》28《

838 88 9
                                    

Pani Miłości błądziła korytarzami willi teściów. Z zewnątrz zawsze wydawała jej się mniejsza. Za to w środku była ogromna. Tyle razy już tu przyjeżdżała, a dalej nie mogła zapamiętać, gdzie są pokoje rodzeństwa.

W końcu natrafiła na uchylone drzwi i zajrzała do jednego z pomieszczeń. Uśmiechnęła się na widok męża, który stał odwrócony do niej grzbietem i oglądał jakieś stare fotografie. Klacz rozejrzała się po pomieszczeniu, uświadamiając sobie, że jest to pokój Twilight Sparkle. Wskazywał na to teleskop i ściany w jej ulubionych kolorach.

Cadance podeszła do białego ogiera i dotknęła go delikatnie. Ten poruszył się niespokojnie, ale nie odwrócił. Chwycił jedynie w objęcia magii ramkę ze zdjęciem, gdzie była jego cała rodzina. Różowa alikorn zauważyła, jak po jego policzku stacza się łza. Szybko wytarła ją wierzchem kopytka.

- Shining, proszę cię, wróć do stołu. Nie zachowuj się tak – szeptała.

- Nie rozumiem... – powiedział po chwili milczenia.

- Czego?

- No właśnie wszystkiego – odparł. – Jakim cudem trzy potężne alikorny nie znają żadnego zaklęcia, by pozbyć się Jego magii? Czy On jest od was potężniejszy?

- To nie takie proste... – westchnęła księżniczka. – Sombra kiedyś studiował magię. Zna więc na pamięć wszystkie zaklęcia, jakie kiedykolwiek powstały. Stworzył nawet nowe. Jako następca Rodu Platinum potrafi znacznie więcej niż Star Swirl Brodaty – mówiła, skupiając na sobie uwagę męża. Słuchał jej z zaciekawieniem, które u niego rzadko się pojawiało. – Mamy do czynienia z niewyobrażalną siłą, Shining. Dlatego On jest nazywany Największym Złem. Jedynie Elementy Harmonii są na tyle silne, by Mu zapobiec. Ale przecież Twilight jest niedostępna. Mogę się założyć, że przyrzekła Mu, iż nie użyje swojej magii wobec Niego.

- To... Nie potrafimy nic zdziałać? Naprawdę? Nic? – pytał, a po jego policzkach płynęły łzy. Opadł na podłogę, zakrywając pysk kopytami. – Straciłem ją. Straciłem na zawsze.

- Nie mów tak. Na pewno jeszcze ją zobaczymy. Spokojnie – powiedziała, gładząc jego grzywę.

- Ale...

- Chodź ze mną. Twoi rodzice siedzą tam sami.

Biały jednorożec podniósł się i bez słowa skierował ku wyjściu. Przed nim szła Cadance, co chwilę odwracając się w jego stronę. Wreszcie stanęli w salonie. Twilight Velvet i Night Light siedzieli na swoich miejscach, wpatrując się w małżeństwo. Pospiesznie podnieśli się i podeszli do nich, zamykając w uścisku.

- Wszyscy żałujemy, że nie ma jej z nami. Ale to nie znaczy, że musi się to odbijać na pozostałych – rzekła szara klacz, spoglądając prosto na swoją synową i uśmiechając się. Pani Miłości od razu odwzajemniła ten gest. Nareszcie zrozumieli jej przesłanie.

- Racja. Jesteśmy rodziną. I niech tak pozostanie – podsumował granatowy ogier.

- Dziękuję – odparł Shining Armor.

Cadance poczuła, jak w jej oku zakręca się łza. Ten widok był zbyt piękny. Jako księżniczka serc uwielbiała takie sytuacje. Ale przeważnie się przy nich rozklejała.

- Jesteście wspaniali – powiedziała i przymknęła powieki, pozwalając łzom wypłynąć.

Nagle dookoła rozległo się głośne stukanie.

***

Luna siedziała przy kryształowym stole w bibliotece Imperium. Próbowała doszukać się jakiegoś zaklęcia, które w końcu uwolniłoby jej siostrę spod wpływu magii króla Sombry. Odkąd wyczyścił jej pamięć, nie odzyskała jej. Co prawda, Pani Nocy próbowała używać znanych jej zaklęć przywracania wspomnień, ale każde kończyło się tym, że odzyskane urywki pamięci przepadały i w rezultacie musiała zaczynać od nowa. Jego magia to była istna pułapka. Co by nie zrobiła, i tak zawsze spełznie na niczym. Aż za często wracała do przeszłości.

- Czego szukasz, em, Luno? – zapytała Celestia. – Bo tak się nazywasz, prawda?

- Tak. Dokładnie tak – odezwała się wreszcie. – Próbuję zagiąć barierę umysłową. Nie przeszkadzaj mi teraz.

- No dobrze. Jak wolisz – odparła i podeszła do ogromnego regału stojącego obok.

Zaś Luna jeszcze bardziej skupiła się na czytaniu. Nie dość, że jakimś sposobem musiała odczarować Panią Dnia, to jeszcze przydałoby się znaleźć coś, co otworzyłoby w końcu Zamek Przyjaźni. Niepotrzebnie przekazała powierniczkom Elementów Harmonii to, o czym rozmawiała z ich przyjaciółką. Sombra miał dar czytania w myślach. Pewnie dowiedział się od Twilight, że odwiedziła jej sen i nałożył na zamek barierę. Przewidział, że Luna zajmie się uwolnieniem ich, a wtedy będzie miał więcej czasu na opętanie lawendowej klaczy. Im dłużej księżycowa księżniczka o tym myślała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że Jego plan jest idealnie przemyślany. W każdym calu. Wiedział, że tylko elementy mogą Go pokonać, więc zrobił wszystko, by nikt nie mógł ich użyć. Przy okazji zapewnił jej rozrywkę na cały miesiąc, a nawet i dłużej. Przecież minęło trzydzieści dni, a ona nadal nic nie potrafiła zrobić. Najważniejsze księgi zostały w Canterlot. A te w Kryształowym Imperium dotyczyły tylko arktycznego państwa.

Wszyscy byli na straconej pozycji.

- Luno?

- Hmm? – mruknęła granatowa alikorn.

- Dlaczego musimy tu siedzieć? Nie możemy wrócić do domu?

- Do domu? – powtórzyła, przetwarzając w głowie informacje. Czy to możliwe, by jednak pamiętała? – Do jakiego domu? Przecież mówiłam ci, że mieszkamy tutaj... – pytała podchwytliwie. Musiała się upewnić.

- No, do Zamku Dwóch Sióstr. Naszego domu – odparła, przesuwając kopytko wzdłuż grzbietu książki.

- Celestio! Ty pamiętasz! Zaczynasz odzyskiwać wspomnienia! – wołała rozentuzjazmowana księżniczka.

- O czym ty mówisz? Nawet ich nie straciłam.

- Och, siostro – szepnęła Luna, podchodząc do alabastrowej alikorn i przytulając się do niej. – Czyli potrafisz sama pokonać zaklęcie Sombry...

- Sombry...? – zapytała i nagle doświadczyła ostrego bólu z tyłu głowy.

Odsunęła się od Pani Nocy, chwiejąc na kopytkach. Po chwili upadła na podłogę. Próbowała rozmasować bolące miejsce, ale nic to nie dawało. Już kiedyś doświadczyła tego uczucia. Przy odbieraniu magii. Wtem poczuła, jak wszystko i wszyscy do niej wracają. Wszystkie wydarzenia z powrotem zaczęły pojawiać się w jej umyśle. Otworzyła szerzej oczy, które napełniły się złotym blaskiem. Luna była zmuszona zasłonić pyszczek skrzydłami, by nie uszkodzić sobie wzroku.

Gdy w królewskiej bibliotece znów było tak, jak przed niecodziennym incydentem, księżycowa księżniczka powoli opuściła skrzydła i spojrzała na swoją siostrę. Leżała na ziemi, jakby pogrążona we śnie. Pani Nocy szybko do niej podbiegła.

- Celestio! Żyjesz?!

- Luno, nie krzycz tak, błagam cię – wyszeptała alabastrowa klacz, kuląc się i przykładając kopytka do głowy.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę – rzekła młodsza władczyni, przytulając siostrę. Po jej policzkach obficie spływały słone łzy. Nareszcie ją odzyskała.

- Ale... co się tak właściwie stało...?

- Sombra wyczyścił ci pamięć – mówiła Luna, wciąż nie mogąc pozbyć się śmiałego uśmiechu.

- Tak, rzeczywiście. Coś pamiętam – kontynuowała. – Zaraz... Co z Twilight?! – momentalnie się podniosła. – Czy ona dalej jest tam uwięziona?! Sombra nadal mieszka z nią w naszym zamku?!

- Niestety tak... – potwierdziła Pani Nocy, spuszczając wzrok.

- I nic z tym nie zrobiliście?! Ile czasu byłam nieobecna?

- Około miesiąca...

- Co się wydarzyło? Podjęliście jakieś kroki? Gdzie jest Cadance? A Shining Armor? Przyjaciółki mojej uczennicy? Gdzie oni, na Equestrię, teraz są?! – krzyczała Celestia.

Luna patrzyła na nią wielkimi oczami. Celestia wreszcie powróciła, lecz nie była to pocieszająca informacja. Od razu zaczęła panikować, co nie było jej na kopytko. Musiała więc opowiedzieć siostrze wszystko od początku do końca.

✓ My Little Pony: Gdzie Ścieżki Mają Swój Początek [Twibra/Somlight]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz