Widziałam jak wynoszą ciało mojej siostry i wkładają je do samochodu. Ja pomimo podanych środków uspokajających nie mogłam przestać się trząść i płakać. Zastanawiała mnie jedna rzecz:
-Dlaczego ktoś zabił moją siostrę !?I jaki by miał w tym interes?
Moje dalsze rozmyślania przerwał Dave który otworzył drzwi do radiowozu w którym się znajdowałam.
Ja gdy tylko go zobaczyłam od razu wpadłam mu w ramiona i nie przestawałam płakać.-Nie płacz kochanie- powiedział gładząc mnie ręką po moich długich,blond włosach.
-łatwo ci mówić.. To była moja jedyna siostra.
-cihoo no już nie płacz.
-jedzmy już do domu nie chcę tu być to wszystko mnie przeraża.
-Dobrze
-Panie Rousche!? -Zawołał policjant z oddali
-tak?
-proszę tutaj pozwolić na chwilę
Znaleźliśmy coś.-Emilly nie ruszaj się stąd dobrze?-
Ja pokiwałam twierdząca głową.
I poszedł.Ja nie wytrzymałam wyszłam z radiowozu i udałam się za Davem
Zobaczyłam jak zabezpieczają kawałek drewna podeszłam bliżej słyszałam jak policjanci rozmawiali usłuszałam tylko część:-....okazuje się panie Rouchse ,że ofiara została najpierw ogłuszona tym oto kawałkiem drewna a później uduszona. Sprawca działał w rękawiczkach ponieważ brak odcisków palców na narzędziach zbrodni.Widać ,że ofiara walczyła ze sprawcą wskazują na to m.i.n. ślady na rękach.po sekcji będzie można powiedzieć coś więcej
-dobrze Dziękuję.Kochanie po co wychodziłaś ?- powiedział biegnąc do mnie skarbie.
-Dave jedzmy już.Źle się czuję.
-co ci jest?
-kręci mi się w głowie
-zarzyłaś jakieś tabletki?
-nie- to mówiąc straciłam równowagę.
-Emilly!! - krzyknął
Wziął mnie na ręce i wsadził do samochodu. wsiadł za kierownice i oznajmił:
Jedziemy do szpitala-Nie-.Zaprzeczyłam-już czuję się dobrze
-na pewno?
-tak jedzmy do domu.
Był już wieczór i światła oświetlały drogę. Przystawiłam twarz do szyby i siedziałam milcząc.Nie wiedziałam co powiedzieć,byłam w szoku Dave co jakiś czas patrzył się na mnie.W końcu stanęliśmy nie z innego powodu jak z tego,że poczułam mdłości. Dave zatrzymał samochód,odpiął pas i pochylił się do mnie gładząc mnie po policzku i patrząc mi głęboko w oczy. Byłam cała blada.
- Wszystko w porządku kotku?- Dave używał tego wyrażenia wtedy aby rzeczywiście się martwił.
Kiwnęłam delikatnie głową. Mdłości ustąpiły.Lekko przymknęłam oczy i zasnęłam z przemęczenia ale też i ze smutku
CZYTASZ
SŁOWA NA WIATR
Mystery / ThrillerEmilly Rouhse dwudziesto dziewięcioletnia pracownica firmy która mieści się w centrum Londynu na ulicy Train Center.Ma kochającego męża Davida. Ale któregoś dnia jej życie wywraca się o 360 stopni.