XII

125 11 8
                                    

Minęło kilka tygodni od tej feralnej kolacji i z bratem widziałem się tylko raz, kiedy przyszedł przeprosić Jongina. Czułem wewnętrzną ulgę, bo jego osoba dalej mnie mocno irytowała, ale przysiągł, że nie chce się na razie z nami więcej widywać. Nie chciałem już wnikać, czy jego przeprosiny były szczere czy nie. Oboje z chłopakiem chcieliśmy już wieść spokojne życie.
Wstałem nieco wcześniej niż Jongin i starając się go nie obudzić, wyszedłem z naszej sypialni. Pokierowałem się do łazienki, gdzie od razu wszedłem pod prysznic. Dziś szykował się pracowity dzień. Najpierw Kim miał mieć przesłuchanie w jednym z teatrów a później mieliśmy bankiet z agencji. Bo chłopak narobił nie mniej szumu niż ja na wybiegach. Pokochał to tak samo jak ja. Może to nie było jego planem na przyszłość czy skrytym marzeniem, ale widziałem pasję i zaangażowanie w to, co robi. Zero negatywnych emocji, czysta chodząca perfekcja. Każde jego wyjście było wyjątkowe, a mi brakowało słow, kiedy się przechadzał po wybiegu. Znów stawał się surową, kroczącą tajemniczością, emanującą spokojem i przeszywającą wnikliwym spojrzeniem. Wtedy zyskiwał szczyt seksapilu i wdzięku. A taka proporcja dawała mieszankę, którą bardzo ciężko znosiłem. Gdybyśmy byli sami oboje doskonale wiedzielibyśmy jak to spożytkować. W takich sytuacjach mogłem tylko spróbować się uspokoić i przenieść te myśli na później, kiedy będziemy mieć chwilę dla siebie. Psychicznie i fizycznie szalałem na jego punkcie. Codziennie odkrywamy w sobie coś nowego, zaskakującego. Podekscytowanie w ogóle nie znika, jakby każdy nowy dzień razem był tym pierwszym. To jest wspaniałe czuć coś takiego.
Kiedy spłukiwałem z siebie resztki szamponu, poczułem chłodny powiew na swoich plecach i usłyszałem dźwięk zamykających się drzwiczek kabiny. Uśmiechnąłem się do siebie, kiedy dłonie Jongina spoczęły na moich ramionach, a usta na karku, które zaczęły muskać skórę mimo niespłukanego płynu. Powędrował palcami wzdłuż moich rąk, łapiąc mnie dość stanowczo za nadgarstki. Odwrócił mnie przodem do siebie, przyciskając do chłodnych kafelek z nadgarstkami nad głową. Spojrzałem mu w oczy z lekkim uśmieszekiem, wysuwając lekko kolano do przodu, by musnąć jego udo.
- Ja bym się na twoim miejscu tak nie cieszył. - powiedział poważnym tonem, patrząc na mnie równie surowym wzrokiem.
- Taak? - mruknąłem przeciągle, mrużąc oczy. - Przeskrobałem coś?
- I to jak... - przechylił nieco głowę, przenosząc wzrok na moją zagryzioną dolną wargę. - Bardzo nieładnie się zachowałeś...
- Uświadom mnie - mruknąłem zachrypniętym głosem. Powietrze było ciężkie i za bardzo parne.
- Nie było cię obok, kiedy się obudziłem... - spojrzał mi znów w oczy, lekko unosząc brwi.- Doskonale wiesz jak tego nie lubię...
- Oh... - westchnąłem z udawaną skruchą. Uwielbiałem sobie z nim pogrywać w ten sposób i on też często to inicjował. - Aż tak bardzo wyprowadziło cię to z równowagi?
- Bardzo. Muszę coś z tym zrobić, sam rozumiesz. - uśmiechnął w ten swój seksowny i pociągający sposób, a mimo ciepłej wody, która delikatnie się na nas lała, przeszły mnie ciarki.
- Rozumiem, rozumiem... - weschnąłem.- Ale to musi poczekać do wieczora, za dwie godziny masz przesłuchanie w teatrze. - odparłem, a cały czar prysł, zaśmiałem się w duchu.
- Dziś jest czwarty? - spojrzał na mnie nieco zaskoczony, na co pokiwałem głową. - I bankiet?
- Jeszcze mój fryzjer. - uśmiechnąłem się, na co ten wpił się mocno i namiętnie w moje usta, aż zsunąłem się nieco. Po tak intensywnym pocałunku serce chciało uciec mi z piersi.
- Co ja bym bez ciebie zrobił. - powiedział z wdzięcznością, kiedy tylko się oderwaliśmy od siebie.
- Pewnie właśnie byś się wściekał, jaki to jesteś zapominalski. - zaśmiałem się, spłukując do końca, a Jonginowi podając żel. - Pospiesz się. - pocałowałem go ostatni raz, wychodząc z kabiny.
- Ale o tym, co mam zrobić wieczorem na pewno nie zapomnę. - powiedział, a ja zaśmiałem się sam do siebie, wycierając szybko i wciągając na siebie ubrania. Włosy roztrzepałem, tak by same się ułożyły, po czym poszedłem zrobić śniadanie. Czekał nas długi i pracowity dzień.

First LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz