Chapter 3: Drowning

839 77 96
                                    


Róże to czerwień krwi.

Fiołki to błękit morza.

Lepiej zarygluj drzwi.

Alice, idziemy po ciebie.


   Cicha, relaksacyjna muzyka stopiła się z biciem mojego serca, a świat dokoła na moment rozpłynął się w nicość. Poczułam kryształki lodu w żyłach i zatraciłam się w tym uczuciu. Wszystko wirowało, dopóki drżącą ręką nie zrzuciłam dłoni ciążącej mi na ramieniu. Ostatni raz widziałam tę twarz, niedługo przed tym, jak straciłam resztkę chęci do życia.

   — Nie dotykaj mnie — wycedziłam.

   Wydawało mi się, że mój głos dobiegał gdzieś z daleka, jakbym stała na końcu długiego i wąskiego tunelu, tuż przed nadjechaniem pociągu. Czy jego pojawienie się znowu miało skończyć się czymś złym? Czy tym razem ktoś umarłby przy mnie? Czy doszłaby kolejna rysa na psychice?

   Wreszcie poruszyłam się ponownie, lecz tylko po to, żeby się od niego odsunąć.

   — Przyjdę później — rzuciłam do bibliotekarki. Zdziwienie malujące się na jej twarzy niemal zwaliło mnie z nóg, dzielnie jednak to zniosłam i wyszłam czym prędzej z pomieszczenia.

   Moje ciało na przemian oblewały fale zimna i ciepła. Przyłożyłam lodowate dłonie do wręcz palących się policzków, mając ochotę zedrzeć z nich skórę. Czułam, że byłam w stanie to zrobić, zwłaszcza gdy umysł spowijała mgła, przyprawiająca o zawroty głowy.

   — Alice, zaczekaj!

   Po moim trupie, przemknęło mi przez myśl, kiedy przyspieszyłam kroku. Rozważałam nawet puszczenie się biegiem i ucieczkę do akademika, ale zostałam złapana za ramię.

   — Chcę tylko porozmawiać.

   Wyrwałam rękę z siłą, jaka nas oboje zaskoczyła. Nie byłam pewna, czy odczuwałam większą wściekłość czy smutek, ale biorąc pod uwagę, że postanowiłam się odwrócić, można chyba powiedzieć, że w tamtej chwili to gniew przeze mnie przemawiał.

   — Ale ja nie chcę z tobą rozmawiać — warknęłam, mierząc Nicka pogardliwym spojrzeniem.

   Od naszego zerwania minęły już dwa miesiące, a mimo to wciąż czułam wobec niego jedynie odrazę. Nigdy nie wiązałam z nim przyszłości, po prostu w chwili słabości uległam jego prośbom, chcąc na siłę uwierzyć, że wejście w związek może mnie zmienić. Spojler, nie mogło i dlatego mnie porzucił, o ironio, tego samego dnia, w którym Meg popełniła samobójstwo. Logicznie rzecz biorąc, wiedziałam, że zakończenie relacji z jakimś gościem nie określa przyszłości pozostałych członków rodziny, ale nie wierzyłam w przypadki. Tak jak dotychczas Nick był mi zupełnie obojętny, tak po usłyszeniu o śmierci Meg całkowicie go znienawidziłam i to zupełnie naturalnie, jakby został przełączony guzik w mojej głowie.

   — Domyśliłem się po twojej ucieczce. Muszę jednak wiedzieć, czy wszystko u ciebie w porządku. No wiesz... po tym, co stało się z twoją...

   — Jesteś ostatnią osobą, z którą chcę o tym rozmawiać.

   — Nie dziwię ci się.

   W jego ciemnobrązowych oczach dostrzegłam poczucie winy, od którego zrobiło mi się niedobrze. Szkoda, że nie miałam czego zwracać. Bardzo chciałam obrzygać mu twarz, by więcej nie musieć na nią patrzeć. Ugh, ale to zapach jego wody kolońskiej wprawiał mnie w najmocniejsze torsje. Przy nim cyjanowodór pachniał jak róże.

| Po drugiej stronie ekranu |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz