Jesteś złą osobą, Alice.
Grasz kogoś, kim nie jesteś.
Oszukujesz wszystkich, w tym samą siebie, że jesteś lepsza niż w rzeczywistości...
...że jesteś dobra.
Ale ja znam prawdę.
Jesteś złą osobą, Alice.
Audytorium było pełne, ale w dalszym ciągu znajdowały się w nim puste miejsca, głównie gdzieś po bokach albo na środku, ledwie widoczne wśród tak sporego tłumu. Dowodziło to temu, że większość osób usilnie trzymała się namiastki motywacji, która pojawiała się wraz z rozpoczęciem nowego etapu w życiu. Z nadejściem drugiego semestru na pewno stan rzeczy się zmieni — w końcu nie wszystkie zajęcia były obowiązkowe — i tylko garstka zacznie przychodzić na wykłady, a wszyscy pozostali będą próbować na nich żerować. Taki standardzik.
Chociaż na długo przed rozpoczęciem studiów zdecydowałam się należeć do pierwszej grupy, dlatego w liceum sobie odpuszczałam i szalałam, w trakcie wykładów zaczynałam coraz bardziej wątpić w swoją decyzję. Nie chodziło o nieustanną walkę z powiekami (przeklęte opadały jak kurtyna, ilekroć słyszałam o biologicznych podstawach zachowania) ani o nudnym podejściu do tematu przez niektórych profesorów, tylko o interakcje towarzyskie, które wysysały ze mnie wszelką energię do życia. Samo przebywanie w gronie innych ludzi było męczące, ale kiedy dołączył do mnie Tomas, wszystko stało się jeszcze trudniejsze. Pominę fakt, że poprosił o zwracanie się do niego per Tom, co brzmi strasznie idiotycznie, jakby był jakąś postacią z kreskówki z lat dziewięćdziesiątych, i że zupełnie nie jestem w stanie tego wymówić. Zdrobnienia i ksywki nie są moją bajką, ale wytłumaczenie mu tego nie wchodziło w grę. Nie chciałabym potem musieć się dodatkowo tłumaczyć, czemu Ellie jest wyjątkiem.
— Uprzedzam, żebyś nie liczył na moje towarzystwo ani notatki. Jestem zbyt niewyspana, aby na cokolwiek zwracać uwagę — ostrzegłam Tomasa w trakcie przerwy. Widziałam, że przez cały wykład zapisał może z trzy zdania. Było to i tak więcej w porównaniu z moim zeszytem, ale co ciekawsze, jego pismo różniło się od tego, które zobaczyłam w trakcie naszego pierwszego spotkania.
— Nie ma problemu — odparł z lekkim uśmiechem. Po naszych porannych perypetiach zauważyłam, że zaczęło od niego bić większe ciepło niż wcześniej. — W razie czego, jak będziesz miła, to pożyczę ci swoje notatki.
Rzuciłam mu sceptyczne spojrzenie, zanim bez słowa odwróciłam głowę w stronę pulpitu. Wzbierała we mnie frustracja, kiedy rozmyślałam o Ellie, a chcąc nie chcąc ciągle wracałam do niej myślami. Co robiła? Czy czuła się lepiej? Czy żałowała wygonienia mnie? Czy mogłam w jakiś sposób jej pomóc? Ale tak naprawdę pomóc?
— Znasz się może na stronach internetowych? — zapytałam.
Tomas uniósł głowę. Przez dwie sekundy patrzył mi w oczy, zanim schował telefon z powrotem do kieszeni.
— To zależy, o co konkretnie chodzi. O ich tworzenie?
— I tak, i nie. Wiesz, na jakiej zasadzie działa Cleverbot?
— Nie — parsknął. — Kto w tych czasach interesuje się tym gównem?
— Nieważne.
Spojrzałam na okrągły jak dysk zegar nad drzwiami, którego wskazówki w trakcie przerwy zdawały się poruszać szybciej. Potem przeniosłam wzrok na profesora leniwie przekładającego kartki. Rzadkie włosy w kolorze soli wymieszanej z pieprzem miał uczesane na pożyczkę, jakby próbował w ten sposób ukryć łysinę. Grube okulary co jakiś czas zjeżdżały mu z orlego nosa. Mógł wyglądać na nieprzejętego panującym zgiełkiem, ale udało mi się parę razy uchwycić przemykający po jego twarzy grymas, gdy ktoś zbyt głośno się odezwał. Wbrew pozorom, też co jakiś czas sprawdzał godzinę i byłam przekonana, że chwila odpoczynku, którą nam wyznaczył, zaraz się skończy.
CZYTASZ
| Po drugiej stronie ekranu |
TerrorŚ̶m̶i̶e̶r̶ć̶ ̶n̶i̶e̶ ̶j̶e̶s̶t̶ ̶u̶c̶i̶e̶c̶z̶k̶ą̶.̶ Druzgoczące samobójstwo Meg rzuciło cień na rodzinę Dawson. Wbrew zapewnieniom spotkania z psychoterapeutą nie przyniosły Alice ulgi. Postanowiła więc wyjechać na studia do innego miasta, by tam spr...