Mimo upojnej nocy, którą spędziłem z Jonginem, to wstałem dość wcześnie. Czułem się wypoczęty i szczęśliwy. Ciało tylko troszkę dawało o sobie znać przy gwałtowniejszych ruchach, ale szczerze czułem się przy tym wspaniale. To dawało mi pewność, że wszystko wydarzyło się naprawdę, a nie był to kolejny sen, powodujący moje napięcie. Uśmiech praktycznie nie schodził mi z twarzy, a chęć do działania, po prostu normalnego funkcjonowania wróciła. Kim mnie odczarował ze złej klątwy. Kilka minut jego bliskości sprawiło, że maska zadowolenia zamieniła się w szczere spełnienie i radość.
Zanim zszedłem do kuchni, obserwowałem jak chłopak dryfuje jeszcze w śnie. Wyglądał błogo, a jednocześnie seksownie i zadziornie z rozczochranymi włosami, malinkami oraz zadrapaniami na ciele mojego autorstwa. Uśmiechałem się na jego widok, skanując go wzrokiem. Spędziłem na tym trochę czasu i z szybko bijącym sercem, skradłem mu delikatny pocałunek, po czym wstałem, ubierając koszulkę i bokserki. Spojrzałem na niego ostatni raz, a następnie zszedłem do kuchni, gdzie mój tata właśnie czekał na kawę z ekspresu.
- Cześć staruszku.- rzuciłem pieszczotliwe, uśmiechając się do taty. - Czemu tak wcześnie wróciłeś od Laury? - siegnąłem do lodówki po butelkę wody, nalewając sobie trochę do szklanki.
- Oboje jesteśmy rannymi ptaszkami.- zaśmiał się lekko, siadając z gotową kawą przy stole, gdzie czekała już na niego gazeta. - A poza tym oboje idziemy dziś do pracy.
- W niedzielę? - usiadłem na przeciwko niego, popijając zimną ciecz.
- Wiesz jak jest. Są nowi laboranci, muszę ich skontrolować. - spojrzał na mnie i odłożył wcześniej wziętą gazetę. - A jak u ciebie? Jongin został na noc, prawda? - uśmiechnął się do mnie lekko, zapewne zauważając moją szyję w pamiątkach po nocy. Wiedziałem, że akurat z tatą mogę rozmawiać otwarcie i szczerze. Zaakceptował mnie, moje preferencje oraz fakt, że Kim jest dla mnie zdecydowanie kimś więcej niż tylko przyjacielem.
- Tak - uśmiechnąłem się dość błogo, co nie uszło uwadze mojego rodzica.
- Właściwie... Jak to się stało, że się tu znalazł? - bawił się palcami, jak to miał w zwyczaju, patrząc na mnie lekkim spojrzeniem. Nie czułem się niekomfortowo, jak większość przy swoich rodzicach. Nie miałem też żadnych oporów przed rozmową.
- Po warsztatach tanecznych postanowił tu zostać i zarobić pieniądze na kąt dla nas. - usmiechnąłem się. - A ja o niczym nie wiedziałem. Rzucił swoje życie w Seulu dla mnie.
- Hm, to piękne... A co zamierzacie teraz? - zapytał, ciągle skupiając na mnie swoją uwagę.
- Chciałbym zająć z Jonginem poddasze do czasu, kiedy uzbieramy pieniądze na coś swojego. Miałbyś coś przeciwko?
- Oczywiście, że nie. Znam go i wiem, że jest dobrym człowiekiem. - upił łyk kawy z uśmiechem.
- Dziękuję. - wstałem, żeby zrobić śniadanie. Zacząłem szukać składników w lodówce, bo postanowiłem zrobić gofry.
- Jesteś szczęśliwy? - zapytał nagle, wstając od stołu i ubierając marynarkę.
- Tak, bardzo. Odkąd go tylko zobaczyłem... -pokręciłem głową, śmiejąc się pod nosem z siebie, swoich słów i myśli. Miałem ochotę wykrzyczeć wszystko światu. To był jakiś obłęd.
- Cieszę się. Miło widzieć twój szczery uśmiech. - odwzajemnił gest, biorąc teczkę i potrzebne dokumenty. - Ah, dziś wieczorem Laura wpadnie na kolację, będziecie?
- A chcesz, by wiedziała? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, patrząc badawczo na tatę.
- Na pewno z przyjemnością go pozna, no to na razie! - rzucił, wychodząc z domu.
- Ale oni się już znają... - podniosłem głos za tatą, ale chyba mnie nie usłyszał.
Znów zostaliśmy sami, a ja dokończyłem robienie śniadania. Wycisnąłem sok z cytrusów, ułożyłem dodatki na talerzykach i miseczkach, ustawiając wszystko na tacy. W dobrym humorze, z uśmiechem na twarzy ruszyłem do swojego pokoju. Postawiłem jedzenie na stoliku przy łóżku, a sam usiadłem na odkrytych biodrach chłopaka. Wyglądał niczym idealny model lężący nagi na łóżku i czekający, aż jego kochanek artysta namaluje go w najpiękniejszych barwach. Uśmiechnąłem się na swoje wyobrażenie i zacząłem soczyście całować jego brzuch, sutki oraz tors, mrucząc seksownie.
- Kocie... Seksiaku... - przeniosłem się na jego szyję, a później na ucho przygryzając je.
-Mmm... - mruknął zadowolony, układając dłonie na moich biodrach, robiąc niemile zaskoczoną minę. - Ściągaj to. - rozkazał zachrypniętym głosem. - Chcę podziwiać twoje ciało i czuć je na swoim.
Spojrzałem na niego z uśmiechem i wsunąłem palce w jego włosy, serce biło szybko, a wewnątrz coś łaskotało. Czułem się wspaniale w jego ramionach, podniosłem się, po czym ściągnąłem z siebie koszulkę z delikatnym uśmiechem. Chłopak pogłaskał moje boki i zamienił nas miejscami.
- A tym zajmę się ja... - uśmiechnął się pociągająco i z pocałunkami zaczął zsuwać moją bieliznę. Czułem ciepło jego skóry na swojej, przyjemny ciężar oraz zapach. Jongin zawsze nieziemsko pachniał. Kiedy pozbył się moich bokserek, pociągnął mnie do siadu i splótł nasze dłonie ze sobą. Patrzył mi w oczy, a ja mogłem zobaczyć w nich miłość, porządanie, zadowolenie. Wpił się w moje usta namiętnie i dość gwałtownie, od razu szukając mojego języka, by zaprosić go do erotycznego tańca. Mimo że miałem ogromną ochotę wpleść palce w jego włosy, to nie puściłem dłoni chłopaka, sunąc kciukami po ich wierzchu. Jongin uniósł się na kolanach, górując nade mną, co działało na mnie za każdym razem. Odchyliłem głowę do tyłu, dając chłopakowi lepszy dostęp do mojej buzi. Czułem, że to znów się zaczynało, znów czułem to uczucie w podbrzuszu. Kim popchnął mnie na plecy, zawisając nade mną, spojrzał mi w oczy z uśmiechem.
- Uwielbiam cię... Jesteś cudowny. - pocałował mnie w czoło, nos, usta i brodę. Uśmiechnąłem się zauroczony jego zachowaniem.
- Czeka nas dziś kolacja z tatą i Laurą. - pogłaskałem go po włosach, podnosząc się na łokciach.
- Już tak oficjalnie? - zachichotał, siadając na moich udach.
- Chcą spędzić z nami czas. A poza tym, możemy już projektować sypialnię, tata nie ma nic przeciwko. - uśmiechnąłem się, łapiąc jego dłonie w swoje. - Więc zjemy śniadanie i pojedziemy po twoje rzeczy, a później rozglądniemy się w sklepie z wyposażeniem, hm?
- Oczywiście, więc jedzmy. - wziął tacę, zsunął się niżej, żeby położyć ją na moich nogach. Przygotowal jednego gofra z bitą śmietaną i owocami, dając mi najpierw do ugryzienia, a potem sam go skosztował. To było takie piękne... Jeść śniadanie z osobą, którą kochasz, ale byłeś pewien, że nigdy to się nie wydarzy. Ciągle czułem podekscytowanie jego obecnością, bliskością... Obłęd.
CZYTASZ
First Love
FanfictionSehun od zawsze twierdził, że nie potrzebuje míłości. Uważał ją za zbędną i bardzo problematyczną. Ale nadszedł dzień, w którym sam jej zapragnął...