu. Dlaczego ona się na to zgodziła? Przecież sama powinna przyjąć swoją karę. A co, jeśli Spike miał rację i to ona jest samolubna? Przygryzła lekko wargę i podniosła się z łóżka. Wiedziała, że On ruszył za nią. Skierowała się do sali tronowej – umówionego miejsca. Robiła to z ciężkim sercem, ale po prostu musiała.

W końcu stanęli w pomieszczeniu ceremonialnym.

- Rozumiem, że właśnie tutaj ustaliłaś spotkanie z rodzicielami, tak?

✓ My Little Pony: Gdzie Ścieżki Mają Swój Początek [Twibra/Somlight]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz