11.

289 7 1
                                    

Widziałam jak wynoszą ciało mojej siostry i wkładają je do samochodu. Ja pomimo podanych środków uspokajających nie mogłam przestać się trząść i płakać. Zastanawiała mnie jedna rzecz:

-Dlaczego ktoś zabił moją siostrę !?I jaki by miał w tym interes?

Moje dalsze rozmyślania przerwał Dave który otworzył drzwi do radiowozu w którym się znajdowałam.
Ja gdy tylko go zobaczyłam od razu wpadłam mu w ramiona i nie przestawałam płakać.

-Nie płacz kochanie- powiedział gładząc mnie ręką po moich długich,blond włosach.

-łatwo ci mówić.. To była moja jedyna siostra.

-cihoo no już nie płacz.

-jedzmy już do domu nie chcę tu być to wszystko mnie przeraża.

-Dobrze

-Panie Rousche!? -Zawołał policjant z oddali

-tak?

-proszę tutaj pozwolić na chwilę
Znaleźliśmy coś.

-Emilly nie ruszaj się stąd dobrze?-
Ja pokiwałam twierdząca głową.
I poszedł.

Ja nie wytrzymałam wyszłam z radiowozu i udałam się za Davem
Zobaczyłam jak zabezpieczają kawałek drewna podeszłam bliżej słyszałam jak policjanci rozmawiali usłuszałam tylko część:

-....okazuje się panie Rouchse ,że ofiara została najpierw ogłuszona tym oto kawałkiem drewna a później uduszona. Sprawca działał w rękawiczkach ponieważ brak odcisków palców na narzędziach zbrodni.Widać ,że ofiara walczyła ze sprawcą wskazują na to m.i.n. ślady na rękach.po sekcji będzie można powiedzieć coś więcej

-dobrze Dziękuję.Kochanie po co wychodziłaś ?- powiedział biegnąc do mnie skarbie.

-Dave jedzmy już.Źle się czuję.

-co ci jest?

-kręci mi się w głowie

-zarzyłaś jakieś tabletki?

-nie- to mówiąc straciłam równowagę.

-Emilly!! - krzyknął

Wziął mnie na ręce i wsadził do samochodu. wsiadł za kierownice i oznajmił:
Jedziemy do szpitala

-Nie-.Zaprzeczyłam-już czuję się dobrze

-na pewno?

-tak jedzmy do domu.

Był już wieczór i światła oświetlały drogę. Przystawiłam twarz do szyby i siedziałam milcząc.Nie wiedziałam co powiedzieć,byłam w szoku Dave co jakiś czas patrzył się na mnie.W końcu stanęliśmy nie z innego powodu jak z tego,że poczułam mdłości. Dave zatrzymał samochód,odpiął pas i pochylił się do mnie gładząc mnie po policzku i patrząc mi głęboko w oczy. Byłam cała blada.

- Wszystko w porządku kotku?- Dave używał tego wyrażenia wtedy aby rzeczywiście się martwił.
Kiwnęłam delikatnie głową. Mdłości ustąpiły.Lekko przymknęłam oczy i zasnęłam z przemęczenia ale też i ze smutku

SŁOWA NA WIATROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz