2/2 VIII

153 16 2
                                    

Kiedy się obudziłem, było około południa. Leżałem jeszcze przez kilkanaście minut, wpatrując się w okno. Było już naprawdę ładnie. Delikatne słońce, wszystko powoli się budziło do życia, zieleniało.
Po wzięciu długiej, gorącej kąpieli postanowiłem choć trochę przygotować się do szkoły. Długo nic nie robiłem i sporo się tego uzbierało. Praktycznie cały dzień odrabiałem lekcje, czytałem. Tak samo Dave próbował się do mnie dodzwonić. Ja uparcie nie odbierałem. Nie miałem na razie ochoty z nim rozmawiać i wysłuchiwać jego tłumaczeń czy czegokolwiek. Takim sposobem spędziłem dzień w książkach i nawet dobrze mi to zrobiło. Wyłączyłem się i nic nie zatruwało moich myśli. Zresetowałem się.

~*~

Rano, jak zwykle tata podwiózł mnie do szkoły. Umówiliśmy się na wspólny obiad po zajęciach w niedużej restauracji tuż obok jego biura.
Kiedy dotarłem na piętro, gdzie miałem mieć matematykę od razu podbiegł do mnie Dougie, rzucając mi się na plecy.
-Sehun! Jesteś!- krzyknął, nie zwracając na moje cierpiące ucho.
-No jestem, jestem.-zaśmiałem się pod nosem.- Jak się czujesz?
-Już dobrze. Jestem pełen energii!- zeskoczył ze mnie, poprawiając swoją koszulę w czerwoną kratę.
-Właśnie, może wyskoczymy na jakieś piwo?- zapytał po chwili.
-Spoko, zdzwonimy się wieczorem.- uśmiechnąłem się na myśl o całkiem przyjemnej wizji końca dnia.
Lekcje mijały niespodziewanie szybko. Nawet się nie obejrzałem, a już szedłem na lunch z tatą. Oczywiście wsłuchiwałem się w ulubione dźwięki wypływające ze słuchawek. Pogoda była piękna, a ja miałem wyjątkowo dobry humor. Nic przykrego nie przychodziło mi na myśl, ani sam niczego nie znajdowałem do przemyślenia. Było naprawdę dobrze. Idąc tak sobie spokojnie, nagle ktoś niespodziewanie złapał mnie za ramię. Już byłem gotowy na kontratak myśląc, że to może być Dave. Odwróciłem się gwałtownie, wyciągając słuchawki z uszu chcąc już coś powiedzieć. Jedyne co zrobiłem to uśmiechnąłem się nieśmiało, widząc przystojnego, wysokiego mężczyznę, który również obdarzył mnie uśmiechem.
-Dzień dobry.-wyciągnął w moją stronę dłoń, a ja onieśmielony uścisnąłem ją. -Przepraszam, że przeszkadzam, ale nie ukrywam, że przyciągnął mnie twój wygląd.- zmrużył oczy od słońca. Nie do końca wiedziałem jakie ma zamiary czy co chce mi dokładnie zakomunikować, jedynie mogłem się domyślać.
-Nazywam się Jonathan i pracuję dla pewnej agencji modeli i modelek.
-Mm, chyba nie do końca rozumiem...- mruknąłem trochę zakłopotany.
-Szukamy kandydatów i myślę, że nadawałbyś się. Masz warunki, to czego potrzebujemy. Oczywiście przeszedłbyś casting, rozmowy oraz inne takie.-machnął jakby ze znudzeniem ręką, po czym wysunął w moją stronę wizytówkę.-Wiem, że podejmowanie decyzji na szybko nie jest dobre, dlatego dam ci czas do zastanowienia się, a kiedy się zdecydujesz to dasz nam znać, dobrze?- mówił jak najęty, a ja słuchałem go oniemiały. To była ostatnia osoba, którą byłem gotów spotkać. W ogóle, jaka agencja? Ja i model?
-No dobrze.- potwierdziłem, zerkajac na mały kartonik.
-Cudownie!- uśmiechnął się uradowany.-Dziękuję za poświęcony czas.-znów stał się taki oficjalny.-Ah, uważaj z tymi słuchawami, bo ktoś nam cię porwie.- zaśmiał się, odchodząc już w drugą stronę. Prychnąłem pod nosem rozbawiony i ruszyłem w umówione miejsce. To była dziwna sytuacja. Nigdy nawet nie brałem pod uwagę takiego zajęcia. Ale... Może to byłby dobry sposób na oderwanie się?
Szybko dotarłem na miejsce i od razu podzieliłem się z tatą tym, co mnie spotkało.
-No, ja wiedziałem, że mam przystojnego syna, to było nieuniknione.- powiedział z udawaną powagą, a ja spojrzałem na niego rozbawiony.
-Tato... Ale co o tym myślisz?-wziałem kolejny kęs mięsa.
-Hm, sam nie wiem. Jeżeli nie będzie to zabierać cię na całe dnie i będziesz w stanie pogodzić z tym szkołę, a potem pracę, to czemu nie.-uśmiechnął się.
-Właśnie muszę dowiedzieć się czegoś więcej. Jestem ciekawy, jakby to miało wszystko wyglądać.
-No to zadzwoń tam i umów się, nie widzę przeszkód. A tak w ogóle, jak się czujesz? Jak w szkole?
-Dobrze, nie myślę o tym specjalnie.- mruknąłem.
-Prawidłowo, czymś takim nie warto się przejmować.
-Też doszedłem do takiego wniosku, tato. Myślę, że to on powinien się zastanowić nad tym wszystkim.- kończyłem powoli jeść, zerkając na ojca.
-Otóż to, synku.- potwierdził ożywiony.-Takiego podejścia od ciebie oczekiwałem.
-Ja od siebie też.- mruknąłem, odkładając sztućce.-Będę już szedł, muszę jeszcze napisać wypracowanie, zadzwonić do Jongina, bo wieczorem wychodzę.-uśmiechnąłem się.
-No dobrze, ja też muszę już wracać do obowiązków. Zobaczymy się wieczorem.
Pożegnaliśmy się, a ja jak zwykle zamówiłem taksówkę, by dostać się do domu. W międzyczasie zatelefonowałem do Kima. Jest kochany, znosi moje telefony o różnych porach dnia i zawsze ma ochotę ze mną rozmawiać. Nieważne czy jest zajęty czy śpi, zawsze wita mnie przyjaznym i ciepłym głosem.
-Hej! Jak tam?- zapytałem pierwszy, jak tylko przerwało powtarzający sygnał.
-Witaj Hunnie! Dobrze, właśnie wypełniam papiery związane z wyjazdem na warsztaty, a u ciebie?
-Ahh, a gdzie was wywożą?- zapytałem, ignorując jego pytanie. W głębi duszy trochę się obawiałem, że nasz kontakt znów ucierpi. Nie będzie czasu na rozmowy, z czasem będzie ich coraz mniej i nadzejdzie ich kres. Nie chciałbym tego przechodzić jeszcze raz, ani tracić tej niewielkiej cząstki Jongina, którą udało się znów mieć.
-Nie chcą nam powiedzieć, podobno ze względu na nasze ambicje. Sam nie wiem.-westchnął.- Ale nie martw się, wszystko będzie dobrze. Nic się nie zmieni.- mówił spokojnie i ciepło, a ja wgapiłem się w rysowane palcem na kolanie nieznane nikomu wzorki.
-Myślisz?- zapytałem cicho.
-No pewnie! Głowa do góry panie Oh Sehun!- zaśmiał się.
-Trzymam cię za słowo panie Kim Jongin!- uśmiech samoistnie wkradł się na moje usta.
-Oj Sehunnie... To powiesz mi, co u ciebie?
-Ah, tak.-westchnąłem.- Po szkole byłem na lunchu z tatą, a teraz wracam do domu i będę pisał wypracowanie. Później idę na piwo.
-A jaki masz temat?- spytał zaciekawiony.
-Mamy sami coś wymyślić na temat miłości i wpadłem na pomysł, że napiszę pracę na temat Miłość do drugiej osoby to wytwór serca czy umysłu?
-Wow... To będzie piękna praca. Zawsze byłeś dobry w ambitnych pracach.- mówił jakby z zachwytem i dumą.
-Oj, temat jak każdy inny, Jongin.- uśmiechnąłem się delikatnie.
-Jesteśmy na miejscu, proszę pana.- odezwał się nagle kierowca. Nawet nie zorientowałem się, że tak szybko dotarliśmy na miejsce.
-Ah, właśnie dojechałem do domu, poczekaj tylko zapłacę, dobrze?
-Nie będę już przeszkadzał, zdzwonimy się jutro. Paa, Sehunnie.- przeciągnął moje imię, po czym rozłączył się. Westchnąłem, dając mężczyźnie pieniądze, jednocześnie dziękując. W domu od razu zrobiłem sobie herbatę i usadowiłem się ze wszystkim na tarasie, gdzie zacząłem pisać. Tak spędziłem praktycznie całe popołudnie, zagłębiając się w sobie i w tym, co czuję. Kiedy dostałem wiadomość od przyjaciela, moja praca była już gotowa, więc mogłem się zbierać. W dobrym humorze ruszyłem pod prysznic, po czym zmyłem z siebie praktycznie cały dzień.

~*~

Przed knajpą byłem jakieś piętnaście minut przed czasem. Wpatrywałem się w wieczorne niebo, jak chmury powoli przemijają, jakby wcale im się nie chciało.
-O, też jesteś wcze...- poczułem dłoń na swoim ramieniu, po czym odwróciłem się i przerwałem.-Co ty tutaj robisz?- zapytałem wręcz chłodno.
-Ładnie wyglądasz, Sehun.- Dave patrzył na mnie z lekko przymkniętymi powiekami.
-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.-mruknąłem, chowając dłonie do kieszeni.
-Nie chciałem, żeby tak wyszło... Naprawdę.
-Ja też nie chciałem, ale jakoś tego nie zauważyłeś.- burknąłem, nie mogąc się powstrzymać.
-Wtedy, chciałem tylko z tobą porozmawiać, ale byłeś taki...
-Nie kończ. Nie chcę tego słuchać.- przymknąłem powieki, chcąc się opanować.
-Naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić.-nagle zrobił się tak strasznie żałosny.-Przepraszam, naprawdę cię przepraszam. Ja po prostu coś do ciebie poczułem.
-Nie będziemy teraz o tym rozmawiać, nie mam na to ochoty ani czasu.-mruknąłem, chcąc o tym wszystkim jeszcze pomyśleć.
-Oczywiście. Poczekam i odezwę się za jakiś czas, dobrze?
-Taa...- mruknąłem, stając do niego bokiem.
-Dziękuję.- odezwał się jeszcze, po czym ruszył w swoją stronę. Nie miałem już okazji, żeby zacząć o tym myśleć, bo przyszedł Dougie i zaczęliśmy przyjemny, bezproblemowy wieczór przy piwie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani~!

Uf, udało mi się to w końcu skończyć. Teraz obiecuję Wam poprawę, zbliżają się wakacje, więc będę miała dużo czasu :) Mam nadzieje, że wybaczycie mi te małe zachwiania.

Do kolejnego! <3

First LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz