Shadow: W świecie przeszłości rodu.

114 24 1
                                    

Próbowałem wyszarpnąć uwięzioną nogę z potrzasku, jednak osiągnąłem tylko tyle, że poczułem w niej okropny ból i każdy ruch, sprawiał mi dodatkowe cierpienie. W końcu zaniechałem tej szarpaniny. Czy tak ma wyglądać mój koniec? Przyjdzie tu jakieś drapieżne zwierzę i stanę się jego kolacją? Albo, co gorsza, padnę tu śmiercią głodową lub od utraty krwi?
Moje rozmyślania przerwało nadejście jednego z jeźdźców. Była to młoda kobieta, niosąca coś w rękach. Kiedy podeszła do mnie, odruchowo znów zacząłem wierzgać, próbując się za wszelką cenę uwolnić. Nic to nie dało, a ja byłem coraz bardziej zmęczony i zraniony. W końcu kobieta podeszła naprawdę blisko. Nie odczuwała strachu, przeciwnie, emocje jakie od niej odbierałem, to spokój i współczucie. Na pewno nie miała wrogich zamiarów. Postanowiłem spokojnie zaczekać na rozwój wydarzeń. Założyła mi na szyję sznur, drugi koniec przywiązując do drzewa. Potem zajęła się kamieniami, które uwięziły moją nogę. Stałem spokojnie, zabieg wykonany przez nią, nie był bolesny. Tak naprawdę nie czułem nic. Po kilku chwilach byłem wolny. Kobieta obejrzała moją nogę i ze smutkiem w głosie, powiedziała:
-Muszę Cię zabrać do Caroline.
Nie miałem siły już walczyć o wolność. Byłem zmęczony i obolały. Posłusznie szedłem, utykając, za kobietą.
Dotarliśmy do drugiej dziewczyny i dwóch koni. Blondwłosa podeszła do mnie i skomentowała:
-To musi zobaczyć weterynarz.
Dziewczyna, która przeprowadziła mnie, uplotła ze sznurka prowizoryczny kantar i założyła mi go. Drugi koniec zawiązała przy siodle i ruszyliśmy w stronę stadniny. Następnego dnia wieczorem, byliśmy na miejscu.

Od razu podszedł do nas jakiś mężczyzna. Zaprowadził mnie pod stajnię i zajął się moją zranioną nogą, która była obwiązana czystym bandażem. Za chwilę dołączyła do nas Mia. Podczas podróży tak zwracała się do niej druga z podróżnych-Caroline.
-Kto zawiązał ranę?-zapytał mężczyzna.
-Ja. Nie chciałam, aby rana się otwierała albo zainfekowała.-odparła Mia.
-Bardzo dobra robota. Gdyby nie to, najprawdopodobniej straciłby nogę, a co za tym idzie-życie.
-Jest aż tak źle?
-Noga jest stłuczona i ma głębokie rozcięcie, ale kość jest chyba nienaruszona. Pójdziemy teraz na prześwietlenie i się przekonamy.
Po zabiegu potwierdziły się słowa weterynarza. Kość nie była uszkodzona.
-Czy chcesz zatrzymać tego konia?-zapytał Mii, gdy odprowadzali mnie do stajni.
-Nie. Chcę, żeby wyzdrowiał i odprowadzę go do stada.
-Noga wygoi się za, góra, dwa tygodnie. Musisz go codziennie oprowadzać, aż do momentu, kiedy przestanie utykać. Pojutrze przyjadę go obejrzeć.
-Dziękuję panu bardzo.-powiedziała Mia.
Po chwili znalazłem się w wygodnym boksie, wyłożonym świeżą słomą i od razu udałem się na spoczynek.

Shadow-wnuk Winda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz