Chapter 9: Nightmare

696 56 81
                                    


Nie powinnaś tyle rozpaczać, Alice.

Inaczej utopisz się we własnych łzach.


   W pokoju pełnym przeróżnych bibelotów, a jednocześnie przerażająco pustym, jakby porozrzucane wszędzie rzeczy miały tylko odwracać uwagę, siedziałam na jednej z przytwierdzonych do ściany półek. Spojrzałam na stojące obok maskotki, znajdujące się po obu moich stronach, będące ode mnie niewiele większe. Po dłuższej chwili, kiedy to oczy przyzwyczaiły się do ciemności,  zauważyłam, że były wyblakłe i rozprute w niektórych miejscach.

   Ogromne kawałki brakujących materiałów zostały chaotycznie porozrzucane po podłodze, zawadzając, lecz chyba nikomu nie chciało się ich pozbyć. Coś zakuło mnie w sercu, a przynajmniej tak podejrzewałam, że przeszywający ból w klatce piersiowej dotyczył właśnie tego narządu. Podniosłam rękę i dotknęłam lewej piersi, napotykając palcami na niewielką, ziejącą pustką dziurę.

   Odwróciłam głowę w stronę misia po prawej stronie — miał taki sam otwór. Wytężyłam wzrok i przyjrzałam się wyrwie, z której wyjęto mu silikon, a potem znowu wymacałam własny otwór. Zadziwiające było dotykanie wyżłobionej dziury w swoim ciele. Nie sprawiało mi to bólu ani dyskomfortu, ale czułam się... dziwnie. Po prostu dziwnie.

   Podniosłam głowę i znowu spojrzałam na maskotkę obok. Wzdrygnęłam się, otwierając szeroko oczy, gdy zorientowałam się, że wyglądała jak człowiek. Nagle przez wylot w piersi przeniknęło zimne powietrze. Coś mnie podniosło i położyło na niewygodnym stole do warsztatu, a wtedy długa igła wbiła się w moje ciało. Przypominało to wizytę u dentysty, kiedy lekarz wywierca dziurę w jednym ze znajdujących się głęboko zębów, lecz popełnia błąd i musi wypełnić czymś wytworzoną lukę. Powinnam dostać lizaka, by poczuć się po tym lepiej, ale było to niemożliwe, gdyż cierpiałam niewyobrażalnie.

   Usłyszałam otępiające stukanie — podobne do tego, jakie wydaje maszyna do pisania. Dziura została zaszyta. Chciałam zgotować swojemu oprawcy (a może wybawicielowi?), aplauz, na jaki zasługiwał. W końcu przestałam być pusta, więc powinnam znowu móc doznawać wszystkie emocje i odczuwać wszelkich inne bodźce. Ale tak się nie stało.

   Wciąż odczuwałam smutek.

   Tylko smutek.



~ ♦ ~



   Otworzyłam oczy i spojrzałam na sufit okryty płaszczem mroku. Chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do panującej w pomieszczeniu ciemności. Wreszcie zaczęłam dostrzegać zarysy mebli, a nawet leżącą pod kołdrą sylwetkę Ellie. Dźwignęłam się na łokcie i sięgnęłam po telefon schowany pod moją poduszką — było po trzeciej w nocy. Kiedy odblokowałam ekran, zamiast tapety wyświetlił mi się notatnik. Przed położeniem się spać napisałam w nim, że wzięłam leki na wypadek, gdybym po przebudzeniu znowu nie pamiętała, czy to zrobiłam, czy nie.

   W tym samym momencie kropelki deszczu zaczęły uderzać w okno, w mgnieniu oka przemieniając się w ulewę głośno dającą o sobie znać. Blask błyskawicy rozświetlił pokój, rozległ się grzmot brzmiący, jakby niebo się roztrzaskało na milion kawałków. Podniosłam żaluzję, by móc z łóżka obserwować pierwsze oznaki burzowego szału. Wystarczyłby tylko kieliszek czerwonego wina, a sytuacja przypominałaby obraz rodem wyjęty z horroru.

| Po drugiej stronie ekranu |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz