XIII

126 15 5
                                    

- Jongin... - stanąłem w progu łazienki, gdzie chłopak właśnie golił się przed lustrem.
- Hm? - mruknął, wykrzywiając się, aby pozbyć się nawet najmniejszych włosków.
- Gdzie się umówiliście? - zacząłem wypytywać go spokojnie. Miałem obawy, co do ich spotkania, bo doskonale wiem, jaki Jongin potrafi być porywczy jeśli ktoś źle się zachowa wobec mnie. Dlatego się bałem, że się nie powstrzyma i po prostu mu przywali, a co jak co, ale rozlewu krwi to chyba nikt nie chce.
- W parku w centrum, a co? - zerknął na mnie zaciekawiony.
- A mogę iść z tobą? - zagryzłem lekko dolną wargę, na co chłopak z delikatnym uśmieszkiem podszedł do mnie i ułożył dłonie na biodrach.
- Aż tak jestem niegrzeczny, że chcesz mnie pilnować? - odpowiedział pytaniem na pytanie, patrząc mi głęboko w oczy.
- Po prostu cię znam. - powiedziałem cicho.
- No właśnie i wiesz, że jestem spokojny i nic złego nie zrobię. - uśmiechnął się szerzej, po czym pocałował mocno, brudząc mnie pianką.
- Ale Jongin... - mruknąłem, trzymając dłonie na jego piersi.
- Ciii... - przyłożył palec do moich ust. - Już dość. Będę grzeczny i nic się nie stanie. Obiecuję.
- No dobrze... - westchnąłem cicho. - Szykuj się, a ja zrobię kawę. - uśmiechnąłem się, wycofując do kuchni. Mimo wszystko nie chciałem odpuścić, bo po prostu się bałem. To nie tak, że nie ufam Jonginowi, tylko ten kretyn może chcieć mu coś zrobić. Ani ja ani Kim nie możemy mieć pewności, czy nie przyjdzie naćpany albo ze swoimi szalonymi przyjaciółmi od skalpela. I nawet zapewnienia chłopaka, że będzie grzeczny, mnie nie uspokajają, bo Dave'a nie trzeba prowokować, żeby coś odwalił.
Postawiłem dwie kawy na stoliku, układając na talerzyku świeże rogaliki. Chłopak przyszedł i objął mnie od tyłu, sunąc dłońmi po podbrzuszu. Złożył kilka pocałunków na moim karku, po czym przesunął czubkiem nosa po płatku ucha.
- Mmm... - mruknąłem z uśmiechem, odwracając się do niego przodem.
- Co byś chciał? - spojrzałem mu w oczy.
- Ciebie. - wpił się w moje usta, całując zachłannie i szybko. Oddawałem wszystkie gesty, mrucząc mu cicho do buzi. Oderwał się ode mnie, wycierając dolną wargę kciukiem, przy czym wyglądał tak cholernie seksownie.
- Kocham cię. - pocałował mnie w czoło, idąc do stolika. Wziąłem talerzyk z rogalikami i usiadłem obok niego.
- Ja ciebie też. - nałożyłem mu jednego.
- Dlatego dzisiejszej nocy nie dam Ci zasnąć. - uśmiechnął się jednym kącikiem ust, biorąc łyk czarnej, esencjonalnej kawy.
- Tak? A to dlaczego? - zacząłem się z nim droczyć, gładząc jego wewnętrzną stronę uda.
- Przekonasz się, ale mogę cię zapewnić, że będziesz zadowolony. - uśmiechnął się, skradając mocny pocałunek.
- Liczę na to. - odwzajemniłem gest, zatapiając się w smaku czarnego, gorącego napoju. Takie poranki były dla mnie czymś naprawdę wyjątkowym. Niby zwyczajne śniadanie, a jednak stanowiło dla mnie ważną część dnia. Czułem się wtedy jakbyśmy byli prawdziwą rodziną, a z pokoju zaraz wybiegnie mały tuptuś krzycząc prośby o ciepłe kakao. Jednak ustaliliśmy z Jonginem, że na razie skupimy się na sobie i naszych karierach. Ciągle nie mogliśmy nacieszyć się sobą. Póki co, nie wyobrażam sobie dzielić z kimś szarowłosego czy rozdzielić się z nim na jakiś czas. Przez to, co przeżyłem po prostu nie potrafiłem nawet o tym pomyśleć, a co dopiero się na to zgodzić.
- Zauważyłeś, że ostatnio twojego taty strasznie często nie ma w domu?
Chciałem, żeby było tak jak najdłużej. Żebyśmy już zawsze byli razem.
- Kochanie. - scisnął delikatnie moje udo, co wyrwało mnie z zamyślenia.
- Um, przepraszam. - uśmiechnąłem się lekko. - Mógłbyś powtórzyć?
- Mówiłem, że twojego taty ostatnio często nie ma w domu...
- Tak, też to zauważyłem... - zamyśliłem się, zastanawiając nad przyczyną tego. Może miał jakieś problemy albo większe plany?
- Może spędza ten czas z Laurą? - zamyślił się Jongin. - Albo może chcą razem zamieszkać i wiją sobie gniazdko?
Uśmiechnąłem się na tę myśl, bo chciałem, żeby tata był w pełni szczęśliwy.
- Też tak podejrzewam i szczerze się z tego cieszę. - uśmiechnąłem się do niego, wstając od stołu i zanosząc naczynia do zmywarki.
- Ja też. - skradł mi całusa, pomagając posprzątać po śniadaniu. - Dobrze, to ja już się zbieram. - posłał mi uśmiech, wsuwając buty na stopy.
- Uważaj na siebie... - spojrzałem na niego z troską, ale w środku zaczynałem się już stresować, bo nie codziennie się kogoś śledzi. Nie mogłem odpuścić, bo doskonale wiedziałem, że zachowania Dave'a nikt nie potrafi przewidzieć. Dlatego wolałem pobawić się w detektywa niż później odwiedzać Jongina w więzieniu albo szpitalu.
- Spokojnie. - podszedł do mnie i czule pocałował. - Wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Kiwnąłem lekko głową, uśmiechając się delikatnie.
- Pamiętaj, że w południe mamy spotkanie w agencji. - rzuciłem za nim, na co odkrzyknął, że pamięta. Jego taksówka już czekała, więc wsiadł do niej, a ja od razu wyszedłem do swojego auta i pojechałem za nim. Nie musiałem siedzieć mu na ogonie, bo znałem miejsce docelowe, więc jechałem tak, żeby się nie zorientował. Czułem się naprawdę przedziwnie śledząc swojego faceta, ale musiałem opanować emocje i zachować zimną krew, żeby nie wpaść.
Kiedy dotarliśmy na miejsce początkowo nie musiałem wysiadać z auta, żeby ich obserwować. Dave wyciągnął rękę do Jongina, ale ten mu jej nie podał. Był ewidentnie zdenerwowany, bo ciągle przeczesywał włosy palcami. Stali tak dłuższą chwilę emocjonująco dyskutując, ale w pewnym momencie ruszyli, a co za tym szło - musiałem wysiąść z auta, żeby ich nie stracić z oczu. Dopiero wtedy poczułem nagły przypływ adrenaliny, który podrzucił stan mojego ciśnienia o dobrych kilka dziesiątek. Szedłem gdzieś bokiem za nimi, chowając się za wszystkimi możliwymi drzewami czy budkami ze słodyczami. Rozmawiali, czasem Jongin nerwowo gestykulował rękami. Widać było, że wiele go to kosztuje. W pewnym momencie się zatrzymali, a jasnowłosy złapał go za dwie połowy koszuli coś dosadnie mówiąc, a ja byłem już gotowy wkraczać do akcji. Jednak puścił go i ruszył w przeciwną stronę, a ja w panice schowałem się za budką z watą cukrową, modląc się, że może jednak mnie nie zauważył. Zamknąłem oczy i zagryzłem wargę, czekając aż zobaczę jego odchodzące plecy, jednak pierwsze co poczułem to jego perfumy, a później mocno całujące mnie usta.
- Coś ci nie wyszło, Sherlocku... - uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- Troszkę... - spojrzałem mu w oczy, chcąc sprawdzić jak bardzo jest zły. Nie był.
- Czy ty mi nie ufasz? - zapytał spokojnie, opierając dłoń obok mojej głowy.
- Ufam, ale się bałem, że jemu coś odwali. Nie gniewaj się na mnie... - przesunąłem kciukiem po jego lini na brodzie, a on westchnął cicho.
- Co nie zmienia faktu, że byłeś niegrzeczny... - mruknął cicho, mrużąc oczy od wiatru. - Ale na pewno się zrehabilitujesz dzisiejszej nocy, prawda? - szepnął mi do ucha, muskając je swoimi ustami, na co uśmiechnąłem się.
- Z wielką chęcią. - mruknąłem, łapiąc jego dłoń. - Idziemy?
- No idziemy. - ruszyliśmy razem do samochodu, od razu kierując się do agencji, gdzie mieliśmy umówione spotkanie z naszym menagerem.

~*~

Ułożyliśmy się wygodnie na kanapie, świętując kolejne podpisane papiery. Zostaliśmy twarzami pewnej znanej marki, tworzącej męską konfekcję elegancką. Byliśmy bardzo zadowoleni, bo takie sesje lubiliśmy najbardziej. Jongin podał mi lampkę z białym winem, obejmując mnie i łapiąc moją dłoń.
- Wiesz, jak już są same dobre wiadomości, to ja mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. - szepnął mi do ucha, po czym pocałował mnie za nim.
- Jaką? - bawiłem się jego kciukiem, patrząc na nasze dłonie.
- W poniedziałek lecimy do chłopaków i moich rodziców. Cieszysz się? - nachylił się przez moje ramię, żeby na mnie spojrzeć, a ja odwróciłem się i mocno go pocałowałem. Tak bardzo się stęskniłem za Chanem i Baekhyunem.
- I to jak! - uśmiechnąłem się, znów całując te cudowne usta. Byłem z nim taki szczęśliwy.
- Jak już o niespodziankach mowa! - nagle usłyszeliśmy głos taty z korytarza. Żaden z nas nie usłyszał otwieranych drzwi. Wszedł do salonu i usiadł przy nas na fotelu i odsapnął.
- Ja też mam dla was pewną nowinę. Bierzemy z Laurą ślub. - uśmiechnął się ewidentnie szczęśliwy, na co oboje z chłopakiem odwzajemniliśmy gest.
- Gratuluję. - podniosłem się i uściskałem tatę, po czym Jongin zrobił to samo. - A kiedy?
- Na wiosnę. Będzie już cieplej, ładna pogoda, ptaki... - rozmarzył się, a ja rozczulony na niego spojrzałem. Byłem szczęśliwy, że tata znalazł swoją miłość, szczęście. Ten wyjazd w zasadzie dał nam dużo dobrego. Dzięki niemu moja relacja z Jonginem jest o wiele mocniejsza, a tata znalazł swoją kobietę. Oboje wiele się nauczyliśmy i jesteśmy bogatsi o nowe doświadczenia czy uczucia. Obecnie niczego nie żałuję, jestem mądrzejszy o niektóre sytuacje i zachowania ludzi. A najważniejsze: jestem mądrzejszy o uczucie miłości i mam zamiar uczyć się tego każdego następnego dnia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie~

No i takim sposobem zakończyliśmy ich przygodę. Trzynastka nie okazała się pechowa xD jak zwykle długo czekaliście, no ale to chyba już mój urok.
Ja Wam bardzo dziękuję, że ktokolwiek zainteresował się FL i wspierał mnie w tworzeniu 💞
Jeżeli mi się uda i Wy będziecie chcieli napiszę dodatek z wyjazdy do Koreii.
Jeszcze raz dziękuję i do następnego ff~

First LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz